Pozrywane dachy, wybite okna, powywracane i wyrwane z korzeniami drzewa i pozrywane linie energetyczne, zniszczone uprawy — tak wyglądały w poniedziałek rano Soleczniki i okoliczne wsie.
Takiego huraganu, jaki nawiedził oddalone od Wilna o 50 km Soleczniki oraz okoliczne wsi nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy tych miejscowości. Bez prądu było prawie 3 tys. mieszkańców. Straty szacuje się na 300 tys. litów.
— Myślałam, że to już koniec świata! To wszystko tak nagle się zaczęło! Była 6 rano. Zerwał się ogromny wiatr, a potem zaczął padać grad.
Kule były wielkości włoskiego orzecha! Nigdy jeszcze takiej burzy nie widziałam — nie ukrywała emocji w rozmowie z „Kurierem” Irina Radzewicz, mieszkanka Solecznik.
— Mój dom wygląda, jakby został ostrzelany. Dach składziku jest cały podziurawiony. Padające drzewa zniszczyły płot. Na szczęście mam wszystko ubezpieczone — mówiła pani Irina.
— Ludzie modlili się, żeby to wszystko szybciej się skończyło. To było coś strasznego! Nikt z mieszkańców nie pamięta aż tak strasznej burzy — opowiadał nam Władysław Bogdanowicz, dyrektor Szkoły Sztuk Pięknych w Solecznikach. Budynek szkoły nie ucierpiał, ale terytorium wokół niego — tak.
— Na terytorium szkoły powywracane są drzewa, wywrócona jest latarnia, ławka — wyliczał szkody dyrektor.
Podobny obraz na terytorium znajdującego się w pobliżu budynku, w którym się kiedyś mieściło przedszkole, a obecnie — siedziby niektórych instytucji i organizacji, m. in. poradni psychologiczno-pedagogicznej, klubu sportowego, stowarzyszenia inwalidów. Padające drzewa nie tylko uszkodziły metalowe ogrodzenie terytorium, ale pozrywały linie energetyczne. Podobnie jest przy innych domach. Sporo domów ma pozrywane dachy.
Jak nas poinformowała Jūratė Sobolevskienė, gł. specjalista działu organizacyjnego Komisariatu Policji Rejonu Solecznickiego, w wyniku burzy bez prądu pozostało ok. 3 tys. mieszkańców. Po południu jednak udało się go przywrócić. Przez kilka minut bez prądu pozostawał również solecznicki szpital.
— Na szczęście nie było w tym czasie zabiegów na sali operacyjnej. Nie mieliśmy akurat pacjentów na oddziale reanimacji, którzy byliby podłączeni do życiowo ważnej aparatury. Dlatego ta kilkuminutowa przerwa nie dała się nam we znaki. Co prawda, główne wejście do szpitala zatarasowało złamane drzewo, na szczęście zdążyliśmy pozamykać okna i burza nie zrobiła większych szkód — opowiedziała nam jedna z pielęgniarek oddziału reanimacji szpitala w Solecznikach.
Ucierpiały również budynki należące do komisariatu.
— Z pięciu garaży pozrywało dachy. Ściany są podziurawione przez kule gradu. Wiatr zerwał plastikową szalówkę z poddaszy budynku komisariatu — poinformowała Sobolevskienė.
Ucierpiał również solecznicki cmentarz — padające drzewa w starej części cmentarza uszkodziły setki pomników.
Po burzy okropnie wyglądają nie tylko ulice miasteczka i cmentarz, ale i ogrody mieszkańców. Większość mieszkańców starostw solecznickiego i kamiońskiego już nie liczy na to, że w tym roku uda się doczekać plonów, bo grad dosłownie zmiażdżył dojrzewające warzywa.
Szacuje się, że likwidacja skutków może potrwać nawet do kilkunastu dni, a straty mogą wynieść nawet 300 tys. litów.
Do południa jedynie centrum szkód spółki ubezpieczeniowej „Lietuvos draudimas” zarejestrowało 70 powiadomień z Solecznik i znajdującej się nieopodal Kamionki. Eksperci spółki prognozują, że liczba przypadków może przekroczyć 100, a straty jednego mieszkańca średnio wynosić 1 500 Lt.