We środę, 8 stycznia, dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy poinformowało, że w ciągu nocy zestrzelono 41 rosyjskich dronów. „Potwierdzono zestrzelenie 41 bezzałogowych dronów szturmowych Shahed i innego typu dronów w obwodach połtawskim, sumskim, charkowskim, czerkaskim, czernihowskim, żytomierskim, dniepropietrowskim, mikołajowskim i kirowohradzkim” — podały w komunikacie ukraińskie Siły Powietrzne.
Tej samej nocy strona ukraińska zaatakowała magazyn paliw w rosyjskim mieście Engels, które się znajduje w obwodzie saratowskim, gdzie się mieści baza sił powietrznych Rosji. Strona rosyjska poinformowała, że wszystkie drony zostały zlikwidowane, a pożar w magazynie paliw spowodowały odłamki zestrzelonych bezzałogowców.
Trump „rozumie Rosję” i krytykuje kraje NATO
Prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump, 7 stycznia, zorganizował konferencję prasową we Florydzie. Podczas konferencji Trump powiedział, że państwa NATO powinny wydawać 5 proc. swojego PKB na obronność. „Nie można się obronić wydając 2 proc. na obronę. Gdy ma się kraj ze zwykłym wojskiem, powinno się wydawać 4 proc., ale jeśli jest się w niebezpiecznej strefie to — ich wszystkich na to stać — powinny być wydatki na poziomie 5 proc.” — oświadczył przyszły prezydent, który oficjalnie rozpocznie swe urzędowanie 20 stycznia.
Prezydent-elekt obarczył winą prezydenta Joe Bidena za atak Rosji na Ukrainę. „Duża część problemu wynika stąd, że Rosja mówiła, że nie chce Ukrainy w NATO. To było niemalże wyryte w kamieniu. I w pewnym momencie Biden powiedział, że Ukraina powinna dołączyć do NATO. Rosja by miała wówczas NATO u swoich drzwi. Tak więc rozumiem ich uczucia” — podzielił się swymi wrażeniami z dziennikarzami Trump.
Słowa i czyny: „Wiemy, jaki Trump jest”
Analityk ds. bezpieczeństwa i Rosji Marius Laurinavičius sądzi, że nie warto zwracać dużej uwagi na słowa nowego prezydenta USA.
— Chciałbym przypomnieć, że w czasie kampanii wyborczej mówił, że zakończy wojnę w ciągu 24 godzin. Mówił też, że zakończy wojnę, nawet nie wtedy, gdy zostanie zaprzysiężony, tylko wygra wybory. Teraz ma nadzieję, że wojna może zakończyć się w ciągu sześciu miesięcy. Wszyscy wiemy, jaki Trump jest, dlatego zwracać uwagę na jego słowa nie ma sensu. Jego słowa absolutnie nie pokazują tego, co będzie robił w rzeczywistości. On sam nie bardzo wie, co będzie robił, kiedy oficjalnie zostanie prezydentem. Wszystko będzie zależało od wielu czynników. Oczywiście możemy analizować wypowiedzi lub proponowane pomysły jego doradców i próbować zgadywać, jak postąpi Trump — oświadcza „Kurierowi Wileńskiemu” analityk.
Rozmówca zaznacza, że działania Trumpa będą zależały od okoliczności.
— Na przykład od tego, co będzie robiła Rosja. Możemy mu wierzyć, że naprawdę chce zakończenia wojny. Tylko Rosja tego nie chce. Rosja nie chce negocjacji. Nie udało się jej dotychczas odzyskać terytoriów w obwodzie kurskim. Dopóki ich nie odzyskają, Rosja nie zamierza nic zmieniać — podkreśla Laurinavičius, który jest przekonany, że w najbliższym czasie nie będzie kardynalnych zmian w Ukrainie.
Pomoc unijna
Przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, w ubiegły piątek w Warszawie, oświadczył, że wsparcie Ukrainy ma nadal pozostać priorytetem dla Europy. „Musimy w tym roku dalej stać przy Ukrainie w takim wymiarze, w jakim będzie to konieczne i tak długo, jak będzie trzeba, by osiągnąć pełen, sprawiedliwy i długotrwały pokój” — oświadczył wysokiej rangi unijny urzędnik.
Co prawda kilka dni później prezydent Francji Emmanuel Macron zaapelował do strony ukraińskiej, aby bardziej realnie oceniała swe szanse. „Nie miejmy złudzeń. Nie będzie szybkiego i prostego rozwiązania w sprawie wojny w Ukrainie. Nowy amerykański prezydent Donald Trump sam wie, że Stany Zjednoczone nie mają szans na wygranie czegokolwiek, jeśli Ukraina przegra. Żadne ustalenia nie powinny się odbywać ponad głowami Ukraińców i Europejczyków. Jakiekolwiek szybkie rozwiązanie, które oznaczałoby kapitulację Ukrainy, nie może być dobre i dla Amerykanów” — powiedział polityk.
„Nie wierzę, że Europa przestanie pomagać”
Marius Laurinavičius sądzi, że państwa członkowskie UE nie zaniechają pomocy Kijowowi, ponieważ to leży w ich interesie.
— Być może wśród części europejskich liderów dostrzegam chęć zakończenia wojny, tylko nie widzę, jak to można urzeczywistnić. Dlatego nie wierzę, że Europa przestanie pomagać. Zresztą w zakończenie pomocy Ukrainie przez USA również nie wierzę. Tylko trzeba pamiętać, że Stany Zjednoczone są dosyć daleko od działań wojennych. Natomiast w przypadku UE, ta wojna toczy się przy jej granicy. Nie wyobrażam sobie, aby Europa zezwoliła na zwycięstwo Rosji. Zwycięstwo Rosji nie leży w interesach Europy. Na przykład, czy Polska, która obecnie pod względem wojskowym jest najmocniejszym krajem Europy, może pozwolić na zwycięstwo Rosji? Sądzę, że to jest niemożliwe — oświadcza analityk.
W Europie jest zrozumienie, podkreśla nasz rozmówca, że klęska Ukrainy będzie też przegraną Europy.
— Mamy taką sytuację. Europa nie chce zwycięstwa Rosji. Tylko część państw nie chce też przegranej Rosji. Powiedziałbym inaczej, że oni nie chcą pokonać Rosji. Z różnych przyczyn. Na przykład do pokonania Rosji potrzebne są odpowiednie zasoby. Jest potrzebna wola polityczna. Zwycięstwo Rosji pogorszyłoby bezpieczeństwo europejskie, a to by się wiązało również ze skutkami ekonomicznymi — mówi naszemu dziennikowi Marius Laurinavičius.
Czytaj więcej: Do czego gotowa jest Europa?