W pewnym momencie zrozumiałam, że potrzebuję w swoim życiu wyzwania intelektualnego, a język polski okazał takim wyzwaniem – mówi prof. Bridget Gautier, znawczyni i tłumaczka literatury polskiej na język francuski, która w lutym gościła w Wilnie.
Spotkanie francuskiej profesor z wileńską publicznością odbyło się w ramach projektu „Kolokwia Warszawsko-Wileńskie”, czyli cyklu spotkań z czołowymi europejskimi intelektualistami w Pałacu Władców. Spotkania te mają się odbywać w każdym miesiącu do końca roku. To projekt Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i Pałacu Władców. Współorganizatorami są Ambasada RP na Litwie, Uniwersytet Witolda Wielkiego w Kownie i Uniwersytet Wileński.
Rosyjskie zagrożenie okiem Francuzki
Wykład gościa z Francji odbył się 15 lutego. – W Wilnie pojawiłam się na zaproszenie dyrektora Studium Europy Wschodniej UW, dr. Jana Malickiego, który ma bardzo dobry pomysł na „Kolokwia Warszawsko-Wileńskie”. Od dawna chciałam znaleźć się na Litwie. Niestety, ciągle nie miałam czasu. Zaproszenie to nareszcie zmotywowało mnie do tego, aby tutaj przylecieć. Jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ miasto jest piękne, a ludzie mili. Dla mnie to jest też wzruszające, ponieważ znajduję się w kraju, który de facto uzyskał niepodległość 30 lat temu. Mimo zagrożenia, które odczuwamy z powodu obecności wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą, uważam, że nie ma odwrotu od tego, co wspólnie osiągnęliśmy – podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” prof. Bridget Gautier z Sekcji Polskiej Université Charles-de Gaulle Lille 3, która wygłosiła wykład „Nie do zwyciężenia! Zarys literatury polskiej”.
Bridget Gautier jest znana ze swoich tłumaczeń twórczości Zbigniewa Herberta na język francuski. W 2018 r. ukazała się jej książka „Poezja przeciw chaosowi”, a w 2020 r., wspólnie z prof. Maciejem Urbanowskim, wydała monografię „Herbert i poetyka daru”. Ogłosiła też drukiem tom korespondencji Herberta z ludźmi z kręgu paryskiej „Kultury”. Ostatnio zainteresowała się twórczością Ksawerego Pruszyńskiego. Przetłumaczyła m.in. jego książkę „W czerwonej Hiszpanii”, poświęconą wojnie domowej w latach 1936–1939 – ta publikacja dla wielu Francuzów okazała się prawdziwym odkryciem.
„Kurier Wileński” zapytał prof. Gautier o bieżące sprawy z zakresu geopolityki. Bardzo często eksperci i politycy z Europy Środkowo-Wschodniej krytykują kraje zachodnie za zbytnią uległość wobec Moskwy. Brigitte Gautier nie zgadza się z takim poglądem.
– Oczywiście, nie każdy Francuz, budząc się rano, myśli o Ukrainie, bo ma swoje życie, swoje troski oraz własne problemy i pracę. Myślę jednak, że cały ten kryzys, który właściwie trwa od kilkunastu lat, jest Francuzom znany. O Ukrainie dużo słyszeliśmy w trakcie pomarańczowej rewolucji. Wówczas wielu Francuzów pojechało na Ukrainę, aby obserwować demokratyczne wybory. To była taka wspólna akcja europejska. Później była aneksja Krymu. Francuzom wiadomo więc, że Putin stanowi zagrożenie. Stosunki Rosji z Francją nie są najlepsze z różnych powodów. Ostatnio, kiedy wpływy rosyjskie rozpowszechniły się w Mali, nam również bardzo przeszkadzają, bo ten kraj to strefa wpływów francuskich – komentuje nasza rozmówczyni.
Czytaj więcej: Wnioski po kryzysie migracyjnym. Litwa nie opuszcza gardy
Stan wojenny i emigracja
Bridget Gautier zaczęła interesować się literaturą polską w latach 80. XX w. Wcześniej jednak skończyła we Francji romanistykę i anglistykę.
– W pewnym momencie wahałam się, co mam robić dalej. Zrozumiałam, że potrzebuję wyzwania intelektualnego. Nauka języka polskiego jest jak najbardziej takim wyzwaniem, ponieważ ten posiada siedem przypadków. Niektórzy żartują, że takiej liczby nie ma nawet w łacinie. Polskie czasowniki mają aspekty dokonany i niedokonany, których, przyznaję, do końca nie opanowałam. Zaczęłam studiować w Instytucie Nauk Wschodnich w Paryżu, ale zrozumiałam, że dopóki nie pojadę do Polski, to na pewno się nie nauczę porządnie mówić w języku polskim. To był pamiętny rok 1981, 1982, kiedy otrzymałem stypendium UNESCO na pobyt w Polsce – dzieli się wspomnieniami Gautier.
Po powrocie z Polski zaczęła się kontaktować z liczną polską diasporą w Paryżu. W tym ze środowiskiem „Kultury” Jerzego Giedroycia.
– Musiałam podjąć decyzję, z której dziedziny mam napisać doktorat – postanowiłam napisać o polskiej literaturze współczesnej. To było o wiele ciekawsze niż kolejna rozprawa o literaturze francuskiej, angielskiej lub amerykańskiej. Tak się złożyło, że od tamtego czasu pozostałam wierna swojemu powołaniu – dodaje.
Czytaj więcej: Litwa w pierwszej dziesiątce najsilniejszych paszportów świata
Cudowny Mickiewicz, nierówny Konwicki
Dla osób nieznających historii Polski i Litwy bardzo często jest niezrozumiałe to, dlaczego największy polski poeta Adam Mickiewicz swoją epopeję rozpoczął od słów: „Litwo, ojczyzno moja”. Gautier zgadza się z tym, chociaż osobiście dla niej to nie był problem.
– Znałam wystarczająco polską poezję, aby wiedzieć, z czym to się wiąże. Myślę, że właśnie dlatego Polacy, Litwini i Białorusini uważają Mickiewicza za swojego poetę. Sądzę, że to jest wręcz cudowne! Dzięki temu, że znalazł się na tym skrawku Europy, gdzie spotykają się te trzy kultury, to każda z nich ma prawo się do niego przyznawać – ocenia tłumaczka i literaturoznawczyni.
Nasza rozmówczyni jest przekonana, że polska literatura, nie tylko dawniejsza, lecz także współczesna, wciąż może zaimponować zachodniemu czytelnikowi. Ona sama jednak nie potrafi wybrać jednego pisarza lub poety współczesnego, którego twórczość podoba się jej najbardziej.
– Bardzo lubię twórczość Pawła Huellego z Gdańska. Patrząc trochę w przeszłość – cenię powieść „Zasypie wszystko, zawieje” Włodzimierza Odojewskiego. Bardzo ważne są pozycje Czesława Miłosza „Rodzinna Europa” czy „Dolina Issy”, która z kolei odwołuje się do Mickiewicza. Są też różne powieści Tadeusza Konwickiego, ale te są nierówne, moim zdaniem. Bardzo dobra jest powieść Tyrmanda pt. „Zły”, która jest niby-thrillerem, ale tak naprawdę ma o wiele głębszy sens – wyznaje prof. Bridget Gautier.
Miłosz kontra Herbert
Do największych sporów literackich II połowy XX wieku zalicza się konflikt Miłosza z Herbertem. To To dyskusja dwóch wielkich poetów na temat pojmowania polskości i europejskości. Wielu komentatorów uważa, że Herbert, podobnie Miłosz, powinien otrzymać Literacką Nagrodę Nobla. Zdaniem Gautier mimo różnicy światopoglądowej obaj literaci darzyli siebie szacunkiem i z pewnością Herbert nie zazdrościł Miłoszowi Nobla.
– Z Noblem jest podobnie jak z Oscarem. Ktoś w pewnym momencie coś ma i to coś jest bardzo dobre i prestiżowe. Dzięki temu ludzie go znają i czytają na całym świecie. To nie oznacza jednak, że jest to najlepszy poeta na świecie. Tak samo zdobywca Oscara nie musi być najlepszym reżyserem czy aktorem na świecie. Giedroyć sądził, że dzięki jego protekcji Miłosz otrzymał Nobla. Był przekonany, że uda się też podobnie z Herbertem. Nie udało się. Cóż, to jest właśnie życie. Moim zdaniem ważniejsze jest to, czy autor będzie czytany za 50 lub 100 lat. Jestem przekonana, że Herberta ludzie będą czytali – kończy rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 8(24) 26/02-04/03/2022