W tych dniach mija 10 lat od momentu, kiedy Jan Paweł II ogłosił Josemaria Escriva świętym. Z tej okazji w sobotę, w wileńskim kościele pw. Wszystkich Świętych odbyła się szczególna uroczystość członków Osobistej Prałatury Opus Dei (Prace i dzieła Boże).
Uroczystość była przewidziana na godzinę 11. Początkowo wydawało się, że niewiele osób tu się zbierze. Dosłownie kwadrans przed 11 kościół zaczął się zapełniać młodymi małżeństwami ze swoimi pociechami.
— Mamy dziś wielkie święto naszego patrona i założyciela. Zrzeszamy ludzi (głównie świeckich, a szczególnie młode małżeństwa) chętnych wzajemnie się wspierać i pomagać sobie w trudnych sytuacjach życiowych — powiedział „Kurierowi” ks. Ferrell Peternal, ojciec duchowny wileńskiego Opus Dei.
Kościół niemal całkowicie (nie było już miejsc siedzących) wypełnił się członkami Opus Dei i tymi, którzy im sympatyzują. A były to przeważnie młode rodziny ze swoimi milusińskimi. Ci ostatni trochę biegali po kościele, trochę rozrabiali, ale właśnie to było najwspanialsze.
Uroczystą Mszę św. dziękczynną o wstawiennictwo świętego i za członków Opus Dei celebrowało 5 kapłanów, byli też obecni klerycy z Wileńskiego Seminarium Duchownego. Przy bocznym ołtarzu był wystawiony portret (jedyny w krajach bałtyckich) św. Josemaria oraz Jego relikwie w relikwiarzu.
— Nasz patron św. Josemaria rozpoczynając to Boże Dzieło, miał na myśli nie tylko świętość osobistą, ale także uświęcenie każdej pracy, każdego powierzonego nam zadania, realizację ewangelicznej myśli uświęcającej codzienność naszych obowiązków zawodowych i rodzinnych – dodał ks. Ferrell.
Chyba też nieprzypadkowo tego dnia Ewangelia mówiła o rybakach, którzy przez całą noc się trudzili i niczego nie złowili, a gdy na jedno słowo Jezusa znowu zarzucili sieci i złowili mnóstwo ryb, świadkowie wprost oniemieli. Jak podkreślił ksiądz w swojej homilii, członkowie Opus Dei na wezwanie Jezusa mają łapać „ryby” — ludzi, którzy będą sobie braćmi, będą wzajemnie się wspierać i sobie pomagać zarówno w rodzinie, jak i w swoim otoczeniu.
— Właśnie głównym celem członków Opus Dei jest uczynić świat lepszym, wprowadzić Chrystusa w każdą chwilę naszego dnia: w pracę, chorobę, zabawę – dodał ks. Farrell.
I nie chodzi tu tylko o modlitwę (choć ta też bardzo ważna), a o solidne wykonywanie swoich obowiązków gdziekolwiek by to było: jako lekarz, nauczyciel sprzątaczka, księgowa itp. Chodzi też o pomoc bliźnim: pomóc staruszce przejść przez ulicę, podnieść ciężką torbę i w miarę możliwości udzielić pomocy bezdomnemu, czy nawet pijakowi, uśmiechnąć się do przechodnia staruszka. Wszak w ten sposób uczynimy przynajmniej nasze najbliższe otoczenie szczęśliwsze, a co też nie mało ważne, sami będziemy szczęśliwsi.
I tu mała dygresja. Obserwując to, co się działo tego dnia w kościele zauważyłam, jak spokojnie i z miłością rodzice reagowali na drobne rozrabianie swoich milusińskich, zauważyłam, jak rodzeństwo wzajemnie się sobą opiekowało. Wszystko to można ująć w jednej krótkiej frazie: „wielka miłość”. Miłość, której tak bardzo nam dorosłym brakuje na co dzień.
Ale wróćmy do młodych rodzin z dziećmi, które stanowiły większość zebranych wiernych w kościele.
Przede mną siedział młody tato Evaldas z żoną Aureliją i trójką w przedszkolnym wieku dzieciaków: Augustynem, Ignotasem i Teodorą. Dało się wyraźnie zauważyć, że i rodzice i maluchy dobrze wiedzą jak się należy w kościele zachowywać. Co pewien czas dzieci gładziły siebie po główkach, nawet wiedziały, kiedy należy uklęknąć.
— Dlaczego tu jesteśmy? Sami nie wiemy. Po prostu Bóg w pewnym momencie nas powołał — powiedział Evaldas.
Msza dobiegła końca. Proboszcz ks. Vytautas podziękował wszystkim zebranym za modlitwę i wyraził zadowolenie, że tak wiele było dzieci, a to że trochę rozrabiały, daje nadzieję, że nas zastąpi godne i prawdziwie chrześcijańskie pokolenie.
Zaraz po Mszy św. odbyło się błogosławieństwo wiernych relikwiami św. Jasemaria i wierni mogli ucałować relikwie tego świętego.
Powoli rozchodzili się ludzie z kościoła. Jak wyglądało, znają się tu już całymi rodzinami. Stali, długo rozmawiali ze sobą. Ktoś się umawiał z dzieciakami na lody, ktoś na colę. Uczestniczące w uroczystości osoby, które już niewiele mogą pomóc, zapewniały o swojej modlitwie za członków Opus Dei.
HISTORIA OPUS DEI
Założycielem tej Apostolskiej Prałatury był Josemaria Escriva z Madrytu. A założył Opus Dei w 1928 roku z potrzeby serca, gdyż już wówczas zauważył, jak bardzo się ludzie od siebie oddalają, ile wokół jest nieszczęść i jak bardzo jesteśmy jedni drugim potrzebni, jak bardzo potrzebna jest nasza wyciągnięta dłoń do bliźniego.
Aktualnie na całym świecie Opus Dei istnieje w 67 krajach i jednoczy ponad 88 tys. członków. A wszystko się zaczynało zaledwie od kilkudziesięciu osób. Na Litwie do Opus Dei należy nieco ponad 100 osób. Są oni w Wilnie, Kownie i Diecezji Koszedarskiej. Ostatnio coraz więcej zgłasza się nowych chętnych przystąpienia do tego Dzieła Bożego.