Związek Polaków na Litwie organizuje swój społeczny spis polskiej mniejszości narodowej – równolegle ze spisem powszechnym prowadzonym przez Departament Statystyki. Z kolei politolog Andrzej Pukszto uważa, że ZPL musiałaby działać wspólnie z Departamentem Statystyki.
26 stycznia w litewskim sejmie odbyła się konferecja prasowa posłanki Beaty Pietkiewicz „Powszechny spis ludności 2021 r. oraz powszechny spis organizowany przez Związek Polaków na Litwie – deklaracja narodowości polskiej“.
O inicjatywie opowiedzieli uczestnicy konferencji prasowej: europoseł Waldemar Tomaszewski, Edita Tamošiūnaitė – wiceprzewodnicząca ZPL, Waldemar Urban – koordynator spisu powszechnego.
Jak powiedział podczas konferencji prasowej europoseł Waldemar Tomaszewski, ZPL przeprowadzi swój własny spis w związku z nieścisłościami i rozbieżnościami statystycznymi dotyczącymi deklarowanej narodowości w poprzednich spisach ludności.
Czytaj więcej: Spis ludności – wielki sprawdzian dla Polaków na Litwie
„Poprzez akcję chcemy zmobilizować mieszkańców i zwrócić ich uwagę na to, że tożsamość osoby i rejestracja narodowości jest bardzo ważna. Dane będą przechowywane przez 25 lat, będziemy mogli przeprowadzić analizę porównawczą i zobaczyć liczby rzeczywiste. Patrząc na okręg wileński i dane ze spisu powszechnego z 2011 r., widzimy, że około 2 proc. ludzi nie zadeklarowało swojej narodowości. Można przypuszczać, że są to mieszkańcy mniejszości narodowych, którzy nie podają swojej narodowości“ – mówiła Edita Tamošiūnaitė.
Akcja społecznego spisu została poparta przez cały szereg polskich środowisk i organizacji, w tym: Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna“, Katolickie Stowarzyszenie Polaków na Litwie, Akcję Wyborczą Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin.
„Chciałabym zaznaczyć, że wszystkie narodzone dzieci już biorą udział w spisie ludności. To znaczy, jeżeli dziecko ma nawet tylko jeden dzień, powinno być wpisane. Społeczny spis ludności polskiej na Wileńszczyźnie organizowany przez ZPL zostanie przeprowadzony na zasadzie pełnej dobrowolności“ – podkreśliła Tamošiūnaitė .
Europoseł Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin, zwrócił uwagę, że przygotowujący spis ludności ZPL jest największą organizacją zrzeszającą polską mniejszość narodową, liczącą około 12 000 członków.
„W rejestrach państwowych na dzisiaj, niestety, nie jest obowiązkowy zapis narodowości, jeśli więc nie sprawdzimy, czy w litewskich bazach danych widnieje wpis o narodowości, albo nie wypełnimy wyżej wymienionej ankiety, to przeprowadzany obecnie spis ludności może nie wykazać rzeczywistej liczby Polaków na Litwie. Instytucje państwowe oraz Departament Statystyki nie prowadzą prawie o tym informacyjnej kampanii i dużo mieszkańców o tym nie wie. Z tego wynika, że nie ma zainteresowania, aby wykazać rzeczywistą liczbę Polaków na Litwie, oraz możliwe, że dojdzie nawet do fałszowania wyników, aby ukryć realną sytuację i liczbę osób narodowości polskiej lub innych mniejszości narodowych“ – zaznaczył Tomaszewski.
Koordynator spisu, Waldemar Urban, zapewnił, że ta akcja obywatelska zostanie przeprowadzona zgodnie z przepisami dotyczącymi ochrony danych osobowych. Według niego dane zebrane wyłącznie na potrzeby analizy porównawczej będą przechowywane przez około 25 lat. Urban zapewnił, że w związku z pandemią zostaną spełnione wszystkie niezbędne wymogi bezpieczeństwa zdrowotnego.
„Spis ludności rozpocznie się w najbliższej przyszłości. Przestrzegane będą wszystkie zalecenia epidemiologów, a także wszystkie zarządzenia rządowe i kwarantanna. Spis będzie można przeprowadzić na trzy sposoby: pierwszy to papierowa ankieta, drugi – elektroniczna ankieta, a trzeci sposób to wypełnienie ankiety telefonicznie, a następnie podpisanie. Uważamy, że kwarantanna nie będzie trwała wiecznie, nie dążymy do tego, aby spis przeprowadzać w bardzo krótkim czasie, na przykład w ciągu miesiąca. Uważamy, że będzie to możliwe dłużej, bo wysiłek i zasoby ludzkie oraz finansowe będą naprawdę wysokie“ – zaznaczył koordynator.
Tymczasem dr Andrzej Pukszto, historyk, politolog oraz kierownik Katedry Politologii na Uniwersytecie Witolda Wielkiego w Kownie w rozmowie z „Kurierem Wileńskim“ powiedział, że inicjatywa organizowana przez Związek Polaków na Litwie „nie ma żadnego znaczenia“.
Czytaj więcej: Spis ludności w języku ojczystym? Nie, ale są przetłumaczone pytania
- – Osobiście uważam, że Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin jako partia musiałaby zwrócić się do Departamentu Statystyki, żeby ten spis ludności uprawomocnić. Ta kampania musiałaby działać wspólnie z Departamentem Statystyki – twierdzi Pukszto.
Politolog sądzi, że ta inicjatywa jest jakby z XIX wieku, dzisiaj trudna do zrealizowania.
– Szkoda, że AWPL, będąc w rządzie, nie zadbał o ten spis. Ten spis był przygotowywany już 3-4 lata temu. Teraz, żeby przeprowadzić taki spis, to należałoby działać przez panią premier, Departament Statystyki, ponieważ bezpośrednio jest przypisany do premiera. I działać oficjalnie, a nie tak. Ta inicjatywa nie ma żadnej prawnej mocy – komentuje rozmówca.
Jak dodaje, kwarantanna to nie jest odpowiedni czas na przeprowadzanie jakichkolwiek akcji.
– Tym bardziej, że dzisiaj mamy tak ciężkie czasy. Dzisiaj wszystko trzeba robić drogą oficjalną przez rząd, Departament Statystyki, Ministerstwo Ochrony Zdrowia. Sam pomysł elektronicznego spisu ludności nie jest zły, ale trzeba do pomocy ludzi, którzy pracowaliby przy komputerach, być może należy to przełożyć na następny rok, kiedy już nie będzie kwarantanny. Wszystko należy robić drogą oficjalną, a nie uprawiać partyzantkę, która nie ma żadnej mocy prawnej. Ten spis spowoduje niedobre echo i kolejny raz polska społeczność na Litwie zostanie ośmieszona, będziemy przedstawiani jako zacofana grupa. Tym bardziej, że mamy Polkę minister sprawiedliwości, mamy czterech parlamentarzystów, więc to wszystko należy załatwiać drogą oficjalną – podkreśla Andrzej Pukszto.