Takie pytanie nasuwa się w kontekście wypowiedzi niektórych przedstawicieli Rady Wspólnot Narodowych działającej jako rządowa agencja doradcza przy Ministerstwie Kultury.
Niedawno w mediach przetoczyła się dyskusja, a właściwie spór wokół wypowiedzi prezesa Rady Mahira Gamzajewa, który w imieniu Rady krytycznie ocenił zapowiedź politycznej współpracy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie z Aliansem Rosjan. Gamzajew zasugerował, że taka współpraca jest inicjowana i odbywa się według scenariusza ambasady Rosji w Wilnie.
Ta wypowiedź Gamzajewa spotkała się z ostrą krytyką ze strony przedstawiciela Związku Polaków na Litwie Edwarda Trusewicza, który z kolei został skrytykowany przez innych przedstawicieli Rady, a szczególnie polityków litewskich, w tym również patriarchę konserwatystów Vytautasa Landsbergisa. W końcu Rada wydała oświadczenie, w którym odcięła się zarówno od słów Gamzajew, jak też jego oponenta ze strony Polaków.
Ledwo ucichł ten spór, przysłowiowego oleju doń dolał inny przedstawiciel Rady — przedstawiciel greckiej mniejszości Goergios Macukatow. Członkowie Rady wytropili w internecie wypowiedź Greka z grudnia ubiegłego roku dla rosyjskiej agencji „Regnum”.
Macukatow stwierdził, że jest przekonany, iż niektórzy członkowie Rady współpracują z litewską bezpieką, czyli Departamentem Bezpieczeństwa Narodowego.
„Jeśli chodzi o współpracę ze specsłużbami, to z prawdomównością Greka mogę potwierdzić, że kilku członków litewskiej Rady Wspólnot Narodowych jest ściśle związanych z Departamentem Bezpieczeństwa Państwa. Nie wykluczam możliwości, że wszystko, co Rada omawia, natychmiast pojawia się na stole pracowników operacyjnych specsłużb. Stąd to zwiększone zainteresowanie rosyjską mniejszością na Litwie, a szczególnie polską mniejszością” — „Regnum” cytuje wypowiedź Goergiosa Macukatowa.
— Słowa te wywołały oburzenie członków Rady, którzy zażądali od Macukatowa wycofania się z tej wypowiedzi, lecz sam Macukatow oświadczył, że nie było jego wypowiedzi dla „Regnum”, że to prowokacja ze strony rosyjskich dziennikarzy — powiedział „Kurierowi” Imantas Melianas, doradca ministra kultury ds. mniejszości narodowych.
Po burzliwej dyskusji Rada w końcu przyjęła kolejne oświadczenie, że niezależnie od tego, kto jest autorem cytowanej przez „Regnum” wypowiedzi, Rada kategorycznie odcina się od tych słów. W oświadczeniu Rady przesłanym do redakcji „Kuriera” wspomina się też, że Macukatow, aczkolwiek twierdzi, że nie udzielał wypowiedzi rosyjskiej agencji, odmówił jednak złożenia podpisu pod oświadczeniem Rady, jak też odrzucił propozycję Rady, żeby skierować sprawę przeciwko „rosyjskiej prowokacji” do sądu.
Jak mówi nam Melianas, być może czas zweryfikuje autora cytatu dla „Regnum”, które może ujawnić nagranie rzekomej wypowiedzi Macukatowa, jeśli takie nagranie agencja posiada.
Doradca ministra uważa, że nieostrożne i nieodpowiedzialne wypowiedzi członków Rady zakłócają pracę samej Rady.
— Ale z drugiej strony, to skład Rady odzwierciedla nasze społeczeństwo, dlatego wszystko, co jest w społeczeństwie, nieobce jest również Radzie — zauważa Melianas.
Wobec tego, wśród członków Rady znalazło się też kilku obrońców Greka. Wstawili się za nim przedstawiciele wspólnot rosyjskiej i ormiańskiej. Tymczasem Ryszard Maciejkianiec, reprezentujący w Radzie swoje stowarzyszenie zaproponował, żeby Rada w swoim oświadczeniu stwierdziła, że Macukatow nie wypowiadał się w ten sposób, jak go cytuje „Regnum”.
— Propozycja ta nie znalazła jednak poparcia, bo członkowie Rady stwierdzili, że nie mają pełnej jasności w sprawie tej (Macukatowa — przyp. red) wypowiedzi — wyjaśnia nam Melianas. Zauważa też, że sama treść rzekomej wypowiedzi jest nielogiczna, bo jak mówi nam doradca premiera, który sam jest byłym pracownikiem Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego, wszystkie posiedzenia Rady są otwarte i nie omawia się na nich żadnych tajnych spraw.
— Każdy chętny może przyjść i posłuchać obrad Rady, tyle że jak dotąd tych chętnych było niewielu — z uwagą Melianasa zgadza się również Edward Trusewicz. Zaznacza jednak, że ewentualną wypowiedź przedstawiciela greckiej mniejszości można potraktować, jako jego opinię, na którą Rada faktycznie mogłaby nie reagować specjalnym oświadczeniem.
— Tymczasem wypowiedź prezesa Rady Mahira Gamzajewa, w której zarzuca on faktycznie zdradę stanu, jest skandaliczna, gdyż wypowiadał się on w imieniu Rady, ale bez konsultacji z jej przedstawicielami — zauważa Trusewicz.
Nasi rozmówcy przyznają zgodnie, że mimo wszystko, nieostrożne i niepotrzebne wypowiedzi członków Rady nie tylko zakłócają jej pracę, ale też kładą nieuzasadniony cień na działalność przedstawicieli mniejszości narodowych, ich organizacji oraz samej Rady.