11 marca na Litwie obchodzono 25-lecie odrodzenia niepodległości kraju. Święto, choć jubileuszowe, odbyło się jednak tradycyjnie i bez udziału ważnych zagranicznych gości. Na obchody nie zaproszono nawet prezydentów sąsiednich krajów — Łotwy, Estonii, czy Polski.
Dlatego też nie było tłocznie na jubileuszowej uroczystości w historycznej Sali Sejmu, gdzie przed 25 laty uchwalono Akt Niepodległości Litwy. Jubileuszowe uroczystości zaszczycił jedynie prezydent Islandii Ólafur Ragnar Grímsson, który od 10 marca przebywa na Litwie z oficjalną wizytą. Przed 25 laty Islandia, jako pierwsze państwo na świecie, uznała niepodległą Litwę.
Inne państwa na jubileuszowych obchodach przedstawiały nieliczne delegacje na poziomie parlamentów i rządów. Polskę reprezentowała grupa parlamentarzystów na czele z marszałkiem Senatu RP Bogdanem Borusewiczem. W ramach jubileuszowych obchodów litewscy i zagraniczni parlamentarzyści spotkali się na międzynarodowym forum „Sytuacja demokracji na świecie — współczesne wyzwania i perspektywy przyszłości”. Na forum dyskutowano, między innymi, o sytuacji na Ukrainie w kontekście rosyjskiej agresji na wschodzie kraju oraz o sytuacji w samej Rosji i zagrożeniu dla tamtejszej demokracji, zwłaszcza po zabójstwie lidera opozycji Borysa Niemcowa.
O rosyjskim zagrożeniu, choć nie bezpośrednio, w swoim przemówieniu wspomniała również prezydent Dalia Grybauskaitė.
„Litwa Jonasa Basanavičiusa nie doczekała się 25-lecia wolności, ale doczekała się Litwa „Sąjūdisu”. Siła jedności tamtych lat stała się legendą. Takiej samej siły potrzeba nam też dziś, po ćwierćwieczu, gdy odgłosy brzęczenia bronią dochodzą nas wciąż z tej samej strony, gdy głos Wolności próbuje się zagłuszyć strzałami. (…) O tyle będziemy silni, o ile będziemy zjednoczeni. Od Wilna po Kłajpedę. Od Telsz po Soleczniki. Wspólnie chroniąc najcenniejsze, co mamy — Litwę, jako nasz dom, Litwę, jako obowiązek i cel” — powiedziała prezydent z trybuny Sejmu.
W południe uroczystości z parlamentu przeniosły się na Plac Niepodległości tuż obok, gdzie odbyła się tradycyjna ceremonia wciągnięcia na maszt państwowych flag Litwy, Łotwy i Estonii. Z tej okazji przewodniczący estońskiego parlamentu — Rygikogo, Eiki Nestor zaznaczył, że trzy kraje bałtyckie wspólnie wywalczyły swoją niepodległość, dziś zaś ich wspólnym obowiązkiem jest dzielić się tą niepodległością z tymi, którzy walczą o swoją wolność.
„Jeżeli chcemy być godnymi swojej wolności, to nie możemy być obojętni wobec walczących o swoją wolność. Niestety, znaczenie tych słów w ostatnich latach znowu jest ważne, podobnie jak przed 25 laty. Wolności nie można pożyczyć, wolność trzeba wziąć samemu prawem, walką i zwycięstwem” — powiedział Eiki Nestor.
Po zakończeniu ceremonii na Placu Niepodległości Aleją Giedymina ruszył Marsz Niepodległości, w którym wzięło udział kilka tysięcy osób, przedstawicieli regionów, miast i miasteczek oraz organizacji społecznych, a nawet mniejszości seksualnych, którzy maszerowali w tłumie pod tęczowym sztandarem środowisk LGBT.
Odrębną reprezentacją pod biało-czerwonymi flagami w Marszu Niepodległości była grupka wileńskich Polaków. Ich inicjatywa spodobała się prawicowym politykom, kandydatowi na mera Wilna Remigijusowi Šimašiusowi oraz liderowi konserwatystów Andriusowi Kubiliusowi, który osobiście podziękował inicjatorom akcji za prawidłową obywatelską postawę.
Marsz Niepodległości zakończył się na Placu Katedralnym, skąd w przeciwnym kierunku niebawem ruszył inny marsz — również tradycyjny — pochód nacjonalistów, środowisk skinheadowskich. Ich przemarsz, który odbywa się pod tradycyjnym hasłem „Litwa dla Litwinów” w tym roku był nieliczny. Według ocen policji, wzięło w nim udział mniej niż tysiąc osób.
W poprzednich latach ich liczba była nawet kilkakrotnie większa. Marsz nacjonalistów
skończył się wiecem na Placu Niepodległości. Zaś na Placu Katedralnym wieczorem rozpoczął się uroczysty koncert jubileuszowy, na którym nie obeszło się bez przykrej wpadki przewodniczącej Sejmu Lorety Graužinienė. Na otwarciu koncertu chciała ona zachęcić licznie zebranych na Placu Katedralnym do skandowania „Lietuva” („Litwa”), jednak sama nie potrafiła poprawnie „przesylabować” hasła, co rozbawiło publiczność.