Rozmowa z ks. Michałem Damazynem, duszpasterzem młodzieży akademickiej w Bydgoszczy
Minął Tydzień Miłosierdzia Bożego, ale to chyba nie znaczy, że Bóg wziął sobie „urlop” i nam go udzielił?
To, że stosunkowo niedawno zaczęliśmy mówić o Miłosierdziu Bożym, całkiem nie oznacza, że go wcześniej nie było. Jak świat światem Bóg swoim miłosierdziem obdarzał ludzi. Wspaniałym tego przykładem jest darowanie winy przez Pana Jezusa łotrowi na krzyżu i wprowadzenie jego do Królestwa Bożego. Bóg zawsze miał i ma swoje poczucie humoru. On z ludzi jak z kamieni układa mozaikę, wobec każdego człowieka ma swoje plany i marzenia, które czasem w bardzo dziwny i niezrozumiały dla ludzi sposób realizuje. Nie należy jednak myśleć, że Bóg tak na prawo i na lewo rozdaje swoje Miłosierdzia. Daje On je tylko temu, kto sam tego szczerze i gorąco pragnie. Czyli, aby dostąpić Bożego Miłosierdzia, to najpierw ja sam powinienem uklęknąć ze skruszonym sercem, uznać swoją grzeszność i poprosić o łaskę przebaczenia. Tak przecież było i w przypadku łotra, który ze skruchą i wiarą zwrócił się do Pana Jezusa z prośbą o przebaczenie.
Mówiąc o Miłosierdziu najczęściej mówimy o św. Faustynie i jej widzeniach. Tymczasem źródła podają, że nie ona jedna miała tego rodzaju widzenia…
To prawda. W XIII wieku podobne widzenie miała św. Gertruda. Dla niej też taką samą Koronkę podyktował Pan Jezus. Widzenia miała także jedna siostra zakonna Włoszka i jedna siostra Hiszpanka, która miała stygmaty i której Jezus pokazał nawet piekło. W latach 1673-1689 widzenie miała też siostra Małgorzata, której Pan Jezus powiedział, że pragnie w pierwsze czwartki miesiąca godziny świętej, czyli adoracji Przenajświętszego Sakramentu i obchodzenia pierwszych piątków miesiąca, podczas których byłoby czczone Jego Przenajświętsze Serce.
Możliwe, że komuś jeszcze też się objawiał Pan Jezus i coś zlecał?
Na pewno tak. Źródła podają, że Jezus powiedział, że jeśli chcesz być świętym, idź do chorych, do prostytutek, głodnych, bezdomnych, złodziei i tam głoś im Dobrą Nowinę. Jezus każe iść tam, gdzie jest najwięcej cierpienia, biedy i grzechu. Iść każe z wielką ufnością w Jego Miłosierdzie. Ufność bowiem jest kluczem otwierającym skarby mojego Miłosierdzia — powiedział Chrystus jednej z sióstr zakonnych.
Dlaczego pierwsze objawienia jakby uszły uwadze Kościoła, bo po prostu jakby na nie nie zareagował? Dlaczego najgłośniej jest tylko o św. Faustynie?
To nie jest tak. Każde tego rodzaju wydarzenie było zauważone przez Kościół i zarejestrowane, jednak musiało być bardzo dobrze przez Kościół zbadane. Zresztą od strony Boga był to taki mały wstęp, niczym preludium przed wielkim dziełem, jakie dokonało się poprzez Faustynę.
Ale już nawet po objawieniach Faustynie, Kościół nie tylko bardzo ostrożnie odnosił się do Jej opowiadań, zapisków w „Dzienniczku”. W pewnym momencie głoszenie Miłosierdzia Bożego było nawet zakazane przez Kościół. Dlaczego?
To prawda, że głoszenie Miłosierdzia Bożego było przez Kościół zakazane. Stało się to w roku 1959, kiedy się okazało, że podczas tłumaczenia „Dzienniczka” na inne języki wkradło się nie tylko wiele nieścisłości, ale i nieprawidłowości. Należało wszystkie te błędy poprawić, następnie wielokrotnie to wszystko jeszcze sprawdzić. Gdy wszystkie te prace zostały zakończone, dopiero w 1978 roku Kościół ostatecznie uznał święto Miłosierdzia Bożego i zaczął je gorliwie propagować i zachęcać wiernych do odmawiania Koronki do Miłosierdzia Bożego.
Ostatnio dowiadujemy się, że niejednokrotne widzenia miała też wileńska siostra od Aniołów Helena Majewska. Dla niej Pan Jezus też wiele rzeczy mówił, które potem zapisała w swoim „Dzienniczku” pisanym w latach 1940-1943.
Objawienia dane s. Helenie Majewskiej są niejako przedłużeniem tych wizji, które otrzymała św. Faustyna Kowalska, nazywana dzisiaj sekretarką i apostołką Bożego Miłosierdzia. Widzenia, którymi Jezus obdarzył s. Helenę Majewską, ujawniają tę samą tajemnicę i wezwanie do głoszenia Miłosierdzia Bożego, co i u św. Faustyny. Były one swoistymi wskazówkami dla ks. Michała Sopoćki, dzisiaj już błogosławionego, w przekazywaniu światu orędzia Jezusa Miłosiernego. I chociaż mają one charakter prywatny i nie zobowiązują nas do wiary w nie, jednak mogą być wskazówką na obecne czasy. Tak je odczytał ks. Michał Sopoćko, który stał się powiernikiem s. Heleny Majewskiej. Z jego zachęty zakonnica spisywała swoje mistyczne przeżycia. Czasami to były widzenia, a czasami słyszała tylko głos Pana Jezusa.
Miłosierdzie Boże to dobrze, ale czy czasem nie stanie się tak, że uwierzymy, iż zawsze i każdy grzech Bóg nam wybaczy. Czyli cokolwiek zrobię, to Miłosierdzie to zmaże?
Nie ma tak dobrze, żeby grzeszyć z premedytacją z góry zakładając, że Bóg jest dobry i tak wszystko wybaczy. Byłby to grzech przeciwko Duchowi Świętemu, a powiedziane jest, że grzechy przeciwko Duchowi Świętemu nikomu nie będą darowane. By nastąpiło jakiekolwiek przebaczenie, jak już mówiłem wyżej, potrzebna jest dobra wola, żal i skrucha drugiej strony.