Rola polskiej gazety
„To był jedyny (polski) dziennik na terenie Związku Radzieckiego i rola, którą spełnił w tamte czasy jest nie do przecenienia” — opowiadał wydawca Zygmunt Klonowski o znaczeniu — wtedy jeszcze — „Czerwonego Sztandaru”.
„Ani Białoruś, ani Ukraina polskich mediów nie miały. W związku z tym nie miały one ni szkół, ni centrów kultury, w kościele też mieli problemy.
„Jak widzimy, media mają znaczenie i ono nie spadło także dzisiaj, tylko media robią się bardzo specyficzne, nowe wyzwania są także przed »Kurierem Wileńskim«” — zaznaczył rozmówca.
Znaczenie drukowanej prasy w XXI w.Wydawca opowiedział, jakie zmiany zaszły w mediach i jakie media muszą być: przede wszystkim multimedialne i interaktywne.
Zwrócił jednak uwagę, że druk wciąż ma swoje miejsce.
„Znaczenie słowa drukowanego też zostało. Kto czyta gazetę drukowaną, to uznaje się za źródło elitarne. Wiadomo, Tik-Tok szybciutko zobaczył i lecisz, a tutaj jest poważniej (w druku)”
Czym jest propaganda?
„Co to takiego propaganda? Dużo kto i tym mówi, ale nikt zdefiniować czy nie może, czy nie chce czy nie potrafi” — prowokująco podkreślił Klonowski.
„Co tu ukrywać, 30 lat »Kurier Wileński« sam uprawiał propagandę będąc organem Partii Komunistycznej i na tym chyba znamy się najlepiej” — zażartował wydawca Zygmunt Klonowski.
„Propaganda to reklama, gdzie nie obowiązują żadne zasady” — zdefiniował.
Polska 1920 — Ukraina 2022
Zwrócono uwagę na siłę mediów w walce informacyjnej. Porównano położenie Polski w 1920 i Ukrainy w 2022. Tylko walkę informacyjną Polska sto lat temu przegrała.
„Spektakularne. Pierwszą bitwę wygrali Ukraińcy. I to zdecydowanie. Wygrana bitwa medialna. Co to dało? Udało się pozyskać opinię przychylną Ukrainie na całym cywilizowanym świecie. Cały świat stanął po stronie Ukrainy. Nawet Chińczycy, nie stali po stronie Rosji i to już sukces” — zauważył Klonowski.
„To, czego brakowało Polsce w 1920 roku. Podobna sytuacja, bolszewicka Rosja poszła wyzwalać Polaków w 1920 roku i 2022 roku Rosja poszła wyzwalać Ukraińców od banderowców czy od kogo tam tylko chcesz” — przypomniał.
„Jaka jest dziś różnica? Ukraińcy wykorzystali nowe technologie medialne i świat stanął po stronie Ukrainy od pierwszych dni” — kontynuował.
„W latach 20. XX nie było tych technologii i jednak rosyjskiej propagandzie udało się przemycić do krajów Zachodniej Europy i co widzimy? Wielka Brytania daje (Polsce) broń, strajk w portach. Francja daje broń, Niemcy nie przepuszczają przez granicę, strajk, robotnicy stają po stronie radzieckiej sprawiedliwej Rosji” — zaznaczył rozmówca.
Zbrodnie a media
Prowadzący zwrócił uwagę, że dziś nawet zbrodnie nie jest tak łatwo zataić jak kiedyś. Odniósł się do tego gość programu.
„Ile ludności cywilnej wymordowano w 1920. Bolszewicka fala zabijała wszystko. Nawet zbrodnia katyńska. No i co? Rosjanie mówią jedno, Niemcy drugie, komu wierzyć. Zaczyna się dyskusja. Dzisiaj — zbrodnia w Buczy, u nikogo nie ma pytań czyja to robota. Próbują, wiadomo, mówić, że to Ukraińcy sami siebie wymordowali, ale wszystko natychmiast zostało udokumentowane. I to jest rola mediów. Poważna rzecz i poważna broń. Ale to potrzebuje nakładów, na entuzjazmie się tego nie robi” — wyjaśnił wydawca dziennika.
Dwujęzyczne tabliczki na Litwie — Wilno, Wileńszczyzna, Żmudź
Rozmowa dotknęła także dwujęzycznych tabliczek — a raczej ich braku w przestrzeni publicznej
„Idziesz ulicą Wilna i jak zobaczysz napis sklepiku w języku jidysz, może nikt nie zrozumie, ale to dodaje wagi miastu. Po prostu jeszcze (Litwini, władze) nie zrozumieli wartości tego” — tłumaczy Klonowski.
„Bo to nie jest »zrozumie czy nie zrozumie« w jakim języku jest napis. Raczej to jest inny poziom kultury. Może jeszcze nie dorośli (Litwini), może jeszcze następne pokolenie to zrozumie, że to jest wartość, którą trzeba pielęgnować. Jestem dobrej myśli, to przyjdzie z czasem” — dzieli się nadzieją.
Więcej w odcinku Przeglądu BM TV.