Z panią Janiną rozmawiamy w przededniu Międzynarodowego Dnia Osób Starszych.
Czytaj więcej: „Mój wiek — mój skarb”. Koncert z okazji Dnia Osób Starszych w Kabiszkach
Justyna Giedrojć: Z jakimi trudnościami w codziennym życiu zmagają się osoby starsze?
Janina Gieczewska: Może być ich wiele. Po pierwsze, to gdy są niedostatki natury materialnej, gdy człowiekowi brak środków na godne życie, na byt codzienny. Po drugie, to gdy chodzi o stan zdrowotny. Dużo zależy od tego, jak się człowiek czuje psychicznie i fizycznie. Samopoczucie to też kwestia charakteru, usposobienia. Często też młodzi ludzie stale są niezadowoleni z życia. Najważniejsze jest zdrowie, ale o zdrowie trzeba dbać. Mam dużo lat, ale młodą duszę. Czuję się tak, jak bym miała 60 lat, bo jestem optymistką.
Czy wystarcza Pani emerytury?
Przy swojej niewysokiej emeryturze jestem osobą niezależną finansowo, potrafię jeszcze coś zaoszczędzić. Żyję z własnej emerytury, a mój dochód to 442 euro. Bardzo krzywdząca finansowo była wymiana pieniędzy oraz nowy system przeliczania emerytur. Idąc na emeryturę w 1980 r., otrzymywałam 132 ruble. Na owe czasy były to dobre pieniądze.
Czy korzysta Pani z ulg przysługujących emerytom?
Nie korzystam z żadnych ulg.
Gdzie Pani pracowała?
30 lat pracowałam w Wydawnictwie Literatury Pedagogicznej. Pracę zaczęłam w 1951 r. 30 lat oddałam pracy społecznej. Pracę społeczną lubiłam od młodości. Podczas studiów na Uniwersytecie Wileńskim byłam w ciągu pięciu lat, rokrocznie, wybierana na starostę wielonarodowościowej grupy, gdzie byłam jedyną Polką.
Wspomniała Pani o 30 latach oddanych pracy społecznej. Na czym polegała działalność?
Wiele lat poświęciłam pracy w Zarządzie Miejskim Związku Polaków na Litwie, Fundacji Kultury Polskiej im. Józefa Montwiłła i Wileńskim Towarzystwie Dobroczynności. Do 2019 r. pełniłam funkcje prezesa Polskiej Sekcji Wileńskiej Wspólnoty Więźniów Politycznych i Zesłańców, której współzałożycielem w 1989 r. był mój mąż, Romuald Gieczewski.
Na progu „dwóch dziewiątek” jest Pani pełna werwy i optymizmu. Co temu sprzyja?
Jestem nietypową seniorką o pogodnym usposobieniu, zadowoloną ze wszystkiego, co w danym okresie mam. Niczego nie oczekuję od władz, na nic nie narzekam. Są ludzie, którym stale jest źle. Przez długie lata z mężem pracowaliśmy, mieliśmy dobre uposażenie. Zawsze żyliśmy oszczędnie, rodzice moi żyli bardzo skromnie, ale nigdy nam niczego nie brakowało. Zawsze lubiłam teatr, wyjazdy, podróżowaliśmy. Zostały bardzo dobre wspomnienia. To wielki dar Boży, że przez ponad 55 lat miałam rodziców, przez 50 lat męża, 46 lat cieszyłam się synem, a teraz, u schyłku mego życia jest przy mnie córka i zięć, jest wnuk i są dwie wnuczki z rodzinami. Jestem nie tylko babcią, ale też prababcią, bo mam aż troje słodkich prawnuków.
Jak wygląda Pani dzień?
Lubię dłużej pospać, żeby dobrze czuć się w ciągu dnia. Na biurku mam dużo książek. Piszę od czasu do czasu swój pamiętnik, rozwiązuję krzyżówki, czytam całą polską prasę, która ukazuje się na Litwie. Znajduję czasami błędy, co mnie bardzo martwi. Bardzo mi się podoba kolorowy magazyn „Kuriera Wileńskiego”. Zbieram wszystkie numery. Nie pozwalam ich wyrzucać.
Większość z nas boi się starości i tak naprawdę, to nie ma się temu co dziwić. Co mogłaby Pani poradzić ludziom, którzy czują taki strach?
Życie jest piękne w każdym okresie: i w dzieciństwie, i w młodości, i na starość. Trzeba umieć dostosować się do życia. Obecnie emeryt ma możliwość korzystania z wielu osiągnięć kulturalnych, są kluby, telewizja, prasa. Trzeba też pracować nad sobą, nie można za dużo chcieć, a być zadowolonym z tego, co się ma.
Czytaj więcej: Janina Gieczewska: Umiem widzieć piękno życia