Wielokrotne występy w Polsce, w Czechach, Niemczech, Hiszpanii, Chorwacji (ogółem w szesnastu krajach zagranicznych) oraz oczywiście na Litwie – takim dorobkiem szczyci się dziś polski zespół pieśni i tańca „Zgoda” z Wileńszczyzny, który w sobotę, 25 października, będzie miał swój jubileuszowy występ — 25 lat działalności.
W pamięci widzów zapewne żyje jeszcze poprzedni jubileusz (20-lecie), kiedy to ten tak świetny zespół – początkowo tylko taneczny i uważany przede wszystkim jako wykonawca programu ludowego – rzucił wyzwanie dla siebie i publiczności wystawiając operę rockową „Pan Tadeusz”.
Wtedy to w jednym widowisku widowiskowo-muzycznym zostały zaprezentowane wszystkie bodajże kierunki muzyki — poczynając od ludowej poprzez rock, rap i blues. Poprzez instrumenty elektroniczne, jak też bardzo nowoczesną oprawę świetlną, dzięki której uzyskano doskonałe efekty.
Nie zapominając oczywiście o klasyce. No i należyty odbiór był! Nie tylko na scenie rodzimej, ale też na scenach zagranicznych, gdzie „Zgoda” docierała w ciągu tych ostatnich pięciu lat z tym spektaklem muzycznym.
Obecnie widz oczekuje, co na swoje 25-lecie przygotuje „Zgoda”? Czy wróci jednak do swego pierworodnego zadania: ludowości, czy znów szykuje niespodziankę?
Na ten temat rozmawiamy z Henrykiem Kasperowiczem, założycielem i kierownikiem artystycznym zespołu „Zgoda”
Zacznijmy od daty. A konkretnie, dlaczego obchodzicie jubileusze – obecny, jak też poprzedni – jesienią. Przecież powstaliście wiosną, w maju?
Z tą datą to jest tak. Faktycznie nasza pierwsza grupa taneczna powstała w Rudominie w listopadzie roku 1988, ale od chwili powstania i do występu potrzebny przecież jest czas na przygotowanie. Więc pierwszy nasz koncert rzeczywiście miał miejsce w maju. Datę tę uważamy za datę swych narodzin i wszędzie ją podajemy. Z drugiej zaś strony, co się tyczy maja — to jest bardzo przeładowany w imprezy – poczynając od obchodów Konstytucji 3 Maja, kończąc tradycyjnym Festiwalem „Kwiaty Polskie”. A skoro chodzi o lato – to tak już jest, że życie kulturalne u nas raczej obumiera, ludzie mają urlopy, a nasze rodzime zespoły udają się na gościnne występy właśnie za granicę.
Wojażujecie bardzo dużo. Policzyłam, że mieliście ponad 1 000 koncertów za granicą. Czy widz miejscowy nie jest przez to zapomniany?
Bynajmniej. Staramy się i jesteśmy wszędzie, gdzie nas tylko zapraszają. A skoro chodzi o ostatni występ, to było to na dożynkach rejonu wileńskiego w Pikieliszkach.
Występujemy na wszystkich imprezach polonijnych, wszędzie, gdzie jesteśmy zapraszani. W całej Wileńszczyźnie oraz na Litwie. A skoro chodzi o stolicę, to widz wileński owszem może odnieść wrażenie, że koncertów „Zgody”, jak też innych zespołów artystycznych, które działają na Wileńszczyźnie — jest mało. Wynika to z rzeczy najzwyklejszej – sale w stolicy są bardzo drogie, aby je wynająć. I na taki luksus wystąpienia w dużej sali wileńskiej jak to było np. na 15-lecie w Litewskim Teatrze Dramatycznym, 20-lecie w „Teatro arena” – nas po prostu nie stać.
Ale oczywiście, jak już jubileusz – to zbieramy grosik do grosika — i koncert w dużej sali ma być. W tym roku jubileusz znów się odbędzie w „Teatro arena” przy ul. Olimpiečių 3.
Wróćmy do koncertu. Czym tym razem zaintrygujecie?
Intrygi będzie na pewno mniej niż podczas poprzedniego jubileuszu, kiedy to wystawiliśmy rock-operę „Pan Tadeusz”, ale nie będzie to jedynie tradycyjna przeplatanka naszych rodzimych melodii ludowych.
Dużo jeżdżąc, odwiedziliśmy 16 krajów i prezentując wszędzie nasz program, poznaliśmy jednocześnie kulturę tych krajów. Wtedy to zaczął się rodzić pomysł, by tę kulturę pokazać również naszemu wileńskiemu widzowi. Nie tylko poprzez publikacje, ale prezentując tańce i piosenki.
Czyli, widz będzie miał okazję trochę „podróżować” poprzez melodie tych krajów. Przy tym będą to nie tylko melodie ludowe, ale bardzo różne style muzyczne.
Właśnie dlatego nazwaliście swój program „Zgoda wśród przyjaciół”?
Ta nazwa ma nieco szersze znaczenie. Traktujemy to z wielu punktów widzenia. Owszem, jeżdżąc, zdobyliśmy bardzo dużo przyjaciół, nie tylko występując, ale także wśród napotykanych przypadkowych ludzi. Zadziwiła nas niezwykła otwartość na folklor. Chodzi tu nie tylko o nasz ostatni wojaż do Chorwacji, ale też wyjazdy do Grecji, Hiszpanii. Ludzie ci żyją dosłownie folklorem, który jest żywy na co dzień. Dzieci tańczą od dziecka melodie przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Bardzo ciepło odbierają oni także folklor innych krajów. Tak też odebrali nasze występy.
Mówiąc o przyjaciołach, to będziemy ich mieli nie tylko na widowni, ale też artystów-przyjaciół, którzy tego wieczora wystąpią na scenie razem z nami.
A konkretnie, kogo Pan ma na myśli?
Kapelę „Pieczarki”, która powstała w roku 1992 w Polsce, w Węgierskiej Górce. Jej założycielami są dwaj bracia Paweł i Rafał Pieczarka. Pierwsza płyta zespołu „Wina nalej” — uzyskała status Złotej Płyty, druga „Moja miła” nominowana była do Fryderyków w 2000 roku w kategorii „Album roku”.
Dziś jest to doskonale znany zespół nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. Zna go również nasz widz — gdyż będzie to już trzecia wizyta tej kapeli w Wilnie. Sądzę, że widz będzie zadowolony, gdyż prezentuje ona bardzo dobrą i, tak się wyrażę, jakościową muzykę.
Daleką od folkloru…?
I tak, i nie. Chcemy, by widz miał okazję podczas koncertu delektować się różnymi rodzajami muzyki. Dlatego też szukaliśmy zespołu, który gra coś folkowego. Początkowo planowaliśmy, że ma to być Enej, prezentujący muzykę z pogranicza folku, ska i szeroko pojętej alternatywy.
Między innymi występował także w Wilnie.
Ale tym razem wybór padł na „Pieczarki” i zobaczymy jak nam to połączenie się uda. Jak widz oceni.
Ale czy coś zostanie z dawnej „Zgody”, z naszych pięknych polskich melodii, ze stałych uczestników?
Oczywiście, że wszystko to będzie. Skoro chodzi o polskie melodie ludowe, to zostawiliśmy je na finał. Jako wspaniały deser, który cieszy podniebienie, kiedy nie jest tego przesyt. Bo zależy nam na bardzo różnym wiekowo widzu i z myślą o nim program planujemy.
A skoro mówimy o naszych tradycjach, o naszych stałych uczestnikach.
Ten, kto zna „Zgodę” zobaczy wielu znanych tancerzy, śpiewaków, no i oczywiście naszego stałego niezamienionego konferansjera Dominika Kuziniewicza. No, bo jakże bez niego.
Ale zapewniam, że oprawa, cała organizacja ma wyglądać inaczej. Chcemy zaszokować widza, czyli nadal eksperymentujemy.
Zaintrygował mnie Pan i sadzę, że nie mnie jedną.
Ale czy bilety można jeszcze nabyć i gdzie?
Z tym należy pośpieszyć, bo pozostały nam jedynie resztówki.
Są do nabycia tradycyjnie w wileńskim Domu Kultury Polskiej (ul. Nowogródzka 76) oraz w księgarni „Elephas” na wileńskim Antokolu.