Nadszedł już czas, aby przypomnieć sobie o obowiązkach związanych z początkiem roku szkolnego i zaopatrzeniu na kolejny rok nauki. Tornistry, podręczniki, gumki i ołówki to nieliczne przedmioty, bez których 1 września nie można pokazać się w szkole. Kiedy wybrać najlepszy moment na zakupy oraz gdzie ich dokonać?
Przed początkiem roku szkolnego mieszkańcy Litwy ponownie ruszyli do Polski na zakupy. W efekcie – przysklepowe parkingi w Augustowie są zatłoczone, a w sklepach stoją gigantyczne kolejki, nie tylko do kas, ale – jak za dawnych czasów – także po sklepowe wózki.
– Przyjechaliśmy tutaj, żeby kupić dziecku wyprawkę do szkoły. U nas na Litwie musielibyśmy przeznaczyć na zakupy na pewno jakieś 300 euro, a tu w przeliczeniu zaoszczędziliśmy ponad 100 euro. Kupiliśmy wszystko, co potrzeba. Zaczynając od przyrządów kancelaryjnych, kończąc na rajstopach i bieliźnie. Gdybyśmy kupowali rzeczy gorszej jakości, to udałoby się zaoszczędzić jeszcze więcej – tłumaczy Agata z Wilna.
Porównaliśmy ceny tych samych firm w sklepach na Litwie i w Polsce. Piórnik z futerkiem, który kosztował w Polsce 50 złotych (około 12 euro) na Litwie – 25 euro, za plecak lepszej jakości zapłacimy w Polsce 179 złotych (43 euro), a na Litwie trzeba byłoby zapłacić około 70 euro. Przyrządy kancelaryjne Milan, hiszpańskie bardzo dobrej jakości, 24 flamastry kosztowały – 22 złote (5 euro), na Litwie 15 euro, kredki – 26 złotych (6,3 euro), na Litwie 18 euro, plastelina – 10 złotych (2,4 euro), na Litwie 5 euro.
Chociaż wakacje jeszcze trwają, z każdym dniem zwiększa się ruch w sklepach i na rynkach, czyli wszędzie, gdzie tylko można zaopatrzyć się w szkolną wyprawkę.
– Niestety, w tym roku jest drożej niż w ubiegłym. Ceny są szalone. Po prostu płakać się chce. Mam trójkę dzieci. Pierwszoklasistę, szóstoklasistę i maturzystkę. Dochody mojej rodziny są minimalne. Na wyprawkę do szkoły dzieci musiały zarobić same. Zbierały jagody. Na przybory szkolne możemy wydać nie więcej jak 200 euro. Na trójkę uczniów, w porównaniu do cen, to bardzo mała suma. Na szczęście dla starszych nie trzeba kupować mundurków, ale ile jeszcze będę musiała wydać na podręczniki? – mówi rozgoryczona Jekaterina spotkana w Maximie na Lipówce.
W hipermarketach odbywają się jarmarki szkolne, podczas których można kupić szkolne rzeczy ze zniżkami nawet do 40 procent.
– Żeby zaoszczędzić czekaliśmy, aż zacznie się jarmark szkolny w Maximie. Obecnie są tu zniżki na szkolne torby aż 40 procent, a na inne szkolne rzeczy też są różne zniżki. Niestety, nas nie stać, żeby robić zakupy w sklepach markowych. Najwięcej kosztują przybory szkolne dla malucha. On wszystkiego potrzebuje. W Maximie kupiliśmy plecak, kosztował wyjściowo 29 euro, ale była 40-procentowa zniżka, więc zapłaciliśmy 18 euro. Zeszyty dla starszych 60-kartkowe po 70 euro centów, a 12-kartkowe – 18 euro centów. Teraz są specjalne zeszyty na każdy przedmiot osobno. Są one o wiele droższe. 12-kartkowy zeszyt kosztuje aż 79 euro centów. Niektórzy nauczyciele w szkole wymagają, żeby dzieci takie miały, ale skąd na to brać pieniądze? Ja kupuję te zwykłe, najtańsze – tłumaczy dalej kobieta, matka trojga uczniów.
W Maximie 24-kolorowe kredki kosztują 5.99 euro, 12 kredek – 2.69 lub 3.99, zależy od firmy, 12 flamastrów – 3.89, plastelina – 0,99, długopisy można kupić od kilkudziesięciu euro centów do kilkunastu euro. Można znaleźć rzeczy tańsze i droższe, a wszystko zależy od firmy.
– Starsze dzieci potrzebują tylko kilka zeszytów, długopisy, no i tam jakieś drobiazgi. Ale za to już inne rzeczy, takie jak buty czy strój gimnastyczny są o wiele droższe. Te rzeczy kupiliśmy na rynku w Gariunaj. Najdroższe były pantofle. Za męskie zapłaciliśmy 30 euro, a za damskie aż 50. Dla najmłodszego udało się kupić za 20 euro. Nie patrzyliśmy na jakość czy modę, najważniejsza dla nas jest cena. Dla starszych nie kupowaliśmy strojów, coś dostosują z tego, co mają. Najmłodszemu kupiliśmy dresy za 7 euro – wylicza Jekaterina.
Na rynku plecaki można kupić od 10 do 60 euro. Wszystko zależy od jakości.
– Niestety, zdanie dzieci i rodziców dotyczące szkolnych tornistrów często się różni. Dla dzieci najważniejsze jest, aby torba była kolorowa i z ulubionym bohaterem. Natomiast dla rodziców najważniejsza jest cena. Przy stoiskach często słychać płacz uczniów i awantury z rodzicami. W tym roku dziewczynki już wiele lat z kolei szukają różowych tornistrów z Monster High, chłopcy natomiast ze Spider Manem. Szkolne plecaki kupują zazwyczaj uczniowie klas początkowych, starsi raczej wybierają już zwykłe torby. Ceny są bardzo różne, jeżeli ktoś chce dobrą, z usztywniaczem na plecach, to musi zapłacić nawet kilkadziesiąt euro. Na takie mamy mało chętnych. Najpopularniejsze są te do 30 euro. Jeżeli ktoś już decyduje się na droższą torbę, to dziecko zazwyczaj nosi ją kilka lat. Szkoda rodziców, widać, że ludzie nie mają pieniędzy. Jeszcze wtedy, gdy nie było euro, to ludzie narzekali, że jest drogo, ale kupowali te rzeczy, które były droższe. Wtedy przywoziliśmy tylko kilkanaście tanich tornistrów i nie zawsze udawało się je sprzedać. Teraz ludzie nie mają pieniędzy – stwierdza sprzedawczyni na rynku Gariunaj.
Jak mówi dalej, jeszcze kilka lat temu na rynku można było kupić zeszyty, długopisy, czyli wszystkie rzeczy, które są potrzebne dla ucznia. Odkąd w sieciach handlowych przed początkiem roku szkolnego odbywają się jarmarki, a zniżki dochodzą do 40 procent, na rynku nikt nie kupuje, bo się nie opłaca.
Jeżeli ktoś decyduje się i stać go na to, żeby wszystko kupić w sklepie markowym, musi liczyć się z kosztami nawet do 300 euro.
– Córka w tym roku idzie do pierwszej klasy. Nie mam zamiaru oszczędzać. To bardzo ważny dzień w jej życiu. Postanowiliśmy kupić jej dobre rzeczy. Za plecak zapłaciłam 170 euro. Gołym okiem widać, że to dobra jakość. Na plecach jest usztywniacz, co jest bardzo ważne, żeby dziecko się nie garbiło. Flamastry kosztowały 12 euro, kredki – 15, piórnik – 20, a pióro – 30. Zeszyty po 23 euro centów – wylicza Alina, matka Doroty.
*****
W tym roku średnio na wyprawkę szkolną rodzice zamierzają wydać nie więcej niż 150 euro. Cena i jakość, to najważniejsze kryteria, którymi się kierują. Cena jest najważniejsza dla 38 procent rodziców, 28 procent wskazuje jakość, zaś 21 procent dużą ofertę. 40 procent respondentów sondażu wskazuje, że na wyprawkę zaplanowało wydać ponad 150 euro, 30 procent badanych wyda do 100 euro i tyle samo procent nie przekroczy 150 euro.
Sondaż na zlecenie sieci handlowej Lidl przeprowadził instytut Spinter tyrimai.
Honorata Adamowicz
KOMU NALEŻĄ SIĘ NIEODPŁATNE OBIADY I WSPARCIE DLA UCZNIÓW
Do 5 października można składać podania o przyznanie wsparcia dla uczniów. Dzieci z niemajętnych rodzin mogą otrzymać nieodpłatne obiady w szkole i wyprawki na zakup artykułów szkolnych.
Wnioski o dofinansowanie wyżywienia uczniów oraz środki na nabycie artykułów szkolnych można składać już od 1 lipca. Termin składania podań w celu pozyskania środków na wyprawkę ucznia potrwa do 5 października, zaś o bezpłatne obiady można się zwracać przez cały rok, o ile sytuacja materialna rodziny się pogorszy.
Uczniowie mają prawo do nieodpłatnych obiadów i środków na nabycie artykułów szkolnych wówczas, gdy dochody przypadające na jedną osobę w rodzinie nie przewyższają 153 euro.
Szacuje się, że w tym roku szkolnym nieodpłatne żywienie zostanie przyznane ok. 56 tys. uczniów, a wsparcie na wyprawki – ok. 50 tys. uczniów. W roku ubiegłym bezpłatne wyżywienie w szkole zapewniono 63,6 tys. uczniów, a środki na nabycie artykułów szkolnych otrzymało 54,3 tys. uczniów.
Wsparcie socjalne dla ucznia może być przyznawane również w trybie nadzwyczajnym i dla rodzin z większymi dochodami (w przypadku choroby, nieszczęścia, uczniowi z wielodzietnej rodziny i in.).
W sprawie bezpłatnych obiadów w szkole i wyprawki na zakup artykułów szkolnych należy się zwracać do administracji samorządu zgodnie z zadeklarowanym miejscem zamieszkania. Osoby, które nie mają zadeklarowanego miejsca zamieszkania, muszą się zwrócić do administracji samorządu, na terenie którego mieszkają.
Wsparcie jest przyznawane dla uczniów uczęszczających do szkół ogólnokształcących, zawodowych oraz placówek nauczania przedszkolnego.
W TYM ROKU WIĘCEJ RODZICÓW MOŻE
1 WRZEŚNIA TOWARZYSZYĆ DZIECIOM
Zgodnie z nowym kodeksem pracy rodzice, którym nie przysługuje prawo do comiesięcznych dodatkowych dni wolnych od pracy, wychowujący dziecko do 14. roku życia, uczęszczające do „zerówki”, szkoły początkowej czy podstawowej, 1 września mają prawo do co najmniej połowy dnia wolnego od pracy z zachowaniem średniego wynagrodzenia za pracę.
Nowością jest to, że w tym roku możliwość pójścia wraz z dziećmi na apel z okazji 1 września mają również rodzice „zerówkowiczów”. Wcześniej prawo to przysługiwało rodzicom wychowującym dzieci do 12. roku życia, a obecnie – do 14. roku życia.