Rozmowa z zastępcą naczelnika Głównego Komisariatu Policji Okręgu Wileńskiego Antonim Mikulskim, laureatem wielu nagród państwowych, wielce zasłużonym działaczem dla społeczności Wileńszczyzny w dziedzinie praworządności
Co skłoniło Pana żeby pracować w policji?
W dzieciństwie marzyłem, żeby zostać wojskowym. Ale już później, będąc w 11 klasie zrozumiałem, że jednak chcę zostać policjantem. Uczyłem się w Średniej Szkole nr. 11, obecnie gimnazjum im. Adama Mickiewicza. Ale, niestety, i tak musiałem odbyć służbę wojskową, bo wtedy to było obowiązkowe. Po wojsku od razu wstąpiłem do policji. Chociaż muszę przyznać, że myślałem też o prawie, ale chociaż szkołę skończyłem bardzo dobrze, to byłem realistą i wiedziałem, że na uniwersytet, na prawo, nie wstąpię. W tamte czasy to było prawie niemożliwe. Więc zacząłem pracować wtedy w milicji zwykłym szeregowym, ale chciałem iść dalej.
Po pół roku pracy wstąpiłem do szkoły milicji w Kownie. Wiedziałem już wtedy, że chcę pracować, jak to w tamte czasy nazywało się, w „ugołownym rozyskie. Dla mnie to była taka „romantyczna służba”. Będąc zwykłym szeregowym, podczas patrolu w 1982 roku udało mi się zatrzymać niebezpiecznego przestępcę, który zabił człowieka nożem. Do dziś pamiętam, że to było niedaleko ryneczka z kwiatami na ul. Basanavičiusa.
I tak rozpoczęła się moja kariera. W 1984 roku zacząłem pracować w komisariacie nr. 2 zwykłym inspektorem wydziału kryminalnego.
Co Pan uważa za swój największy sukces w dotychczasowej karierze?
Największym sukcesem jest to, że Wilno jest w sensie kryminalnym bardzo spokojnym miastem. Człowiek tutaj bezpiecznie czuje się. Oczywiście, zdarzają się i tutaj jakieś zbrodnie, ale nie tak często niż w innych miastach. Znam bardzo wielu ludzi i jest bardzo przyjemnie, że dosyć często podchodzą nawet osoby obce i dziękują za pracę. Nie wiem, skąd i co oni wiedzą, ale dla mnie jest to bardzo miłe. Szczerze powiem, że mam bardzo dużo odznaczeń państwowych, ale największe znaczenie dla mnie ma statuetka świętego Krzysztofa, którą otrzymałem w 1999 roku. A wielkie znaczenie dla mnie ma to, gdyż wtedy wybrali mnie zwykli ludzie, wilnianie.
Czy był moment, w którym żałował Pan wyboru tego właśnie zawodu?
Nie, nie było, gdyż robię to co lubię. Praca rzeczywiście jest bardzo ciężka. Ten ciągły stres… Ale do tego da się przyzwyczaić i po jakimś czasie już się tego nawet nie zauważa. Na to trzeba patrzeć jak na pracę. Gdy zacząłem pracować w dziale kryminalnym, starszy kolega powiedział mi: „Gdy widzisz zwłoki albo ludzi skrzywdzonych, musisz na to patrzeć jak na pracę, nie wolno brać wszystkiego do serca. Jeżeli będziesz brał to do serca, nie będziesz mógł pracować w tym dziale”.
Czego przede wszystkim uczy ten zawód?
Uczy sprawiedliwości. Tego, że ona powinna być. Ten który żyje niezgodnie z prawem, wcześniej czy później będzie ukarany.
Co by Pan poradził wszystkim tym, którzy myślą o zawodzie policjanta?
To bardzo dobry wybór. Zawód policjanta jest bardzo ciekawy, potrzebujący dużo wiedzy. Kolektyw policji jest bardzo koleżeński. Ci, którzy tutaj przychodzą i pracują, naprawdę nie żałują tego wyboru.
Jak wpłynęło na rozwój kariery to, że jest Pan Polakiem?
Nigdy mi to nie przeszkadzało. O tym bardzo dużo się mówi, że Polak, że uciskają. My żyjemy w normalnym, demokratycznym państwie. Jesteśmy nie Polakami na Litwie, ale jesteśmy litewskimi Polakami. Jeżeli ktoś z młodzieży chce zrobić karierę i jest Polakiem i myśli, że mu to zaszkodzi, zapewniam że to nieprawda. Wielu Polaków pracuje u nas w policji i robi karierę. W każdej pracy liczą się przede wszystkim kompetencje zawodowe, a nie narodowość pracownika. Narodowość w robieniu kariery nie ma żadnego znaczenia.
Jak wyglądał przebieg Pana kariery w okresie odzyskiwania niepodległości przez Litwę?
Ja ten okres przeżyłem. Dzisiaj na ten temat jest dużo spekulacji, mówi się różnie. Wtedy była milicja i my byliśmy z narodem Litwy. Wiedzieliśmy, że możemy przegrać. Wtedy byliśmy jedyną zbrojną organizacją, która była na służbie państwa i szliśmy razem z państwem. Wtedy nikt nawet nie zastanawiał się nad tym, gdzie pójdzie.
Czy zawód policjanta jest bardzo ciężki?
To jest jeden z najtrudniejszych zawodów. Trzeba mieć bardzo dużo wiedzy. Zaczynając od technicznej, kończąc na psychologicznej. W tym zawodzie nie można opierać się na samym prawie. Psychicznie jest bardzo ciężko. Proszę sobie wyobrazić, że przyjeżdżasz na miejsce zabójstwa, gdzie są zwłoki. Dla wielu ludzi to pozostałoby na całe życie. Ja za okres swojej pracy uczestniczyłem w wykryciu 760 zabójstw. Za ten czas nauczyłem się to przyjmować jako pracę. Oczywiście, dla mnie tych ludzi jest bardzo szkoda, przecież mogliby jeszcze żyć. Ale i tę pracę ktoś musi wykonywać. Trzeba zrozumieć, że to tylko praca i po takiej pracy trzeba nauczyć się odpoczywać.
Czym Pan się zajmuje w wolnych chwilach od pracy?
Mało mam tego wolnego czasu. Mój dzień pracy to nie 8 godzin. Przychodzę pierwszy, zawsze godzinę przed rozpoczęciem pracy i wychodzę ostatni. W wolnych chwilach jestem ojcem, mężem, dziadkiem. Jest rodzina, dom, kłopotów wystarcza. Robię wszystko co każdy człowiek: koszę trawnik, reperuję i naprawiam w domowym gospodarstwie to co trzeba. Lubię poczytać dobrą książkę, ale nie w internecie, a w rzeczywistości, żeby móc ją dotknąć. Uprawiam też sport.