4 maja nakładem wydawnictwa Esprit na rynku ukaże się książka s. Michaeli Rak „Mężczyźni mojego życia. O miłości, miłosierdziu i dobrym pomaganiu”.
Gdy była dzieckiem, chciała zostać… księdzem. Dzieciństwo w wielodzietnej rodzinie i dorastanie w domu z problemami ukształtowało jej charakter. Była już narzeczoną, ale postanowiła realizować swoje powołanie w życiu zakonnym i pomaganiu innym.
S. Michaela, założycielka i dyrektor Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie, w rozmowie z Małgorzatą Terlikowską opowiada swoją poruszającą historię, z której wydobywa się obraz kobiety spełnionej, silnej, pełnej ciepła i macierzyńskiej troski. To wzruszająca opowieść o zakonnicy, która nie przejdzie obojętnie obok potrzebującego, zapuka do każdych drzwi, prosząc o wsparcie i nie boi się rozmawiać o śmierci. Jest to także świadectwo kobiety, która uczy nas na nowo odkrywania radości życia, wprowadzania miłosierdzia w czyn i walki o dobro w świecie.
Czytaj więcej: Siostra Michaela Rak „Polakiem Roku 2014”
Ważność misji hospicyjnej
— Ze względu na to, jak bardzo ważna jest misja hospicjum tutaj na Litwie i w ogóle, na każdą inicjatywę, która przychodzi ze strony osób czy to reprezentujących przestrzeń pisarską, radio czy telewizję, zawsze jestem otwarta. Bo zawsze ktoś obejrzy, ktoś usłyszy czy przeczyta i będzie bardziej może uwrażliwiony na to, że jeżeli pojawia się problem choroby, cierpienia, to będzie umiał się odnaleźć w przestrzeni współtowarzyszenia i pomocy. I dlatego właśnie, kiedy zwróciła się do mnie pani Małgorzata Terlikowska z taką misją, żeby połączyć moją posługę w przestrzeni hospicyjnej i moją posługę w przestrzeni życia zakonnego, a to życie zakonne jest po prostu kontynuacją życia, które otrzymałam od Pana Boga dzięki moim rodzicom, to wszystko właśnie od razu u mnie się złączyło w słowie: „tak”, jestem otwarta jak najbardziej — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” s. Michaela.
Zauważa, że była to ogromna praca redakcyjna Małgorzaty Terlikowskiej.
— Ona przyjechała na kilka dni do Wilna. Pani Małgorzata przeprowadzając wywiad ze mną, równocześnie uczestniczyła w codzienności hospicjum: że trzeba odebrać telefon, że jest czas, gdy właśnie idę do chorego, że jest czas, kiedy rozmawiam z bliską osobą. To był wywiad i doświadczenie tego, co jest życiem w każdym momencie dnia, w każdym momencie spotkania z drugim człowiekiem — kontynuuje s. Michaela. Współpraca trwała około tygodnia.
Mężczyźni mojego życia
— W życiu wszystko ma swój sens. Wszystko jest po coś, każde wydarzenie. A mężczyźni… Ja jestem, zapewne wszyscy już to wiedzą, taką mocną, zdecydowaną osobą. Jestem kobietą, ale właśnie tej mocy uczyłam się i siłę tej mocy też czerpię przede wszystkim od wewnętrznego życia, którym jest Jezus Chrystus. Jemu oddałam swoje życie, składając Jemu śluby zakonne, opieram się na Jego mocy i na Jego przestrzeni miłości, wrażliwości, ofiarności. On daje całego siebie, żeby uszczęśliwić każdego z nas i to jest właśnie ten główny mężczyzna mojego życia — mówi s. Michaela.
W swej opowieści przywołuje też mężczyzn, których spotkała na drodze życia od chwili dzieciństwa. Opowiada m.in. o nieprostych relacjach z ojcem, o chorym mężczyźnie, który jest jeszcze młodym chłopcem i pokonuje chorobę nowotworową. Jest tu także obecny wątek miłosny.
Aż w końcu na drodze stanął mężczyzna…
„Tak, relacje mieliśmy bardzo bliskie, pełne zaufania i szczerości. Zawsze otwarcie mu mówiłam, że w moim sercu jest pragnienie bycia siostrą zakonną, a mimo to przyjęłam jego oświadczyny. Mama bardzo się ucieszyła. Specjalnie dla mnie uszyła suknię ślubną. Dwa lata wisiała w szafie, ale ostatecznie nigdy jej nie założyłam. Czułam, że małżeństwo nie jest tym, czego pragnę. W głębi serca wiedziałam, że jest coś więcej niż to, że chcę kochać jednego człowieka i być przez niego kochaną. Kiedy powiedziałam, że nie wyjdę za niego za mąż, że wybieram życie zakonne, że jednak ten głos powołania jest silniejszy, nastąpiło normalne rozstanie. Bez bólu, bez łez, bez przekleństw, tylko tak po przyjacielsku. Całkowicie zerwaliśmy relacje, przez szereg lat się nie widzieliśmy” — opowiada w wywiadzie dla Małgorzaty Terlikowskiej s. Michaela.
Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych
Małgorzata Terlikowska — redaktorka, etyczka, współautorka książek (m.in. „Dzięki Bogu jestem zakonnicą”, „Chodzi mi tylko o życie”). Prywatnie żona i mama pięciorga dzieci. We wstępie do książki pisze m.in.:
„Siostra Michaela od lat przywraca godność osobom chorym i umierającym. Ma dla nich zawsze otwarte serce i jeśli trzeba, przychyli im nieba. Jak wielokrotnie powtarza, dla człowieka umierającego jest w stanie zrobić wszystko, o co ten tylko poprosi. Dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Daje temu wyraz każdego dnia i pięknie opowiada o tym w tej książce. Mnie samej w czasie tej rozmowy nieraz zakręciła się łza w oku. Hospicjum, którym od wielu lat kieruje, to życie. Siostra Michaela robi wszystko, by dodać życia do ostatnich dni swoich przyjaciół (tak zawsze mówi o osobach przebywających w tej niezwykłej placówce)”.
Czytaj więcej: Organizowanie pomocy trudno jest traktować jak zwykłą pracę
Nie jest to książka pesymistyczna
Zauważa też, że rozmowa z siostrą Michaelą nie jest łatwa.
„Poruszamy w niej wiele poważnych tematów nie tylko związanych ze śmiercią, umieraniem czy samotnością. Siostra opowiada także swoją trudną historię rodzinną, mówi też o wielu przeciwnościach, z którymi na różnych etapach życia musiała się mierzyć. Ale nie jest to książka pesymistyczna. Jest w niej wiele radości, nadziei, a także miłości i przebaczenia. Nie brakuje w niej uśmiechu, ciepła i serdeczności. Bo taka jest siostra Michaela. Kobieta spełniona, która swoimi pięknymi ciemnymi oczami patrzy na człowieka z miłością. Jak sama mówi, została powołana przez Boga, by temu człowiekowi służyć. Dziękuję siostrze Michaeli za gościnę i zaufanie, jakim mnie obdarzyła. Mam nadzieję, że książka ta przyczyni się do rozpropagowania misji hospicyjnej, a także uwrażliwi jeszcze więcej osób na ten problem” — pisze Małgorzata Terlikowska.
Książka formą pomocy misji hospicyjnej
— Jestem wdzięczna, że pani Małgosia podjęła się takiego dużego wywiadu, żeby piękno życia, bliskość człowieka i relacje człowieka z Bogiem też w tej książce wykazać, żeby to zabrzmiało — mówi s. Michaela.
Wydanie książki to też forma pomocy misji hospicyjnej. Od każdego sprzedanego egzemplarza będzie też wsparcie finansowe dla hospicjum. Książkę można będzie kupić w księgarniach w Polsce i w sprzedaży internetowej. Publikacja będzie dostępna również w Wilnie. Osoby zainteresowane jej nabyciem są proszone o kontakt z wileńską księgarnią Elephas.
Czytaj więcej: „Pola nadziei” kiełkują — 2 kwietnia wspólnota hospicjum upamiętni Ojca Świętego