Minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius na początku listopada planuje wyjazd do Polski, by nawiązać kontakty z przedstawicielami nowych władz w Pałacu Prezydenckim i w rządzie.
— Planuję wyjazd do Warszawy w sprawach służbowych. To nie będzie długa podróż, potrwa zaledwie kilka dni. Mam nadzieję, że uda mi się spotkać z doradcą prezydenta do spraw polityki zagranicznej, spróbuję także spotkać się z innymi politykami. Jeszcze nie mam dokładnie uzgodnionego planu tej wizyty. Najważniejszym jej celem jest nawiązać ścisły kontakt, no i oczywiście omówić sprawy bezpieczeństwa naszych krajów — powiedział „Kurierowi” Linas Linkevičius.
Jak zaznaczył, w kwestii bezpieczeństwa kraje bałtyckie i Polska są w bardzo podobnej sytuacji, dlatego też dobre relacje między tymi krajami są obowiązkowe.
— Mam nadzieję, że w stosunkach dwustronnych Litwy i Polski będzie przeważał racjonalny, pragmatyczny i odpowiedzialny pogląd. Myślę, że żadne drobne nieporozumienia nie zepsują naszych stosunków — zaznaczył szef dyplomacji.
Vytautas Landsbergis, patriarcha litewskich konserwatystów, podczas rozmowy z „Kurierem” zaznaczył, że zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych w Polsce może polepszyć relacje polsko-litewskie.
— Uważam, że teraz stosunki z naszym sąsiadem będą lepsze. Mamy szansę zacząć wszystko od nowa. Myślę, że nowi politycy polscy pozbędą się starych nieporozumień ze sprawowania polityki rządu poprzedniej kadencji. Stosunki polsko-litewskie w większym stopniu zależą od Polski niż Litwy — powiedział Vytautas Landsbergis.
Tymczasem przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL), europarlamentarzysta Waldemar Tomaszewski wątpi, że stosunki polsko-litewskie będą lepsze.
— Każda wizyta ministra, czy innej osoby z władz najwyższych teoretycznie mogłaby dać jakieś pozytywy. Ale znając działania niektórych naszych litewskich polityków, pozytywne oczekiwania są tylko teoretyczne. Wizyt było bardzo wiele, składanych obietnic jeszcze więcej, dużo podpisanych umów, traktatów, ale realnie nie były one realizowane. Minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius przed trzema laty, tuż po objęciu fotela szefa MSZ odbył wizytę w Polsce, która była bardzo nagłośniona. Spotkał się tam z ministrem Sikorskim i innymi przedstawicielami najwyższych władz Polski — powiedział podczas rozmowy z „Kurierem” Waldemar Tomaszewski.
Jak zaznaczył, przed wyjazdem do Warszawy, jak się okazało, na pokaz odbył nawet kilka spotkań z polską społecznością oraz w MSZ z przedstawicielami, reprezentantami polskiej społeczności.
— Brałem osobiście udział w tym spotkaniu wraz z Michałem Mackiewiczem, prezesem ZPL, i Ritą Tamašunienė, starostą sejmowej frakcji AWPL. Wszystkie sprawy dotyczące ograniczenia praw polskiej społeczności, ich nieprzestrzegania zostały przekazane Linkevičiusowi z pierwszych ust. Niestety, w tym kierunku nie tylko że nic nie zrobiono, ale za używanie języka ojczystego na Polaków były nakładane horrendalne kary — podkreślił Tomaszewski.
Jak mówi, obecnie notorycznie są ograniczane prawa polskiego szkolnictwa, są zamykane szkoły. W tym roku zamknięto słynną szkołę na wileńskiej Jerozolimce. Są ograniczane prawa innych szkół w Wilnie — im. W. Syrokomli, J. Lelewela, Sz. Konarskiego i w Lazdynai.
— W takiej sytuacji trudno być jakimś większym optymistą, bo wszytko to przerabialiśmy już nieraz. Wizyta, zapowiedzi, relacje umów, postanowień i nic z tego. Tym niemniej jestem optymistą i zawsze istnieje minimalna nadzieja, że nareszcie minister Linkevičius i ekipa rządząca zaczną przestrzegać zarówno Konwencję Ramową o Ochronie Mniejszości Narodowych Rady Europy, którą Litwa ratyfikowała bez wyjątków jeszcze w 2000 roku, jak też Traktatu Polsko-Litewskiego z 1994 roku, który gwarantuje nauczanie w języku polskim na poziomie szkoły średniej, czyli 12-letniej. Tak więc ustawa oświatowa z 2011 roku, łamiąca Traktat, powinna być odwołana. Więc mam nadzieję, że będą nie tylko wizyty, ale też i pozytywne rozwiązania, i decyzje — zaznaczył Waldemar Tomaszewski.