Według współczynnika Giniego Litwa w ubiegłym roku zajęła niechlubne ósme miejsce na świecie pod względem nierówności dochodowych.
Statystyka dowodzi, że dochody piątej części najbardziej zamożnych obywateli są ponad sześciokrotnie wyższe niż piątej części najmniej zarabiających. Zdaniem ekonomistów, nierówności w dochodach nie tylko mają negatywny wpływ na wysokość wzrostu gospodarczego, ale mogą też powodować jego spadek.
− Jak wiadomo, główny napęd litewskiej gospodarki stanowi konsumpcja. Zbyt duże nierówności majątkowe mogą się jednak negatywnie odbić na aktywności konsumentów. Chodzi o to, że ogromna część społeczeństwa po prostu nie może sobie pozwolić na nabycie potrzebnych towarów i usług. Z tego powodu muszą zmniejszać konsumpcję − powiedział dziennikarzom Marius Vaščega z przedstawicielstwa Komisji Europejskiej na Litwie.
Nerijus Mačiulis, starszy ekonomista banku Swedbank na Litwie, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” zauważa natomiast, że nierówności majątkowe pogłębiają również inne problemy.
− Na Litwie nierówności dochodowe powodują inny poważny problem − wzrost emigracji. Emigracja, z kolei, jeszcze bardziej hamuje wzrost gospodarczy, ponieważ wyjeżdżają osoby, które są zdolne do pracy. Negatywne skutki tego państwo będzie odczuwało przez długie lata −uważa Mačiulis.
Warto zaznaczyć, że proponowane przez litewskich polityków sposoby zmniejszania nierówności majątkowych ekonomiści oceniają sceptycznie. Szczególnie wiele kontrowersji budzi pomysł wprowadzenia podatku progresywnego, którego wymiar obliczany jest w oparciu o różne stawki w zależności od wysokości dochodów podatnika. Zdaniem Mačiulisa, Litwa nie jest gotowa na taki podatek.
− Podatki progresywne są najbardziej popularnym, ale też prymitywnym i najmniej efektywnym sposobem walki z nierównością majątkową. Takie podatki na pewno nie rozwiążą problemu, bo obciążą przede wszystkim klasę średnią, którą na Litwie mamy bardzo nieliczną. Dlaczego ktoś, kto w ciągu całego życia uczy się, ciężko pracuje i stara się coś osiągnąć, musi płacić więcej i oddawać połowę tego, co sam sumiennie zarobił? Podatki progresywne po prostu zmniejszyłyby motywację do starania się o wyższe zarobki − tłumaczy ekonomista.
Jak mówi Mačiulis, najpierw należy zwrócić uwagę na takie nierówności dochodowe, które pojawiają się wskutek bezpodstawnego wzbogacenia się, czyli niesłusznie uzyskanych korzyści majątkowych.
− Władze zwracają zbyt mało uwagi na nieprzejrzyste przetargi publiczne, wzajemnie korzystne relacje między politykami i przedstawicielami świata biznesowego, co pozwala osobom zainteresowanym uzyskać nielegalne dochody. To ogromny problem, który należy zwalczyć jak najszybciej − mówi ekonomista.
Jako kolejną przyczynę nierówności majątkowych Mačiulis wskazuje nierówne możliwości uzyskania odpowiedniego wykształcenia i kwalifikacji.
− W tym przypadku należy doskonalić system oświaty, dając każdemu obywatelowi możliwość uzyskania dobrego wykształcenia. Obywatel powinien mieć możliwość uczenia się i doskonalenia w ciągu całego życia. Często bowiem bywa tak, że człowiek ma dyplom po ukończonych studiach, ale nie może znaleźć zatrudnienia w swoim zawodzie. Zmiana kwalifikacji to dziś sprawa trudna, więc człowiek często musi zadowolić się nisko płatną pracą, gdzie kwalifikacje w ogóle nie są potrzebne. Dlatego często wybierana jest droga emigracji w poszukiwaniu szans na lepsze zarobki − mówi Nerijus Mačiulis.
Ekonomista zaznacza, że z powodu nierówności dochodowych wielu mieszkańców nie odczuwa wzrostu gospodarczego. Przede wszystkim są to osoby bezrobotne lub otrzymujące wynagrodzenie minimalne, a także seniorzy, których emerytura niestety niezbyt się zmienia nawet w okresie wzrostu gospodarczego.