Więcej

    Afrykańska jesień pokolenia Z? Co się dzieje na Madagaskarze i w Maroku

    Najpierw był Nepal i rewolucja, która obaliła skorumpowane rządy komunistów. Teraz bunt pokolenia Z rozlewa się na inne kraje, choćby w Afryce. Młodzi zbuntowali się zarówno na biednym Madagaskarze, jak i w stabilnym i stosunkowo zamożnym jak na ten kontynent Maroku. Po arabskiej wiośnie 2011 nadciąga afrykańska jesień 2025?

    Czytaj również...

    Protesty, które szybko zamieniły się w zamieszki, wybuchły na Madagaskarze i w Maroku tego samego dnia: 27 września. Choć tak wiele różni oba państwa i bardzo różne są postulaty demonstrantów, łączy ten bunt jedno: motorem napędowym jest tzw. pokolenie Z.

    To ludzie urodzeni w latach 1995–2012. Pierwsze pokolenie, które dorastało w sieci, a media społecznościowe są częścią ich życia. Zresztą to nie pierwsze takie protesty młodych: wcześniej były Kenia, Indonezja, Peru, a przede wszystkim Nepal, gdzie pokoleniu Z, które zorganizowało się w internecie, udało się doprowadzić do zmiany rządu.

    Jak będzie w Afryce? Czy Maroko i Madagaskar to dopiero początek fali, która przetoczy się przez Czarny Kontynent?

    Król i niechciany mundial

    Rządzone przez króla Muhammada VI Maroko uchodzi za jeden z najbogatszych i najbardziej stabilnych krajów Afryki, popularny zresztą wśród zachodnich turystów. To sojusznik USA przy tym.

    Po raz ostatni gorąco na ulicach było tu w 2016 r. (region Rif), a przede wszystkim pięć lat wcześniej, w trakcie tzw. arabskiej wiosny. Król zareagował wtedy na protesty częściową demokratyzacją, która ostatecznie uczyniła kraj jednym z najbardziej stabilnych i zamożnych gospodarczo w regionie.

    Dziś Maroko wyróżnia się na tle innych arabskich gospodarek nieopartych na ropie naftowej, inwestując miliardy w drogi, kolej, porty, energię odnawialną i produkcję. Ubóstwo zmniejszyło się prawie o połowę, a poziom życia w niektórych częściach północno-zachodniego wybrzeża dorównuje europejskiemu. Dane banku centralnego przewidują wzrost PKB o 4,8 proc. w tym roku w porównaniu z 3,8 proc. w zeszłym roku.

    Formalnie wysokie wskaźniki makroekonomiczne kryją za sobą równie rosnące wskaźniki nierówności. Szczególnie wśród młodzieży: ok. 25 proc. osób w wieku 15–24 lata nie ma ani wykształcenia, ani pracy.

    Krytycy wskazują problemy zwłaszcza w edukacji i zdrowiu. W szkołach zniszczona infrastruktura, przepełnione klasy i uczniowie porzucający naukę. W szpitalach chroniczny brak lekarzy, przestarzały sprzęt i słaby dostęp do opieki w niektórych regionach.

    Zamieszki wywołane przez młodzież ujawniły głęboko zakorzenioną złość spowodowaną ubóstwem i usługami publicznymi, kryjącą się za ambitnymi projektami infrastrukturalnymi i nowoczesnymi stadionami otwieranymi przed mistrzostwami świata w piłce nożnej w 2030 r. (Maroko organizuje je wspólnie z Hiszpanią i Portugalią). Nic dziwnego, że demonstranci domagali się „nie piłki nożnej, ale lekarzy”. Gdy w szpitalu mieście Agadir osiem kobiet zmarło podczas porodu, pojawiło się hasło: „Nie chcemy mundialu. Najpierw zdrowie”.

    Internet połączył Marokańczyków

    Protesty, które w Maroku rozpoczęły się 27 września, przerodziły się w zamieszki w kilku marokańskich miastach, w tym w Salé, gdzie podpalono samochody policyjne. Dwie osoby zostały zastrzelone przez żandarmów, gdy próbowały szturmować posterunek policji niedaleko Agadiru.

    Protestujący zaskoczyli swoją zdolnością do szybkiej i jednoczesnej mobilizacji w wielu miejscach. Organizowali się za pośrednictwem sieci społecznościowych. Miejsca spotkań były ogłaszane zaledwie dwie godziny wcześniej przez anonimowych organizatorów. Protestujący koordynowali się za pośrednictwem różnych czatów, z których największy nosi nazwę GenZ 212 – nawiązującą do kodu telefonicznego Maroka i tzw. pokolenia Z.

    Zanim władze zdecydowały się na dialog, setki samochodów i dziesiątki budynków, w tym banki i posterunek policji, zostały splądrowane lub podpalone.

    Teraz wszyscy czekają na to, co powie król podczas przemówienia na otwarciu parlamentu w październiku. Być może będą kolejne reformy. Warto zaznaczyć, że w postulatach demonstrantów nie było nawet cienia wzywania do obalenia monarchy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Maroko wpadło w oko!

    Splądrowana wyspa skarbów

    Co innego na Madagaskarze, gdzie dymisja głowy państwa jest jednym z kluczowych żądań protestujących organizowanych przez aktywistów pokolenia Z. Protesty zaczęły się 27 września; ich uczestnicy domagają się daleko idących zmian.

    Na początku demonstracje ograniczały się do stolicy i były wyrazem protestu przeciw niedoborom wody w całym kraju i przerwom w dostawach prądu. W kolejnych dniach rozszerzyły się na inne miasta, a wśród żądań ich uczestników pojawiły się wezwania do ustąpienia prezydenta oraz rozwiązania wyższej izby parlamentu, sądu najwyższego i centralnej komisji wyborczej.

    Według ONZ od początku protestów na Madagaskarze w wyniku działań służb bezpieczeństwa zginęły co najmniej 22 osoby, a ponad sto zostało rannych.

    29 września prezydent rozwiązał rząd, ale nie uspokoiło to sytuacji. Prezydent Andry Rajoelina powiedział, że nie ma zamiaru ustąpić. Zapewnił, że jest gotów „słuchać i szukać rozwiązań problemów”, z którymi boryka się kraj.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    51-letni Rajoelina po raz pierwszy pełnił urząd prezydenta Madagaskaru w latach 2009–2014; objął go wówczas w wyniku przewrotu. Później wygrał wybory prezydenckie w 2018 r., a następnie w budzących wątpliwości okolicznościach w 2023 r.

    Madagaskar, w przeszłości francuska kolonia, uzyskał niepodległość w 1960 r. Choć wyspa jest zasobna w surowce naturalne, należy do najbiedniejszych krajów świata. Według Banku Światowego w 2022 r. prawie 75 proc. populacji żyło poniżej progu ubóstwa. Ponadto w rankingu dotyczącym korupcji organizacji Transparency International Madagaskar jest 140. wśród 180 krajów.

    Od kiedy zakończyły się rządy francuskie, PKB na mieszkańca zmniejszył się prawie o połowę, co stanowi największy spadek spośród wszystkich krajów, w których nie doszło do wojny domowej. Na pierwszy rzut oka istnieją proste ekonomiczne wyjaśnienia, dlaczego Madagaskar jest tak biedny. Zdecydowana większość pracowników to rolnicy produkujący na własne potrzeby. Od 1960 r. liczba ludności wzrosła z 5 mln do 32 mln, a powierzchnia lasów zmniejszyła się z 33 mln hektarów do 6 mln.

    Pogłębiające się ubóstwo na obszarach wiejskich i szybki wzrost liczby ludności spowodowały falę migracji do miast, zwłaszcza do stolicy. Zwiększyło to presję na starzejące się systemy energetyczne i wodociągowe, a także na rynek mieszkaniowy.

    Jedną z konsekwencji słynnego bogactwa naturalnego Madagaskaru jest lista towarów, które są przedmiotem nielegalnego handlu między skorumpowanymi elitami a zagranicznymi nabywcami. To złoto, owoce liczi, wanilia, drzewo różane, żółwie i endemiczne lemury zamieszkujące wyspę. – To wyspa skarbów splądrowana przez piratów – mówi lokalny analityk.

    Czytaj więcej: Albania czy Madagaskar?


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 41 (116) 11-17/10/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Afrykański front wojny Ukrainy z Rosją

    Rosja w Afryce nie tylko oferuje więcej militarnie i gospodarczo, lecz także odziedziczyła pozytywny wizerunek Związku Sowieckiego, postrzeganego na Czarnym Lądzie wciąż jako sojusznik w walce z dekolonizacją. Znaczna...

    Europa czy Rosja? Kluczowe wybory w Mołdawii

    Partia Mai Sandu, obecnie rządząca PAS (Partia Akcji i Solidarności), w sondażach wyraźnie prowadzi, ale może nie obronić samodzielnej większości. Celem Rosji jest uzyskanie władzy w Mołdawii przez przychylne...