Ukraińcy powoli tracą terytoria, ale nie pozostają dłużni. Tymczasem z rosyjskiej strony do internetu przebijają się nagrania „pożegnalnych” nagrań żołnierzy. Wskazują na nich, że „ukropy (pogardliwa nazwa na Ukraińca — przyp.red.) kontrolują niebo, kontrolują ziemię, ptaszki (małe drony — przyp.red.) zabijają jak tylko wyleziesz z ziemi”. Mimo bardzo dużych strat w ludziach, Rosjanie jednak nadal posuwają się naprzód.
Według ukraińskiego projektu DeepState Rosjanie osiągnęli postępy w rejonie trzech miejscowości — Odradne w obwodzie charkowskim oraz Wysznewe i Złahoda w obwodzie dniepropietrowskim.
Co z Pokrowskiem?
Pokrowsk (zachodnia część obw. donieckiego) już od początku zeszłego roku jest typowany jako miejsce kolejnego krwawego starcia. Już trwają tam intensywne potyczki. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że trwają tam ciężkie walki, aktywne są rosyjskie grupy dywersyjno-rozpoznawcze, a logistyka wojskowa jest poważnie utrudniona.
Eksperci informują, że już nie ma klasycznie rozumianego „frontu”. Jest „strefa śmierci”. To szeroki na kilkadziesiąt kilometrów pas, w którym walkę prowadzą drony i w którym obie strony są zagrożone. Poruszanie się tam jest bardzo niebezpieczne, utrudnione, trwa silne zakłócanie elektroniczne, nie da się zabierać ciał poległych żołnierzy.
Zachód współbuduje rosyjskie rakiety?
Rosjanie częściowo omijają sankcje na zaawansowane części elektroniczne do rakiet i dronów. Choć to bardzo dużo Moskwę kosztuje, to ukraiński wywiad wojskowy (HUR) poinformował o wykryciu 68 nowych zagranicznych komponentów w rosyjskich rakietach i dronach, używanych przeciwko Ukrainie. Komponenty pochodzą z USA, Chin, Szwajcarii, Japonii, Tajwanu i innych krajów.
Wskazane elementy znalazły się m.in. w pociskach manewrujących Iskander-K, rakietach Kindżał, północnokoreańskich KN-23/KN-24 oraz dronach Gierań-2 (Shahed-136).
Według HUR, właśnie te środki rażenia zostały użyte w zmasowanym ataku z 21 na 22 października, podczas którego Rosjanie zastosowali 433 środki uderzeniowe, w tym 405 dronów i 28 rakiet.
„Dzisiejsza aktualizacja potwierdza, że obecne globalne praktyki kontroli eksportu oraz mechanizmy współpracy między państwami wymagają przeglądu i udoskonalenia w odpowiedzi na nowe wyzwania czasu wojny” — zaznaczył HUR.
Rosja zaczyna mówić o pokoju
Na poziomie dyplomatycznym Moskwa ponownie wraca do narracji o możliwym porozumieniu pokojowym. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow w rozmowie z węgierskim podcastem Ultrahang stwierdził, że Rosja zawsze była zwolennikiem „porozumienia pokojowego, a nie zawieszenia broni”.
To może być wpływ problemów na Kremlu. „Po raz pierwszy od trzech i pół roku Rosja naprawdę odczuwa skutki kryzysu” — ocenił Timothy Ash na łamach „Telegraph”.
Brytyjski dziennik ocenił, że „rosyjska gospodarka zaczyna się chwiać”, o czym mają świadczyć m.in. wysokie stopy procentowe, paraliżujące działalność przedsiębiorstw oraz gwałtowny wzrost kosztów pożyczek rządowych. Przypomniano też słowa rosyjskiego ministra gospodarki Maksima Reszetnikowa, ostrzegającego w czerwcu, że kraj stoi „na krawędzi recesji”.
„Telegraph” zauważył, że „pojawiają się małe ogniska protestu”. Gazeta zwróciła uwagę na to, że w połowie października setki osób zebrały się na placu w Petersburgu, aby zaśpiewać zakazaną piosenkę, wzywającą do obalenia Putina. To dla Rosji widok nietypowy.
