Więcej

    Problem desowietyzacji przestrzeni publicznej. Dr Kasparavičius: „Odbierać historię jak matkę”

    Czytaj również...

    Połowa mieszkańców Litwy opowiada się za całkowitym usunięciem pomników sowieckich z przestrzeni publicznej. Historyk Algimantas Kasparavičius uważa, że dziedzictwo sowieckie musimy oceniać racjonalnie, a nie przez pryzmat emocji.

    Algimantas Kasparavičius.
    „Musimy na historię patrzeć bez zbędnych emocji” — mówi Algimantas Kasparavičius
    | Fot. Wikipedia

    Na zlecenie publicznego nadawcy LRT spółka Baltijos tyrimai przeprowadziła badania opinii publicznej. Wynika z nich, że po rozpoczęciu wojny w Ukrainie zwiększyła się liczba mieszkańców, którzy chcą wyeliminować z przestrzeni publicznej relikty przeszłości pozostałe po sowietach. 21 proc. ankietowanych opowiedziało się bezapelacyjnie za usunięciem sowieckich pomników. Kolejnych 29 proc. powiedziało, że raczej popierają taki pomysł. 11 proc. absolutnie nie zgadza się z takim podejściem, a 24 proc. raczej nie zgadza się za całkowitym usunięciem. Pozostali respondenci nie mieli zdania w tej kwestii.

    Wojna w Ukrainie a pomniki

    O usunięciu pomników nawiązujących do dziedzictwa sowieckiej okupacji zaczęto mówić praktycznie od pierwszego dnia wojny. Niektóre samorządy na własnym terytorium już rozpoczęły desowietyzację przestrzeni.

    — Po pierwsze, musimy rozróżnić dwie kwestie. Te kwestie w żaden sposób ze sobą nie są powiązane. Łączenie tych dwóch rzeczy jest błędne, tendencyjne i pachnie tanią propagandą. Jedna sprawa to wojna w Ukrainie, która moim zdaniem pod żadnym względem nie jest powiązana z sowieckimi pomnikami na Litwie. Sądzę, że pogląd społeczny na sowieckie pomniki i w ogóle na sowieckie dziedzictwo nie powinien być łączony z wojną w Ukrainie. Przyczyny i okoliczności wojny w Ukrainie, warto zaznaczyć — bardzo brutalnej wojny — są absolutnie inne. Kiedy mówimy o dziedzictwie sowieckim na Litwie, to musimy zdać sobie sprawę z tego, że jest ono olbrzymie. Osoby mające teraz 50–60 i więcej lat większość swego życia spędziły w ZSRS. Ukończyły wtedy studia, otrzymały mieszkania, zostały profesorami. Doświadczenie z tamtego okresu jest bardzo zróżnicowane. Kiedy zaczynamy mówić o ludziach władzy, jak na przykład o prof. Vytautasie Landsbergisie lub Dalii Grybauskaitė, to oni zrobili wspaniałe kariery w radzieckiej Litwie. To im nie przeszkodziło w żadnym stopniu stać się tym, kim stali się już w niepodległej Litwie — zaznacza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” historyk dr Algimantas Kasparavičius z Instytutu Historii Litwy.

    Czytaj więcej: Litewski historyk o zdradzie jałtańskiej i sytuacji we współczesnej Europie

    Z badania wynika, że najbardziej przychylni eliminacji sowieckich pomników są mieszkańcy dużych miast, najmniej zwolenników tych działań jest na wsi. Różnice poglądowe przebiegają też między litewską większością a mniejszościami narodowymi. 53 proc. badanych Litwinów opowiada się za takim rozwiązaniem. 32 proc. jest przeciwna, a 15 proc. nie ma zdania na ten temat. W przypadku mniejszości narodowych liczby wyglądają następująco: 29, 56 i 15. Teraz w Sejmie jest też rozpatrywany projekt dotyczący desowietyzacji.

    Połowa mieszkańców Litwy opowiada się za całkowitym usunięciem pomników sowieckich z przestrzeni publicznej
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Czas rewolucji

    Nasz rozmówca zwraca uwagę na fakt, że w czasie wybijania się na niepodległość sporo sowieckich pomników zostało usuniętych z przestrzeni publicznej. Na przykład z placu Łukiskiego usunięto pomnik Lenina, a z teraźniejszego placu Vincasa Kudirki monument gen. Iwana Czerniachowskiego. I to, jego zdaniem, była absolutnie słuszna decyzja.

    — Trzeba pamiętać, że kiedy mamy rewolucję, to zawsze działa się brutalnie. W latach 1789–92 we Francji bardzo intensywnie działały gilotyny, które pozbawiły głów kilkadziesiąt tysięcy osób. W Rosji też była duża przemoc. Na Litwie tego nie było. Mieliśmy tzw. śpiewającą rewolucję. Złości i nienawiści było w ludziach o wiele mniej. Tym niemniej ortodoksyjni komuniści zostali odsunięci albo sami odstawili się na tor boczny. Natomiast te pomniki, które „rewolucjonistom” przeszkadzały, w tym również mnie, zostały usunięte. (…) Natomiast pomniki powiązane z cmentarzami i miejscami spoczynku zostały. Te pomniki odzwierciedlały pewien etap naszej historii i pewne wydarzenia z końca drugiej wojny światowej — podkreśla Kasparavičius.

    Tutaj zdaniem naukowca rozpoczyna się pewien problem. Nie ulega wątpliwości, że latem 1940 r. sowieci „dokonali aneksji i okupacji Litwy”, a po wojnie ten stan się utrzymał. Tym niemniej, to sowieci, będący częścią sił alianckich, oswobodzili Litwę od nazistów. Wśród poległych sowieckich żołnierzy na terytorium Litwy byli przedstawiciele różnych narodowości, nie tylko Rosjanie, ale również Ukraińcy lub Gruzini. Poza tym w latach 1944–45 r. sowieci zmobilizowali na Litwie do 80 tys. osób, którzy walczyli i ginęli w innych krajach Europy, gdzie dotychczas są ich mogiły i pomniki.

    Czytaj więcej: Problem z dziedzictwem

    Historia jako matka

    Jego zdaniem władze oraz media bardzo często próbują narzucić jedynie słuszną wizję historii, co samo w sobie jest podejściem ahistorycznym, ponieważ procesy historyczne są o wiele bardziej skomplikowane i wielowymiarowe.

    — Odpowiem publicystycznie. Obecna kampania skierowana przeciwko pomnikom przypomina mi działania czerwonych Khmerów lub hunwejbinów z czasów rewolucji kulturalnej w Chinach. Wtedy chciano wykasować wszystko, co było wcześniej. Zresztą nie warto sięgać po tak odległe przykłady. Wystarczy spojrzeć na Rosję Sowiecką, która w pierwszych dziesięcioleciach swego istnienia niszczyła wszystko, co było związane z ideologią i polityką caratu. Niszczono wszystko, co było związane z carskim imperium, a na jego ruinach bolszewicy zaczęli tworzyć zupełnie inne pod względem ideologicznym imperium. Jako historyk widzę całą masę podobieństw. Zwłaszcza o charakterze emocjonalnym i psychologicznym. Taką chęć wymazania 50 lat historii, jakby tego okresu w ogóle nie było — zaznacza historyk. Dodaje, że oprócz mnóstwa negatywnych rzeczy w okresie Litwy radzieckiej powstało sporo rzeczy pozytywnych.

    — Warto wspomnieć dwie sprawy, które mocno korelują z naszą wizją okupacji. Kiedy spojrzymy na stolice krajów Europy Zachodniej, jak Paryż, Londyn, Rzym lub Madryt, to zobaczymy, że w tych wielomilionowych metropoliach właściciele mieszkań stanowią ok. 20 proc. ogółu mieszkańców, pozostali muszą mieszkania wynajmować. Systemy polityczne, które tam funkcjonują, nie zezwoliły im na kupno mieszkania. Dlatego są skazani na wynajmowanie i na kilkakrotne przeprowadzki w ciągu życia. U nas sytuacja jest odwrotna. W Wilnie czy Rydze lub Tallinie, właściciele stanowią 70–80 proc. mieszkańców, a wynajmuje 30–20 proc. To jest właśnie skutek spuścizny sowieckiej i śpiewającej rewolucji. Za sowietów ludzie otrzymali te mieszkania, a na początku lat 90. z łatwością je sprywatyzowali — wskazuje historyk.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jak twierdzi naukowiec, musimy na historię patrzeć bez zbędnych emocji, bardziej racjonalnie.

    – Litwa przez 32 lata swej niepodległości przeżyła razem z pomnikami Petrasa Cvirki, czy z Domem–Muzeum Venclovy lub ze szkołą imienia Puszkina w Kownie i nic się generalnie nie stało. Nie staliśmy się ani bardziej prosowieccy, ani prorosyjscy. Więc nasuwa się pytanie: gdzie tkwi problem? Dlaczego trzeba w sposób demagogiczny łączyć wojnę w Ukrainie z akcją burzenia pomników? Te pomniki rozsiane po całym kraju musiały nam przypominać, tak to sobie wyobrażam, o potworności wojny, że wojna to nie jest film, który zobaczyłeś i zapomniałeś. Tylko możesz podejść do pomnika. Dotknąć cementu lub kamienia i poczuć, że gdzieś tam leży 20, 30 czy 70 tys. osób. Jeśli patrzymy na historię, jak na coś, co jest ciągle kontynuowane, to musimy odbierać ją jako matkę. Bo matki się nie wybiera, każda jest ważna i kochana — podsumowuje dr Algimantas Kasparavičius.

    Najbardziej przychylni eliminacji sowieckich pomników są mieszkańcy dużych miast
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Obchody 3 Maja na Rossie: najlepsze święto dla Polaków na Wileńszczyźnie

    — Przed 233 laty Sejm Rzeczpospolitej Obojga Narodów uchwalił Konstytucję 3 Maja. Tradycyjnie, z tej okazji, na wileńskiej Rossie przy Mauzoleum Matki i Serca Syna polska placówka dyplomatyczna zorganizowała obchody tej ważnej dla historii Polski i Litwy daty. „Dzień...

    Fundamentalny traktat

    26 kwietnia 1994 r. prezydenci Litwy i Polski Algirdas Brazauskas oraz Lech Wałęsa złożyli podpisy pod Traktatem między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Rok 2024 to nie tylko rok wyborów w naszym kraju,...

    Lekcja, którą nadal daje nam Konstytucja 3 maja

    Konstytucjonalizm to system rządów opartych na konstytucji, która ogranicza absolutną władzę monarchy poprzez ustanowienie parlamentu, rządu oraz niezawisłych sądów. Początki konstytucjonalizmu sięgają wieku XVII. To wówczas zaczęto się zastanawiać, czy absolutna władza monarchy jest korzystna dla państwa i społeczeństwa. Konstytucja...

    Polak z Wędziagoły: „Cieszymy się, że młodzież chętnie bierze udział w naszym życiu”

    2 maja Polacy obchodzą Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej oraz Dzień Polonii i Polaków za Granicą. Dzień później jest obchodzona rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja. W tym dniu ambasada RP w Wilnie organizuje obchody na Cmentarzu na Rossie. 4 maja,...