Swoje rządy Związek Chłopów i Zielonych postanowił zacząć od walki z alkoholem. Nowy rząd proponuje, żeby zrównać wysokość podatku akcyzowego na alkohole niskoprocentowe, czyli piwo, cydr, wino z poziomem cen wyrobów spirytusowych. Ma to doprowadzić do znaczących podwyżek cen piwa i wina, a w efekcie do ograniczenia spożycia alkoholu wśród młodzieży i nieletnich. Akcyzy na wódkę zwiększyłyby się znacznie mniej.
— Obecnie jest bardzo wielka różnica akcyzy na napoje alkoholowe niskoprocentowe i wysokoprocentowe. Logiki w tej różnicy nie widzimy. To chyba był jakiś neologizm byłej kadencji, że jest taka różnica. To zachęca do wielkiej ilości spożywania napojów alkoholowych niskoprocentowych, gdyż cena kusi. Ale przecież to także jest alkohol, a z powodu niższej ceny wypija się go o wiele więcej, a skutki jego są takie same. Czyli nie ma powodu, żeby była tak duża różnica w akcyzie. Światowa Organizacja Zdrowia wyraźnie mówi, że alkohol niskoprocentowy i wysokoprocentowy wyrządza taką samą szkodę zdrowiu — powiedział „Kurierowi” Ramūnas Karbauskis, przewodniczący partii Związku Chłopów i Zielonych.
Zarejestrowane zmiany przewidują drastyczny wzrost akcyzy na napoje alkoholowe niskoprocentowe do 2020 roku: na piwo 5,4 razy, wino — 3,3 razy, tymczasem na napoje spirytusowe o 35 procent.
W ten sposób do 2020 roku akcyza na wszystkie napoje alkoholowe zostanie zrównana. Wysokość podatku akcyzowego wyniesie 18,18 euro za 1 hektolitr czystego alkoholu. To znacznie zwiększy ceny napojów alkoholowych. Cena standardowego piwa w sklepie wzrosłaby o około 75 procent, średniej jakości wina — około 40 procent, wódki — około 25 procent.
— Zgadzam się, że taka decyzja może doprowadzić do rozwoju szarej strefy. Ale czy to znaczy, że lepiej nic nie robić? Musimy zapewnić, żeby po zwiększeniu akcyzy szara strefa nie rozwijałaby się. To jest nielegalna sprzedaż alkoholu i tym trzeba walczyć. Być może zwiększyć kary? Nie możemy pozwolić, żeby nasz naród nadal spijałby się — oburza się Ramūnas Karbauskis.
Zwiększenie akcyzy to nie jedyne narzędzie nowej władzy do walki z alkoholizmem. Rząd ma szereg innych pomysłów. Już została zabroniona reklama alkoholu. W przyszłym roku planują podniesienie granicy wieku sprzedaży alkoholu — od 20 lat oraz handel alkoholem jedynie w sklepach wyspecjalizowanych.
Tymczasem producenci niskoprocentowych napojów alkoholowych twierdzą, że zwiększenie akcyzy może doprowadzić do jeszcze większego pijaństwa.
— To głupota. Zwiększenie akcyzy na wino, piwo i inne napoje spowoduje, że ludzie będą wypijali więcej wódki, bo ceny prawie nie będą różnić się. Nie myślę, że to powstrzyma ich od spożycia mniejszej ilości alkoholu. Natomiast cena na pewno nie powstrzyma tych osób, które delektują się piwem czy winem — powiedział „Kurierowi” Algirdas Bagatyrius, dyrektor generalny spółki „Vilniaus alus”.
Jak zaznaczył, nie można zrównać akcyzy na alkohol, gdyż wyprodukować taki sam procent alkoholu na przykład w piwie kosztuje 2-3 razy drożej niż w wódce.
— Niech rząd pomyśli o tym, ilu ludzi zostanie bez pracy. Gdy tak drastycznie wzrośnie akcyza, to cena niskoprocentowego alkoholu także, no i stracimy klientów. Będą kupowali wódkę, bo będzie taniej. Wielu piwowarów po prostu zbankrutuje, będą musieli pozwalniać pracowników. Co wtedy? W żadnym państwie nie jest tak, żeby akcyzy były jednakowe — tłumaczy Algirdas Bagatyrius.