Sejm na wczorajszym posiedzeniu miał podjąć ostateczną decyzję w sprawie reformy systemu emerytalnego. Jednak projekty poprawek do ustaw, mające dać start reformie emerytalnej, z rana zostały wykreślone z planu obrad.
„Mam nadzieję, że nie powstanie żadnych przeszkód i projekty poprawek zostaną zatwierdzone jeszcze przez obecny Sejm” — na początku tygodnia powiedział dziennikarzom Rimantas Jonas Dagys, kierownik sejmowego Komitetu ds. Socjalnych i Pracy. Planowane decydujące głosowanie jednak nie odbyło się. Na razie także nie wiadomo, kiedy ta dotycząca każdego obywatela kwestia zostanie rozwiązana przez parlamentarzystów — starej czy też nowej kadencji.
Głównym aspektem, który przeszkadza osiągnąć porozumienie posłów w sprawie reformy, jest los prywatnych funduszy emerytalnych.
Sejmowy Komitet ds. Socjalnych i Pracy proponuje, aby do roku 2020 była odłożona możliwość obywatelom bardziej dokładać się do gromadzenia pieniędzy na emeryturę.
Zgodnie z założeniami władz od 2014 r. obywatele mogliby płacić do prywatnych funduszy emerytalnych dodatkowe składki w wysokości 1 proc. od swoich dochodów. Tymczasem na konto prywatnych funduszy przyszłych emerytów, płacących składki na zasadzie dobrowolności, państwo w ramach zachęty wpłacałoby dodatkowe składki. Wynosiłyby one 1 proc. od wysokości średniego miesięcznego wynagrodzenia na Litwie. Ten system miałby działać do roku 2020.
Zgodnie z proponowanymi poprawkami, do września 2013 roku obywatele musieliby zdecydować się, w jakim systemie — prywatnym czy państwowym — chcą gromadzić pieniądze na przyszłą emeryturę. Mieszkańcy, którzy nie zechcieliby dobrowolnie płacić dodatkowej składki, mogliby powrócić do państwowego systemu emerytalnego.
Rząd proponuje, aby przelewy z państwowego zakładu ubezpieczeń społecznych „SoDry” na fundusze emerytalne drugiego filaru w przyszłym roku wzrosłyby do poziomu 2,5 proc. (obecnie wynoszą 1,5 proc.). Z kolei w roku 2014 składka ponownie zostałaby zmniejszona — do 2 proc. Zaś w roku 2020 zaszłaby kolejna zmiana i składka byłaby podniesiona do poziomu 3,5 proc.
Tymczasem opozycja krytykuje rządowy projekt przewidujący dopłacanie do prywatnych funduszy z „SoDry” i z budżetu państwa. Przedstawiciele opozycji są zdania, że prywatne fundusze emerytalne w przyszłości musiałyby utrzymywać się z prywatnych składek pracujących mieszkańców, czyli przyszłych emerytów. Podkreślają też, że proponowana przez rząd reforma kosztowałaby dla państwa zbyt drogo. Według oszacowań Ministerstwa Finansów, suma corocznie wynosiłaby około 700 mln litów.
Z kolei mieszkańcy są najbardziej niezadowoleni z niestabilności wynikającej z ciągle zmieniających się decyzji władz.
— Podobno, że najbardziej bezpiecznym sposobem oszczędzania na starość pozostaje skarpeta z banknotami, bezpiecznie schowana pod materacem. Wtedy przynajmniej jesteś pewien, gdzie są twoje ciężko zarobione pieniądze — z ironią i smutkiem powiedział nam 53-letni Bronisław Jachimowicz z Wilna. — Głupio jest w połowie drogi zmieniać warunki, ale, niestety, dla naszych władz to bardzo charakterystyczne. Przecież jeszcze przed kilku laty rząd postanowił, że część pieniędzy z „SoDry” pójdzie do prywatnych funduszy, a teraz znowu chcą coś zmieniać. Jak ludzie dzisiaj mają decydować o swoich pieniądzach, jeżeli zupełnie niejasne, co władzom strzeli do głowy jutro?…