Dzień 11 marca upamiętnia walkę Litwinów o wolność swojej ojczyzny, język ojczysty, samostanowienie. 11 marca 1990 r. nasi przedstawiciele w akcie odbudowy niepodległej Litwy zadeklarowali, że obcy reżim, zbudowany na kłamstwie i nienawiści, nie ma racji bytu, zdecydowanie dali wyraz swojemu mocnemu pragnieniu wolności. Udało się, jest to radosne święto, święto nie tylko Litwinów, ale także wszystkich innych rodowitych mieszkańców tego kraju różnych narodowości – mówi rówieśnik wolnej Litwy, 33-latek Piotr Sinkiewicz.
Jak zaznacza, niepodległość państwa jest równoznaczna z jego wolnością, jak również wolnością obywateli.
– Jak człowiek uczy się wolności? Jak rozumie, kiedy musi o nią zawalczyć? W szkołach przecież dzieci oprócz fizyki i geografii nie uczestniczą w lekcji wolności, nie pochwalą się rodzicom, że „z wolności to mam same dziesiątki”. Myślę, że wolność jest wpisana w naturę człowieka, to taki wewnętrzny imperatyw każdego. Z historii znamy wiele pięknych przykładów bohaterskiej walki Polaków o własną wolność. Taką żywą lekcją wolności były wydarzenia styczniowe, kiedy słowa o pragnieniu niepodległości trzeba było udowodnić czynem – analizuje.
Czytaj więcej: Obchody 11 marca w Wilnie [GALERIA]
– Co dla mnie oznacza 11 marca? Myślę, że bardzo wiele. W tym dniu Litwa ogłosiła suwerenność, i to jest wartość sama w sobie. To dzień szczególnie ważny dla moich znajomych narodowości litewskiej: wykładowców z mojej uczelni, znajomych i kolegów w pracy. To dzień ważny również dla mieszkających tu od wielu lat Polaków, Rosjan czy Tatarów. Możemy dziś wspólnie świętować i cieszyć się wolnością, a w kontekście toczącej się obok wojny – również pokojem – podkreśla.
Jak dodaje nasz młody rozmówca, wolność to również zadanie i wyzwanie. Bo trzeba z tej wolności mądrze korzystać.
– Na razie, odnoszę takie wrażenie, Litwa błąka się po pustyni, żywiąc się manną z funduszy Unii Europejskiej. A do ziemi obiecanej jeszcze daleko – świadczą o tym wysokie wskaźniki emigracji, ubóstwo większości mieszkańców, bezrobocie, starzejące się społeczeństwo. Również prawa Polaków na Litwie są niestety uszczuplane. Nadal brakuje ustawy o mniejszościach narodowych, a nad gimnazjami nauczającymi w języku polskim wisi groźba zamknięcia. Nawet zezwolenie na pisownię polskich liter w nazwiskach Polaków, tak naprawdę, jest tylko połowiczne. Tak więc jest jeszcze wiele do zrobienia – podsumowuje.
Artykul opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 10(29) 11-17/03/2023