Ponad 6 tysięcy osób zgromadziło się na placu obok Sejmu RL na wiec w obronie szkół polskich na Litwie.
Zebrani na apel Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie oraz Szkolnych Komitetów Strajkowych protestowali przeciwko dyskryminacyjnej Ustawie o Oświacie. Na wiecu postanowiono zaczekać na wyniki kolejnego posiedzenia zespołu ekspertów powołanego przez premierów rządów Litwy i Polski, które odbędzie się 14 października w Wilnie. Jeśli jednak i po tym spotkaniu władze Litwy zignorują postulaty mniejszości narodowych w polskich szkołach na Litwie zostanie ogłoszony strajk.
Piątkowy wiec rozpoczął się odśpiewaniem „Roty” oraz minutą ciszy upamiętniającą ofiary holokaustu. Właśnie 23 września przypada 68. rocznica likwidacji wileńskiego getta przez nazistów i ich litewskich popleczników.
— To już nie jest tylko walka o prawa mniejszości narodowych, to walka o zasady demokracji — podczas konferencji prasowej poprzedzającej wiec powiedział europoseł, Waldemar Tomaszewski, lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Zaznaczył też, że w kraju dzieje się znacznie więcej niedobrych rzeczy, przeciwko którym należy protestować.
— Jednak ludzie są zastraszeni, dlatego nie mają odwagi przeciwstawić się łamaniu ich demokratycznych praw — zauważył Tomaszewski. Dodał też, że protest mniejszości narodowych przeciwko Ustawie Oświatowej zainspirował inne grupy społeczne do przeciwstawienia się despotyzmowi władzy.
— Bo nie jesteśmy przeciwko Litwie, jak to niektórzy chcą wmówić społeczeństwu. Protestujemy przeciwko obecnej władzy, która łamie prawa obywatelskie wszystkich, zarówno Polaków, jak i Litwinów — dodał europoseł.
O łamaniu tych praw na wiecu mówiła Giedrė Pugačiauskaitė z Druskiennik, która reprezentowała ograbionych z ziemi właścicieli ziemi. Zaznaczyła ona, że jest Litwinką i studiuje filologię litewską, ale z protestem polskiej mniejszości łączy ją wspólna krzywda, jakiej ze strony władz doznają byli właściciele ziemi.
— Są dwie rzeczy — język ojczysty oraz własność prywatna, które nie są dane nam od władzy, toteż żadna władza nie może nas tych rzeczy pozbawić — mówiła Giedrė Pugačiauskaitė. Wyraziła też podziw odwadze obywatelskiej litewskich Polaków, którzy jednoczą się w walce o swoje prawa.
— Chcę podziękować wam za okazałą odwagę. Tego potrzeba nam wszystkim. Jesteście odpowiedzialnymi obywatelami państwa i zawsze idziecie razem, przezwyciężając napotykane trudności — powiedziała przedstawicielka byłych właścicieli ziemi. Motyw ograbionych z niej zarówno Polaków, jak i Litwinów niejednokrotnie rozbrzmiewał w wypowiedziach przemawiających na wiecu. Sekretarz Rady rejonu wileńskiego, Renata Cytacka, zaznaczyła, że mogłaby długo przytaczać przykłady ograbienia ludzi z ojcowizny, jednak poprzestała na najbardziej wymownym, kiedy „żona znanego litewskiego kompozytora” otrzymała ziemię w Awiżeniach, byłym zaś właścicielom w tej miejscowości tej ziemi zabrakło. Każde przemówienie dotyczące, czy to problemów szkolnictwa, czy to problemów restytucji praw do ojcowizny spotykały się z poparciem zebranych kilku tysięcy Polaków, Rosjan, Białorusinów oraz Litwinów.
Oprócz byłych właścicieli ziemi do akcji protestacyjnej polskiej mniejszości dołączyło się bowiem też Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Rosyjskich oraz polityczne ugrupowanie z Kłajpedy Alians Rosjan. Protest poparło też białoruskie Stowarzyszenie im. Franciszka Skaryny.
Podtrzymać protestujące przed Sejmem mniejszości narodowe przyszli też przedstawiciele Zrzeszenie Drobnych Przedsiębiorców oraz największe zrzeszenie zawodowe nauczycieli litewskich — Federacja Związków Zawodowych i Nauki, zrzeszająca około 8 tys. osób.