Więcej

    Aleksandras Česnavičius: „Jesteśmy zadowoleni z polskojęzycznego Delfi”

    Czytaj również...

    Dyrektor Delfi Aleksandras Česnavičius

    Gratuluję uruchomienia polskojęzycznej rubryki portalu Delfi. Działa już od kilku tygodni — jednych jej powstanie wprawiło w euforię, wśród innych wywołało histerię. A jak Pan ocenia ten okres?

    Ten okres jest dosyć krótki, ale na wszystko patrzymy bardzo chłodno i na podstawie liczby, a nie emocji — rozumiemy, że ten temat jest na Litwie dosyć często eskalowany. Muszę powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z pierwszych dni — i pod względem treści, i przyciągnięcia rzeczywistych czytelników rezultaty są dobre i odpowiadają naszym wymaganiom. Patrzę na to jak na zdrowy proces — cieszy, gdy się uruchamia produkt i doczekuje się uwagi. Myślę, że czytelnicy się wykrystalizują i będą nas cenili za to, czym jesteśmy.

    Wcześniej działała już rubryka rosyjskojęzyczna. Gdy została uruchomiona kilka lat temu, dużo komu nasuwało się pytanie, czy powstanie też wersja polskojęzyczna — ale wówczas nikt takiej możliwości nie oceniał poważnie. Co się zmieniło?

    Nie mogę mówić, co było kilka lat temu, gdyż sam jestem względnie nową twarzą w Delfi.

    Z wykształcenia jestem socjologiem i lubię fakty popierać liczbami, a Polacy są najliczniejszą po Litwinach grupą narodowościową na Litwie. Naturalnie, że będąc największym portalem informacyjnym na Litwie, musimy znaleźć nowe kierunki rozwoju. Jedna ze strategii — próbujesz odkryć nowe, ciekawe tematy, które nie były eksploatowane w przeszłości, inna — zobaczyć, jakie są liczne grupy narodowościowe i rozwijać się w tym kierunku.

    A trochę z innej beczki — w ciągu ostatnich paru lat niektórzy politycy mówili, że należy stworzyć polskojęzyczną wersję litewskiego środka przekazu, skierowaną do Polaków, gdyż, ich zdaniem, polska prasa na Litwie jest zdominowana przez jedną opcję polityczną…

    Jesteśmy organizacją komercyjną, która w całości siebie utrzymuje z zysków z reklamy, a naszym produktem jest obiektywna i niezależna prasa. To jest podstawa Delfi. Jesteśmy portalem zarządzanym przez zagranicznych przedsiębiorców, dla których ważne jest, byśmy tworzyli produkt atrakcyjny dla reklamodawców. Tym produktem jest jakościowe dziennikarskie informowanie o wydarzeniach w kraju. W tym miejscu zawsze istnieje chęć polityków, by wpływać na prasę — ale odcinamy się od jakichkolwiek gier politycznych. Podstawowa zasada litewskiego Delfi — nie możesz tam dostrzec popierania jednej czy drugiej strony.

    Wspomniał Pan utrzymanie. Czy dużo kosztowało stworzenie nowej rubryki i jak w czasie kryzysu udało się znaleźć potrzebne rezerwy?

    Jesteśmy zyskowni. Nie mogę otwarcie mówić o naszych zasobach finansowych, ale mieliśmy rezerwę i sądzę, że kryzys jest dla nas dogodniejszym okresem, by wprowadzić na rynek ten produkt niż wtedy, kiedy jest więcej portali, mających więcej środków i mogących je wykorzystać na rozwój. A koszty nie są duże, inwestujemy w dziennikarzy. I nie jest to budowanie od zera, a tylko poszerzanie istniejącej oferty.

    Skoro mowa o wspólnej infrastrukturze, to widzimy, że artykuły z litewskiego Delfi są tłumaczone na język polski. Czy planujecie też proces w drugą stronę — materiały z polskojęzycznej rubryki tłumaczyć na język litewski?

    Na razie jest to pozycja startowa. Litewskie Delfi składa się z rdzenia, osób, tworzących produkt u nas wewnątrz, ale dodatkowo mamy około 150 autorów, którzy piszą do nas zależnie od aktualnych tematów.

    Z polskojęzycznym Delfi widziałbym nie odwrotny proces, kiedy byśmy tłumaczyli artykuły z języka polskiego, ale w sensie poszerzania oferty zawartości, myślę, że się wykrystalizuje, podobnie jak w litewskim Delfi, ten krąg zewnętrznych autorów. Myślę, że w przyszłości produkty się bardziej zróżnicują.

    Delfi często jest oskarżane o jednostronność w naświetlaniu problemów Polaków. Czy nie sądzi Pan, że zamieszczanie artykułów z polskojęzycznej rubryki na podstawowym portalu w języku litewskim mogłoby zmienić tę opinię?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Dziwi mnie to, bo często otrzymuję różne e-maile, gdzie ludzie oskarżają o stronniczość, wyrażają swoje zdanie. Naszym interesem jest tworzenie  najbardziej jakościowego produktu. Bierzemy fakty i staramy się je bezstronnie i bezpośrednio przekazać. Jeśli rzeczywiście polskojęzyczne Delfi stworzy ciekawą treść, której podstawowe Delfi nie będzie miało, to oczywiście, przetłumaczymy ją. Ale obydwie wersje językowe muszą być obiektywne i wykonywać swoje zadanie.

    Tworząc polskojęzyczną rubrykę, jak wyobrażaliście swego potencjalnego czytelnika?

    Sam mieszkam na Wileńszczyźnie, w Awiżeniach. To dosyć tradycyjny przykład Wileńszczyzny. Tam, poszedłszy do sklepu, bardzo szybko mogę zobaczyć, jaki jest mój czytelnik, gdzie sprzedawczynie mówią po litewsku, po rosyjsku i po polsku. Wyobrażam sobie tego czytelnika. Na mój rozum, niczym szczególnie się nie różni od ogólnego litewskiego profilu.

    Rozmawiał Rajmund Klonowski

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Polityka i moralność

    Po upadku w Syrii rządzącego od ponad czterech dekad reżimu Asadów rozległa się radość, zwłaszcza wśród syryjskiej emigracji. Znienawidzony reżim miał bowiem na rękach krew tysięcy, był także ekspozyturą moskiewskiego i irańskiego totalitaryzmu z regionie. Niektórzy się cieszą, mimo...

    Brak wymogów

    Dużym problemem naszej sceny politycznej jest zupełne nieliczenie się decydentów z kimkolwiek i czymkolwiek. Reformy oświaty są tego przykładem najdobitniejszym – nikt już nie wie, po są robione, jak mają być oceniane (po czym poznać, że reforma się udała,...

    Na pewno „Wolność”?

    Była kanclerz Niemiec, rządząca tym krajem przez 16 lat Angela Merkel, wydała swoją polityczną autobiografię o dźwięcznym tytule „Wolność”. Do tytułu tego mam stosunek ambiwalentny, czyli – nie podoba mi się. I wyjaśniam dlaczego. Angela Merkel to postać niewątpliwie o...

    Lotnisko Čiurlionisa

    W końcu kadencji urzędującego rządu Republiki Litewskiej pojawił się pomysł, by wileńskiemu lotnisku nadać imię Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa. Ten pomysł może się podobać, może nie podobać, można o nim dyskutować. I szkoda tylko, że w dyskusji pojawia się najbardziej...