18 lutego 1895 r. urodził się Aleksander Krzyżanowski ps. Wilk, oficer Wojska Polskiego, który do historii przeszedł jako komendant Okręgu Wileńskiego AK, dowodzący operacją „Ostra Brama”.
Był potomkiem zesłańców – jego dziadek ze strony ojca brał udział w Powstaniu Styczniowym. Po odbyciu kary zesłania pozostał w głębi Rosji. Przyszedł na świat w Briańsku w Rosji (gubernia orłowska), jako trzecie dziecko Jakuba i Zofii Wilamowskiej-Knobelsdorf. Jako młody człowiek nienawidził szkoły, w której poddawany był rusyfikacji, pokochał za to polską literaturę, szczególnie „Potop” Sienkiewicza. Interesował się polityką, podczas jednych z wakacji zetknął się z działaczami nielegalnej wówczas PPS.
Studia rozpoczął już w czasie pierwszej wojny światowej. Najpierw na Wydziale Elektromechanicznym Instytutu Technologicznego w Piotrogrodzie, a potem – w elitarnej Konstantynowskiej Szkole Artylerii. Jako obywatel rosyjski został wcielony do 18. Syberyjskiego Dywizjonu Artylerii Polowej, gdzie walczył w stopniu chorążego. Jesienią 1917 r. wstąpił do utworzonego kilka miesięcy wcześniej I Korpusu Polskiego dowodzonego przez gen. Józefa Dowbora Muśnickiego, gdzie szybko otrzymał awans oficerski i brał udział w walkach z bolszewikami. Niepodległość Polski witał w Warszawie, gdzie razem z braćmi wstąpił do Wojska Polskiego i uczestniczył w rozbrajaniu żołnierzy niemieckich w listopadzie 1918 r. Po kursie oficerskim w Dęblinie powrócił do walki – brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, walczył m. in. pod Dyneburgiem.
„Oficer bardzo dobry, sumienny i pracowity. Jako oficer zawodowy w Wojsku Polskim może być chlubą takowego i przynosić wielką korzyść” – brzmiała opinia jego przełożonego, gdy poprosił o przyjęcie do korpusu zawodowych oficerów.
Jego życiorys nie należy jednak do typowych oficerskich historii.
– Krzyżanowski był człowiekiem skomplikowanym. Przeżywał wiele trudności osobistych, co wyrażało się w jego problemach małżeńskich. Ta skompilowana natura spowodowała, że w 1938 r. otarł się nawet o chorobę psychiczną – trafił do szpitala z objawami podobnymi do depresji – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” dr Tomasz Bożerocki.
Trudności osobiste Krzyżanowskiego nie przeszkodziły mu jednak w podjęciu służby ojczyźnie, której niepodległość została zagrożona. W trakcie kampanii polskiej walczył w składzie 26. Dywizji Piechoty Armii „Poznań”, która następnie została przydzielona do Armii „Pomorze”. Po bitwie nad Bzurą i walkach w okolicach Łowicza stworzył oddział partyzancki, który operował do połowy października. Później bardzo aktywnie włączył się w tworzenie struktur Służby Zwycięstwa Polski. Polskie Wojsko nie miało już szans na otwartą walkę – musiało zejść do podziemia.
– Polskie podziemie zbrojne od początku wyróżniało się na tle analogicznych struktur, które istniały w historii. Późniejsza Armia Krajowa nie była po prostu partyzantką, była prawdziwym, regularnym wojskiem, które działało nieco innymi metodami, ale zachowywało dyscyplinę i wojskowe tradycje. Było to możliwe dzięki takim ludziom, jak Krzyżanowski. Od początku trzon polskich podziemnych organizacji tworzyli przedwojenni oficerowie, którzy byli łącznikami z tradycją wojskową – zauważa rozmówca „Kuriera Wileńskiego”.
Czytaj więcej: Wileńskie „panny wyklęte”
W 1940 r. Krzyżanowski trafił do Wilna, gdzie pełnił funkcję kwatermistrza, a następnie szefa sztabu Związku Walki Zbrojnej. Pod okupacją sowiecką sytuacja w mieście stawała się coraz trudniejsza. W maju 1941 objął stanowisko komendanta Okręgu Wileńskiego ZWZ-AK.
– Można powiedzieć, że o tej pozycji Krzyżanowskiego zadecydowały okoliczności. Nie był typowany na komendanta okręgu. Człowiek, który miał być komendantem po prostu nie dotarł na miejsce. Dotarli za to Nikodem Sulik, który objął dowództwo, i Krzyżanowski, jako jego zastępca. Po ujęciu Sulika Krzyżanowski został komendantem okręgu – wyjaśnia Bożerocki.
Przyszło mu dowodzić okręgiem o bardzo skomplikowanej sytuacji. Zagrożeniem dla Polaków byli przecież nie tylko Niemcy, ale także sowiecka partyzantka. Pomimo wojny nadal trwał także polsko-litewski konflikt o Wilno.
– Można powiedzieć, że Krzyżanowski poszukiwał porozumienia z Litwinami. Chcąc zapobiec polsko-litewskiemu konfliktowi, ppłk wysłał pismo do gen. Povilasa Plechavičiusa z propozycją zawarcia umowy o nieagresji oraz zawieszenia dotychczasowych walk. Jego wypowiedź utrzymana była oczywiście w bardzo stanowczym tonie, bo jako oficer Wojska Polskiego nie mógł przecież uznać jakichkolwiek innych granic niż te II RP, ale nie da się nie zauważyć, że porozumienia szukał. Niestety, nie udało się go osiągnąć – wyjaśnia historyk.
Aleksander Krzyżanowski „Wilk” do historii przeszedł przede wszystkim jako dowodzący wileńską częścią operacji „Burza”. Od 7 do 13 lipca 1944 r. w ramach operacji „Ostra Brama” oddziały Wileńskiego i Nowogródzkiego Okręgu AK atakowały bronione przez 17 tys. garnizon niemiecki oraz zamienione w tzw. strefę ufortyfikowaną Wilno. Równocześnie miasto szturmowały wojska sowieckie.
Zdobycie Wilna nie przyniosło jednak wolności. Już następnego dnia po zajęciu miasta – 14 lipca 1944 r. – „Wilk” został zaproszony na rozmowy z dowództwem 3 Frontu Białoruskiego, które wyraziło chęć współpracy z Armią Krajową. Trzy dni później, 17 lipca, gen. Krzyżanowski został podstępnie aresztowany, a oddziały AK zostały otoczone i rozbrojone przez NKWD.
Po aresztowaniu Krzyżanowski był więziony w Wilnie i Moskwie, przebywał w obozach dla internowanych w Diagilewie i w Griazowcu. 11 sierpnia 1947 r. uciekł z Griazowca i wrócił do Wilna, gdzie został ponownie aresztowany, a następnie osadzony w więzieniu w moskiewskich Butyrkach. Po przesłuchaniu uzyskał zgodę na powrót do Polski i zamieszkał w Milanówku.
Zaniechał działalności konspiracyjnej, jednak 3 lipca 1948 r. został aresztowany przez UB. Resztę życia spędził w więzieniu przy ul. Rakowieckiej na Mokotowie. Pomimo tortur w czasie trwania śledztwa „Wilk” nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, a formalnego procesu w tej sprawie nigdy nie przeprowadzono. „Wilk” zmarł w szpitalu więziennym na gruźlicę 29 września 1951 r. Jego ciało zostało w tajemnicy zakopane między cmentarzem komunalnym a wojskowym na warszawskich Powązkach. W 1957 r. jego szczątki zostały ekshumowane, po czym uroczyście złożono je w kwaterze Armii Krajowej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.