Na Wileńszczyźnie wystartował IX Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”, organizatorem którego jest Polskie Studio Teatralne w Wilnie pod kierownictwem Lilii Kiejzik. Przedstawienia są grane nie tylko w Wilnie. Wczoraj Studio Teatralne „Ferdydurke“ z Tomska wystawiło spektakl „Portret” Sławomira Mrożka. Rozmowa z reżyserką Studia Teatralnego „Ferdydurke“, Liubow Siomczyną.
Dlaczego Studio Teatralne „Ferdydurke“ zdecydowało się na pokazanie wileńskiej publiczności dość skomplikowanego dramatu Mrożka?
Bardzo cenimy polską dramaturgię z połowy XX wieku. Wcześniej wystawialiśmy Różewicza, Gombrowicza. Tym razem postawiliśmy na Mrożka. Chciałabym podkreślić, że jesteśmy teatrem amatorskim. Nikt z nas nie jest zawodowym aktorem. Rozwijamy się stopniowo. Wcześniej graliśmy wybrane sceny czy akty. W ubiegłym roku przyjechaliśmy ze sztuką Tadeusza Różewicza ,,Kartoteka” i wystawiliśmy tylko niektóre sceny. Podczas tegorocznej edycji festiwalu ,,Portret” zaprezentowaliśmy od początku do końca.
W Tomsku mieszka zaledwie 2 tys. Polaków. Skąd potrzeba powołania grupy teatralnej?
Wiele osób w Tomsku interesuje się językiem polskim. Należę do tego grona, mimo że nie mam polskich korzeni, w przeciwieństwie do niektórych kolegów z grupy teatralnej. Kiedyś poszłam po prostu na kurs języka polskiego…
Po co?
Język polski bardzo mnie interesował. Zaczytywałam się wówczas w książkach Joanny Chmielewskiej, ale w języku rosyjskim. Chciałam poznać jej twórczość w języku polskim. A w związku z tym, że zajęcia odbywały się w miejskiej bibliotece i były bezpłatne, zaczęłam się uczyć. Później zostałam zaproszona do polskiego teatru. Miejscowi Polacy są bardzo aktywni, a granie na scenie jest jedną z niewielu możliwości, umożliwiających im kontakt z językiem polskim. Wiele osób poszukuje swoich korzeni. W ten sposób trafiają oni do Domu Polskiego w Tomsku, gdzie również odbywają się lekcje języka polskiego. Kiedy zaczynają się go uczyć, pojawia się potrzeba jego używania. Mamy też zespoły folklorystyczne, w których ludzie śpiewają po polsku.
Co roku w Tomsku odbywa się impreza kulturalna „Kapuśniak”, podczas której każdy może zaprezentować swoją twórczość – wokalną czy teatralną. Często przyłączają się studenci, którzy fakultatywnie uczą się polskiego. Odbywa się też konkurs piosenki Marka Grechuty, wieczorki poetyckie. Chodzi o dodatkową możliwość nauki języka polskiego. Może to brzmi dziwnie, ale język polski nas wszystkich łączy. Nie rozmawiamy ze sobą po polsku, ale bardzo lubimy ten język. Gramy w tym języku sztuki. W taki sposób go zachowujemy.
Kto merytorycznie czuwa nad działalnością tomczan, interesujących się polską kulturą?
To przede wszystkim nauczyciele języka polskiego, którzy się co jakiś czas zmieniają. Przyjeżdżają do nas z Polski. Każdy z nich wnosi coś nowego. Wspomniany ,,Kapuśniak” wprowadziła jedna z nauczycielek, a w tym roku mieliśmy 20. edycję tego wydarzenia. Obecnie polskiego uczy nas pan Stanisław Wojewódka, który kładzie nacisk na wieczory poetyckie. Jest też pomysłodawcą konkursu piosenki Marka Grechuty.
Studio Teatralne „Ferdydurke“ po raz trzeci bierze udział w „Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”. Czekacie na nie?
Takie wyjazdy i udział w tego typu festiwalach jest bardzo ważny. Pomimo wszystko w Tomsku niewielu ludzi zna język polski. Chodzi nam o zaprezentowanie naszej twórczości, dzielenie się dorobkiem. Ponadto słyszymy tutaj żywy język polski, możemy się go dodatkowo uczyć.
Syberia, gdzie znajduje się Tomsk, mieszkańcom Wileńszczyzny kojarzy się z wywózkami. Jest odległym terenem, gdzieś na peryferiach kontynentu. Jak się żyje tam ludziom?
Tomsk jest miastem uniwersyteckim. Znajduje się tu pięć dużych uczelni. Ponadto aktywnie działają stowarzyszenia skupiające różne narodowości. Oprócz Domu Polskiego, który reprezentuję, działa Stowarzyszenie Orzeł Biały. Jego członkowie są miłośnikami polskiej historii. Działa również Rosyjsko-Niemiecki Dom Kultury, istnieją stowarzyszenia narodów Syberii. W Tomsku naprawdę fajnie i ciekawie się żyje. To wam, mieszkańcom Europy, może się wydawać, że nic tam nie ma – ciągle jest zima i zimno. Ale zima nie powstrzymuje nas od działalności czy różnego rodzaju aktywności kulturalno-społecznej (śmiech).
Rozmawiała Ewelina Mokrzecka