Od początku protestów na Majdanie w Kijowie minął rok. Manifestacje, które rozpoczęły się w stolicy Ukrainy, wywołały lawinę wydarzeń prowadzących do gwałtownych zmian w polityce całej Europy. Co się zmieniło w życiu obywateli Ukrainy w ciągu ostatnich 12 miesięcy?
― Największe zmiany dostrzec można w świadomości naszych obywateli. Dla wielu z nich idee Majdanu, w szczególności te, które dotyczą niezwłocznej potrzeby lustracji, realnej walki z korupcją, zerwania kagańca z małego biznesu, są dziś istotną częścią ich pozycji obywatelskiej — zaznaczył w rozmowie z „Kurierem” Stanisław Panteluk, redaktor naczelny „Dziennika Kijowskiego”. Powiadomił nas, że po wydarzeniach na Majdanie życie w samym Kijowie toczy się spokojnie.
― Nie ma panicznych nastrojów, mimo że przed każdym wysłuchaniem ostatnich wiadomości wszyscy odczuwamy obawę przed kardynalną zmianą sytuacji na wschodzie — mówi redaktor naczelny „Dziennika Kijowskiego”. ― Problemy podstawowe to stopniowy wzrost cen i niski kurs waluty krajowej. Optymizmu jednak dodaje nam wsparcie okazywane przez UE i USA oraz przewidywane zmiany w zarządzaniu krajem.
Przed rokiem trudno było prognozować, do czego doprowadzą wydarzenia, które zaczęły nabierać rozpędu na Majdanie. Zapytany o to, czy mieszkańcy nie czują obecnie pewnego rozczarowania, Panteluk odpowiedział, że mówić należy raczej o rozbudzonym patriotyzmie Ukraińców.
― Tak, rozczarowanie nastąpiło, ale głównie u tych na wschodzie Ukrainy, którzy patetycznie wołali „Rassija!” z nadzieją i głębokim przekonaniem, że wydarzenia potoczą się na wzór scenariusza krymskiego, w którym były „zielone ludziki” i włączenie ziem ukraińskich w skład „Wielkiej Rosji” ― mówi Stanisław Panteluk. Zaznaczył, że tym razem agresywne, jezuickie kombinacje Kremla nie tylko zachłysnęły się, ale wywołały skutek odwrotny do zamierzonego. Rozbudziły one niewymuszony patriotyzm, zaostrzyły poczucie tożsamości, przynależności do narodu Ukrainy.
– Aczkolwiek „genialne” wielkomocarstwowe poczynania Putina wobec Ukraińców doprowadziły również do zjawiska niesłychanego, niespotykanego już prawie od stu lat ― zaszczepiły wirus wzajemnej nienawiści i to nie tylko między stronami walczącymi – mówi redaktor naczelny „Dziennika Kijowskiego”. Jak natomiast wygląda sytuacja polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie?
― Oczywiście, w związku z sytuacją gospodarczą przedsięwzięcia polonijne, w aspekcie materialnym, musimy planować bardziej oszczędnie. Natomiast w wyniku wsparcia pozytywnych przemian, jakie okazuje nam Polska, globalny stosunek do Polaków zamieszkujących Ukrainę stał się bardziej dodatni — stwierdził Panteluk.
Jedno z podsumowań ostatnich 12 miesięcy na Ukrainie zamieścił w „Ukraińskiej Prawdzie” analityk Walerij Pekar, wiceprzewodniczący Związku Przedsiębiorców i Przemysłowców Ukrainy. „Rok temu mieszkaliśmy w spokojnym kraju, który jakoś dawał sobie radę z trwałym, ale nie śmiertelnym kryzysem ekonomicznym, który skarżył się na niesprawiedliwość i tyranię, ale był gotowy czekać w nadziei, że w końcu pojawi się »dobry car« (…). Minął rok i dziś mieszkamy w kraju toczącym wojnę, kraju, który pod względem gospodarczym jest niemalże na dnie, ale dokonał cywilizacyjnego wyboru i jest gotowy płacić za to wysoką cenę. I płaci” — pisze Pekar.
Czego na przykładzie wydarzeń na Ukrainie nauczyła się Europa?
Rimvydas Valatka, redaktor naczelny portalu 15min.lt w rozmowie z „Kurierem” podkreśla, że manifestacja na Majdanie stała się punktem odczytu, który zmienił wizerunek współczesnego świata.
― Wszystko się zmieniło. Świat teraz powinien uświadomić, że czasy pokoju minęły — mówi Rimvydas Valatka. ― Zwykle ludzie nie uczą się ze swojej historii. W przeciwnym przypadku nie mielibyśmy już wojen.
Znany publicysta stwierdził, że lawina wydarzeń w ciągu ostatniego roku doprowadziła do tego, że świat praktycznie stoi u progu trzeciej wojny światowej.
― Czy można było tego uniknąć? Sądzę, że taki wariant zawsze jest możliwy. Należało aktywniej działać jeszcze podczas tzw. pomarańczowej rewolucji, warto było kontynuować tę sprawę. Wtedy byłoby więcej szans na uniknięcie wojny na Ukrainie. Putin w ciągu 10 lat bardzo się wzmocnił i widzimy dzisiaj tego skutki. Czym to się wszystko skończy? Na ten temat można wiele spekulować, ale tak naprawdę, nie możemy tego wiedzieć — mówi Valatka. Zaznaczył jednak, że w obliczu tak radykalnych zmian w sytuacji geopolitycznej na wschodzie, państwa unijne, w tym też Litwa, powinny odpowiednio formować swoją politykę i więcej środków przeznaczać na wojsko.
― Mam nadzieję, że politycy, którzy kiedyś ciągle zmniejszali budżet resortu obrony narodowej, teraz już lepiej rozumieją, że wolność nigdy nie daje się za darmo. Należy o nią walczyć i starać się przygotować do wszystkich możliwych scenariuszy. Szczególnie warto uwzględnić położenie geograficzne naszego kraju i to, kto jest naszym sąsiadem. Sądzimy, że NATO nas obroni. Ale trzeba rozumieć, że sami także musimy być w stanie siebie bronić, bo to my jesteśmy częścią NATO — powiedział Valatka.