Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia przeżywaliśmy, co prawda, w cieniu pandemii, ale pojawił się też bardzo konkretny znak tego, że opanowanie choroby jest coraz bliżej nas. Pierwsza partia szczepionki przeciwko COVID-19, wyprodukowanej przez firmy Pfizer i BioNTech, w ilości 9 750 dawek dotarła na Litwę w sobotę.
Najpierw – najbardziej narażeni na zakażenie
– Szłam na to szczepienie z pewną obawą, ponieważ mój organizm nie najlepiej znosi szczepienia. Po prostu, działania uboczne, jeśli mogą wystąpić, zwykle mnie nie omijają. Nie miałam jednak żadnych wątpliwości co do tego, czy szczepić się, czy nie. Inaczej nie przezwyciężymy tej choroby. Dziś to nasza jedyna szansa na powrót do normalnego życia – mówi Jolanta Tylingienė, która znalazła się wśród pierwszych zaszczepionych pracowników służby zdrowia.
Rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego” jest jedną z osób, która najlepiej wiedzą, jak bardzo życie w czasach pandemii oddaliło się od normy. Dotykają ją nie tylko zwykłe ograniczenia, którym podlegają wszyscy mieszkańcy Litwy, pandemię poznaje przebywając na co dzień z najciężej chorymi. Już w kwietniu jako pielęgniarka przeszła z oddziału intensywnej terapii kardiologicznej do oddziału intensywnej terapii COVID-19 w Wileńskim Szpitalu Uniwersyteckim „Santaros klinikos”.
W niedzielę, 27 grudnia, medycy na Litwie otrzymali pierwszą dawkę szczepionki. Ministerstwo Ochrony Zdrowia poinformowało, że szczepienia odbywały się w 26 punktach. W pierwszym dniu szczepień, do godziny 17.00, zaszczepiono 2 270 pracowników medycznych: w Wilnie 700, w Kownie 440, w Kłajpedzie 160, w Szawlach 120, w Poniewieżu 850 osób. Pierwsze dawki szczepionki przeznaczono dla pracowników oddziałów dla chorych na COVID-19, dla pracowników oddziałów ratunkowych oraz dla innych osób, które mają wysokie ryzyko zachorowania na koronawirusa.
Jeszcze za wcześnie na poczucie bezpieczeństwa
– Czekamy na kolejną dawkę szczepionki, którą mamy otrzymać 17 stycznia. Tydzień później będziemy mogli czuć się bezpieczniej, bo szczepionka zacznie w pełni działać. Nie oznacza to jednak wcale, że będziemy mogli wrócić do zwykłych metod pracy i zrezygnować z zabezpieczeń – mówi pielęgniarka.
Jolanta Tylingienė podkreśla, że nie będzie czuć się spokojna, dopóki szczepienia nie obejmą szerokich grup społeczeństwa.
– Pracuję w kombinezonie, który całkowicie oddziela mnie od choroby. Na koniec pracy zdejmuję go, kąpię się, dokładnie myję głowę… Wszystko jest ważne, temperatura wody, szampon do włosów. Przestrzegam tych wszystkich zaleceń przede wszystkim dlatego, że czuję się odpowiedzialna za innych. Nie chcę przenieść wirusa do swojego domu. Nawet jeśli ja będę zaszczepiona, nie mogę przestać uważać – opowiada pielęgniarka.
Jak zauważa rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”, podobne nastawienie panuje również wśród osób, z którymi pracuje.
– Na początku przeżywaliśmy strach przed zarażeniem, z czasem jako jeden zespół zaczęliśmy bazować na wzajemnym zaufaniu. Każdy z nas bardzo się pilnuje, by samemu nie zachorować i nie zarazić kolegów. Bardzo starannie przestrzegamy wszystkich instrukcji. Bez tego zaufania nasza praca nie byłaby możliwa – zapewnia pielęgniarka.
Konieczne przestrzeganie zaleceń
Litwa podpisała umowy z sześcioma producentami szczepionek i zamierza kupić ponad 7 mln dawek szczepionki. Powinno to wystarczyć do zaszczepienia co najmniej 70 proc. ludności kraju. Według ekspertów taki odsetek zaszczepionej populacji zapewniłby zbiorową odporność na koronawirusa.
Zgodnie z planem przedstawionym przez Ministerstwo Ochrony Zdrowia wszyscy lekarze w kraju mają zostać zaszczepieni w pierwszym kwartale przyszłego roku. Na powszechne szczepienia w tym czasie nie powinniśmy jednak liczyć. Jako środek zabezpieczający przed chorobą pozostaje więc jedynie przestrzeganie zasad kwarantanny i społecznego dystansu.
– Muszę przyznać, że z niepokojem obserwowałam niemały ruch, kiedy jechałam na szczepienie. Ludzie szli sobie na spacer, jakby nic się nie działo. My nie spędziliśmy tych świąt razem. Ja pracowałam przez dwie zmiany, bo po prostu brakuje pielęgniarek, nie mogę sobie więc pozwolić na wolne. Moja córka nie odwiedziła nas w święta, bo miała kontakt z osobą chorą i nie chciała nas narażać. Serce boli w takich chwilach, ale inaczej nie możemy się nawzajem ochronić – podkreśla nasza rozmówczyni.
Jak działają szczepionki przeciwko COVID-19?
Szczepionki przeciwko COVID-19 zapobiegają chorobie koronawirusowej dzięki wywołaniu odpowiedzi immunologicznej. Większość szczepionek przeciwko COVID-19 wywołuje taką odpowiedź immunologiczną na niewielkie fragmenty wirusa SARS-CoV-2. Jest to właśnie wirus wywołujący COVID-19. Jeżeli osoba, która otrzymała szczepionkę przeciwko COVID-19, zostanie później zakażona wirusem, jej układ odpornościowy rozpozna ten wirus. Ponieważ układ odpornościowy będzie już gotowy do zaatakowania wirusa, będzie mógł chronić daną osobę przed nim i przed chorobą koronawirusową.