Po tym, jak premier Saulius Skvernelis oficjalnie potwierdził, że zamierza brać udział w wyborach prezydenckich, zawrzały dyskusje politologów na temat kandydatów-faworytów i ich szans na wygraną. Jeszcze zanim premier potwierdził swój udział, według sondaży opinii publicznej był on jednym z poważniejszych kandydatów obok Gitanasa Nausėdy i Ingridy Šimonytė.
W listopadzie, według sondażu przeprowadzonego przez pracownię „Spinter tyrimai”, Skvernelis zajmował trzecie miejsce w wyborczym rankingu, mając wsparcie 10 proc. ankietowanych. Na pierwszym miejscu znalazł się kandydat niezależny, ekonomista Gitanas Nausėda (27,1 proc.), na drugim – wybrana w drodze prawyborów przedstawicielka konserwatystów, była minister finansów, Ingrida Šimonytė (19,4 proc.). Obecnie, w ocenie politologów, trójka faworytów może uzyskać ogółem około 40 proc. głosów. Natomiast 40 proc. osób uprawnionych do głosowania jeszcze nie zdecydowało o wyborze kandydata. Pozostałe 20 proc. głosów mają podzielić między sobą pozostali pretendenci na urząd prezydenta. Według politologów, wkrótce rozpocznie się zacięta walka o głosy tych 40 proc. osób, które jeszcze nie wybrały sobie odpowiedniego kandydata.
– Sądzę, że teraz wyścig o fotel prezydencki stanie się bardziej dynamiczny. Będzie ciekawie obserwować, jak się będą zmieniały rankingi faworytów po tym, jak premier Skvernelis zapowiedział swój udział w majowych wyborach prezydenckich. Była to ważna decyzja, która na pewno wpłynie na pozycję premiera, która ostatnio jest słabsza niż na początku jego działalności politycznej. Teraz mamy dopiero początek kampanii wyborczej, sądzę więc, że zobaczymy jeszcze sporo wahań w rankingach. Różnice w sondażach tych trzech liderów, mimo że mogą wydawać się znaczące, nie są decydujące, toteż każdy z nich może wysunąć się na czoło. Czeka więc nas zacięta walka o fotel prezydencki – powiedział w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Linas Kojala, politolog, dyrektor Centrum Studiów Europy Wschodniej.
Udział w wyścigu o fotel prezydencki zadeklarowało ogółem 11 osób. Oprócz Nausėdy, Šimonytė i Skvernelisa, chęć ubiegania się o prezydenturę zapowiedzieli już: filozof Arvydas Juozaitis, parlamentarzyści Naglis Puteikis i Aušra Maldeikienė, europosłowie Valentinas Mazuronis i Petras Auštrevičius, działacz społeczny Alfonsas Butė, dziennikarz Kazimieras Juraitis oraz Vitas Gudiškis, prezes wileńskiego klubu weteranów sportowych „Aidas”.
Warto zaznaczyć, że Saulius Skvernelis, mimo że nie należy do żadnej partii, był jedynym, któremu zaproponowano kandydowanie na stanowisko prezydenta z ramienia rządzącego Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych. Oficjalnie partia ma przedstawić swojego kandydata na Kongresie 26 stycznia.
Tymczasem o decyzji na temat kandydowania w wyborach prezydenckich nie poinformował jeszcze przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin (AWPL-ZChR), europoseł Waldemar Tomaszewski.
– Sądzę, że nie wszystkie osoby, które zgłosiły swój udział w wyborach prezydenckich, pozostaną w tej walce. Pretendenci, którzy zarejestrowali swoje kandydatury w Głównej Komisji Wyborczej, muszą jeszcze zebrać co najmniej 20 tys. głosów poparcia, by walczyć o urząd prezydenta. Obawiam się, że nie wszystkim obecnym pretendentom uda się zebrać niezbędną liczbę głosów, co wniesie pewne korekty na ostatecznej liście kandydatów – zaznaczył Linas Kojala.
Jak dodał politolog, teraz jeszcze jest trudno powiedzieć, czy ktoś z pozostałych kandydatów może trafić do grona liderów.
– Ci, którym uda się zebrać potrzebną liczbę głosów poparcia, zaczną aktywniej działać i to może wpłynąć na ich rankingi. Jednak trzeba uwzględnić też fakt, że nie mamy pewności na temat celów, które przyświecają kandydatom. Chodzi o to, że na pewno nie wszyscy z nich mają realne szanse na zwycięstwo. Wybory prezydenckie mogą natomiast traktować jako możliwość autoreklamy. Udział w debatach publicznych i szersza autoprezentacja mogą być pomocne podczas innych wyborów – wyjaśnił Kojala.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 12 maja, a druga, jeśli będzie taka potrzeba, 26 maja. Głowa państwa jest wybierana na pięcioletnią kadencję. Obecna prezydent Dalia Grybauskaitė zwyciężyła w wyborach prezydenckich w 2009 i 2014 roku. Zgodnie z Konstytucją, nie może po raz trzeci ubiegać się o prezydenturę.