Koncert Polskiego Artystycznego Zespołu Pieśni i Tańca „Wilia”, który odbył się w wileńskim Domu Kultury Polskije w przedostatnim dniu starego, 2016 roku, czyli 30 grudnia, został zaanonsowany jako tradycyjny, noworoczny.
Sporo lat liczy ta, miła sercu Polaków, wileńskich tradycja. Powołała ją do życia świętej pamięci Czesława Bylińska, była kierownik zespołu. Takie spotkanie stanowi dla zespołu swego rodzaju sprawozdanie przed publicznością za odchodzący rok. Sala była wypełniona po brzegi, a chętnych wciąż przybywało.
Prowadząca koncert Agnieszka Skinder, wokalistka „Wilii” powiedziała: „Publiczność wileńska jest nadzwyczajna. Wiemy, że dla niej ojczyste słowo, pieśń polska oraz taniec narodowy są wartością ponadczasową”.
Zapoczątkowała koncert pieśń „Wigilia” w wykonaniu chóru dziecięcego „Wilii”. Wzruszające chwile, podczas których odczuło się świąteczną atmosferę i wielkie wspólne wzruszenie. Za chwilę dały się słyszeć dźwięki muzyki Fryderyka Chopina. Na scenę w wolnym rytmie poloneza wypływają pary: dziewczęta w białych sukniach, tancerze w eleganckich ciemnych garniturach. Bez tego poloneza trudno wyobrazić sobie koncert „Wilii” — tyle w nim czaru i polskiego ducha.
I oto na scenie znowu gromada dzieciarni w barwnych strojach. Cieszy tak liczny chór dziecięcy. Wykonał kilka piosenek o polskich miastach. Zuchy, ładnie śpiewają i pamiętają słowa każdej pieśni.
Dobrze też spisała się dziecięca grupa taneczna. Ładnie wykonała „Polonez Warszawski” oraz inne tańce.
Istną burzę oklasków wywołała muzyka Moniuszki, gdy tancerze, którzy mieli wykonać „Mazura” z opery „Halka”, tylko wkroczyli na scenę.
W tym miejscu jako ciekawostkę zacytuję mały urywek z interesującej książki naszej wileńskiej literatki Liliany Narkowicz „Stanisław Moniuszko w Wilnie”. Otóż autorka na podstawie wspomnień Jana Mullera, szwagra kompozytora, pisze, że w 1868 r. podczas warszawskiej premiery „Halki”: „Publiczność oszalała z powodu dokomponowania przez Moniuszkę arii »Szumią jodły« oraz »Gdyby rannym słonkiem« i dodania »Mazura« i »Tańców góralskich«. Te numery baletowe stale tonęły w morzu braw”.
Otóż „Mazur” wykonywany przez tancerzy „Wilii” również stale zbiera ogromne brawa. Tak było i tym razem.
W nowych strojach ładnie prezentował się starszy i wzmocniony nowymi głosami chór „Wilii”. W jego wykonaniu wesoło zabrzmiały „Kurpiowskie przyśpiewki”, „Rają mi chłopaka” oraz wiele znanych i lubianych przez publiczność pieśni, urozmaicanych występami solistów: Krystyny i Andrzeja Malinowskich, Jerzego Łukaszewicza, Andrzeja Iwaszki, Elżbiety Jurgielewicz, Aliny Eweliny Szostak, Ewy Grodź, a także debiutantów: Bożeny Czepułkowskiej, Łukasza Kamińskiego, Jakuba Kutysza, Daniela Daniszewskiego, Jakuba Paluszkiewicza, Mirosława Marszewskiego. Wszystkich solistów, w tym debiutantów nie da się wymienić, ważne, że należą do stałych uczestników zespołu.
Z kolei tancerze zachwycili „Tańcem chustkowym”, kujawiakiem, oberkiem, tańcem żywieckim. A najbardziej przypadł widzom do gustu śląski „Kohot”, czyli kogut, wykonywany wyłącznie przez panów. Tu już były potrzebny nie lada wysiłek i mistrzostwo.
Godni są wielkiego uznania i pochwały artyści, członkowie wszystkich grup śpiewaczych i tanecznych. Nie żałują czasu i wysiłku, aby „Wilia” — nasza 60-letnia strumieni rodzica — stale była w tak dobrej formie, w jakiej znajduje się obecnie.
Wiadomo, jest to zasługą kierownictwa zespołu. Przede wszystkim Renaty Brasel, która jest kierownikiem artystycznym zespołu, chórmistrzem i dyrygentem, a także dyrektorem organizacyjnym koncertu.
Marzeny Suchockiej — choreograf zespołu; Beaty Bużyńskiej — kierownik dziecięcej grupy tanecznej; a także Anny Kijewicz — kierownik kapeli.
Na zakończenie dziękowano sponsorom: Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie za zakup strojów śląskich, Departamentowi Mniejszości Norodowych Litwy przy rządzie RL, administracji DKP, weterance „Wilii” Krystynie Bogdanowicz za wykonanie nowych wianków chórzystkom i tancerkom.
Podczas rozmów w holu przy choince zapytałam jedną z pań, czy podobał się koncert?
— „Wilia” nigdy podobać się nie przestanie! — odpowiedziała krótko. A zdanie widza liczy się najbardziej.
Fragmenty noworocznego koncertu „Wilii” Fot. Marian Paluszkiewicz