„Turcy są nadal bardzo daleko od standardów europejskich – zauważa w rozmowie z »Kurierem« dr Andrzej Pukszto, kierownik katedry politologii na Uniwersytecie im. Witolda Wielkiego w Kownie. — To wiąże się również z islamizacją, która nastąpiła w ciągu ostatnich 10 lat”.
Tymczasem Turcja pod rządami Erdogana nie zamierza rezygnować z coraz większej integracji z Unią Europejską. Czy wydarzenia związane z ostatnią próbą puczu są wystarczającym ostrzeżeniem dla Europy?
„Wszystko jeszcze się okaże, zobaczymy, jak w Turcji prezydent Recep Tayyip Erdogan będzie rozliczał puczystów — mówi Andrzej Pukszto. — Europa jednak dała już jasny sygnał. Turcy mogą zapomnieć o członkostwie w Unii Europejskiej, jeśli nie będą szanować praw człowieka”.
Jednocześnie nikt nie może zaprzeczyć, że Turcja – wobec kryzysu migracyjnego — jest obecnie ważnym partnerem dla Europy. Nic więc dziwnego, że szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini na konferencji prasowej w Brukseli mówiła, że UE wciąż postrzega Turcję jako partnera, jednocześnie z uwagą śledząc to, co się dzieje w tym kraju.
Unię niepokoi zwłaszcza liczba aresztowań.
Jako odpowiedź na próbę zamachu stanu, w Turcji zatrzymano dotychczas 7,5 tys. osób, w tym ponad 6 tys. wojskowych, 755 sędziów i 100 policjantów, co wywołuje uzasadnione podejrzenia o próbę rozprawy z przeciwnikami politycznymi.
„Może istnieć potrzeba refleksji na temat naszych relacji, ale to przyjdzie później. W tej chwili najbardziej martwi nas to, by sytuacja ustabilizowała się jak najszybciej” — zaznaczyła Mogherini. Jak dodała, informacje napływające w ostatnich godzinach z Turcji pokazują, w jakim kierunku ciąży ten kraj, co — jak oceniła — jest niebezpieczne.
Największe kontrowersje wywołuje zapowiedź przywrócenia w Turcji kary śmierci. Prezydent w pierwszym wywiadzie po nieudanej próbie puczu stwierdził, że tego oczekują sami Turcy: „Ludzie tego chcą po tak wielu wydarzeniach, by ci terroryści zostali zabici”. Prezydent zapowiedział, że kara zostanie przywrócona „zgodnie z zasadami konstytucji”, za zgodą parlamentu.
„Państwowi liderzy zbiorą się i będą dyskutować. Jeśli się zgodzą na karę śmierci, ja zatwierdzę ich decyzję – stwierdził. — Dlaczego mam trzymać ich w więzieniu i karmić przez lata? To właśnie mówią ludzie”.
Takim rozwiązaniom zdecydowanie sprzeciwia się Unia Europejska.
„UE podkreśla potrzebę poszanowania demokracji, praw człowieka i podstawowych wolności, a także prawa do uczciwego procesu w zgodzie z Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, w tym z 13. protokołem w sprawie zniesienia kary śmierci” — napisano we wnioskach z poniedziałkowego spotkania unijnych ministrów spraw zagranicznych.
Jasno w tej sprawie wyraził się komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa Guenther Oettinger. Jednocześnie ostrzegł on władze tego kraju przed przywróceniem kary śmierci.
„Kara śmierci nie jest do pogodzenia z naszym systemem wartości. Żaden kraj nie może stać się członkiem Unii Europejskiej, jeżeli wprowadzą karę śmierci” – powiedział w wywiadzie dla kilku niemieckich gazet regionalnych.
Oettinger stwierdził również, że nie widzi możliwości zniesienia w tym roku obowiązku wizowego dla obywateli Turcji. Mimo krytyki władz Turcji polityk opowiedział się jednak za dalszą współpracą Unii Europejskiej z Turcją w celu opanowania kryzysu migracyjnego.
„Stanowisko wobec wydarzeń w Turcji jest wielkim dylematem nie tylko dla Unii Europejskiej, która przeżywa kryzys migracyjny, ale także dla USA – zauważa Andrzej Pukszto. – Ten dylemat jest i pozostanie ze względu na członkostwo Turcji w NATO. Z jednej strony Turcja jest lojalnym i ważnym sojusznikiem na Bliskim Wschodzie, z drugiej – nie sposób nie widzieć kondycji tureckiej demokracji, która daleko odbiega od zachodnich standardów”.
Tymczasem Turcja pozostaje kandydatem do Unii Europejskiej. Mimo że od 2005 roku trwają negocjacje akcesyjne, nie ma co liczyć na szybkie włączenie tego państwa w unijne struktury.
„W drodze do ewentualnego członkostwa Turcji w UE największą przeszkodą jest właśnie kondycja tureckiej demokracji – podkreśla Andrzej Pukszto. — Chodzi również o prawa kobiet, prawa ludności kurdyjskiej, szeroko pojęty obszar praw człowieka”.
Ewentualne przystąpienie Turcji do Unii Europejskiej wzbudza wiele kontrowersji. Przeciwko przemawia już argument, z którym nie sposób dyskutować – geografia. Tylko 3 proc. powierzchni tego kraju leży w geograficznie definiowanej Europie.
Europejczyków martwi jednak co innego. Po wejściu do Unii, Turcja byłaby liderem pod względem demografii. Swobodny przepływ mieszkańców spowodowałby zapewne falę migracji i utratę „europejskich” miejsc pracy na rzecz Turków.
Nie bez znaczenia jest to, że Turcja dzieli ponad 1 500 kilometrów granicy z krajami Bliskiego Wschodu: Iranem, Irakiem i Syrią. Wolny przepływ ludzi mógłby ułatwić terrorystom islamskim przedostawanie się na tereny Europy Zachodniej.
Nie mniej ważne są kwestie związane z turecką polityką wobec Kurdów oraz okupacją Północnego Cypru.
Podkreślane jest również nieuznawanie ludobójstwa popełnionego przez Turcję na początku XX wieku na ludności ormiańskiej.
Wreszcie kwestia, której być może zwolennicy laickiej wizji Europy woleliby nie dostrzegać — Turcja leży w islamskim kręgu kulturowym, zaś Europa ma głęboko chrześcijańskie korzenie, przez co mentalność Turków różni się od mentalności Europejczyków.