Takie jest stanowisko Litewskiego Stowarzyszenia Księgowych i Audytorów (LBAA) w przesłanym nam komunikacie.
Minister nie mówi całej prawdy?
Minister finansów Gintarė Skaistė, przedstawiając planowaną reformę podatkową, powiedziała, że w wyniku zmian sytuacja 75 proc. samozatrudnionych, pracujących na tzw. patentach, zasadniczo się nie zmieni.
— Tak, może tym, którzy zarabiają mniej, podatki wrosną mniej procentowo, ale wzrosną nawet tym, którzy zarabiają mniej niż minimum miesięcznie, czyli poniżej granicy ubóstwa — mówi prezes LBAA Daiva Čibirienė.
LBAA, które przeprowadziło szczegółowe wyliczenia, twierdzi, że minister się myli lub nie mówi całej prawdy. Według ich obliczeń nawet zarabiający 5 000 euro rocznie będą płacić znacznie wyższe podatki. Obciążenie podatkowe wzrosłoby również dla tych mieszkańców, którzy faktycznie zarabiają minimalną miesięczną pensję ustaloną przez państwo, ale prowadzą działalność na własny rachunek.
Czytaj więcej: Samozatrudnieni oburzeni planami nowej reformy podatkowej
Projekt ministerstwa
Ministerstwo finansów proponuje od 2025 r. podwyższyć górną granicę stawki podatkowej (GPM) z 15 do 17 proc. oraz obniżyć dolną granicę, od której stosuje się ulgę podatkową z 20 do 15 tys. euro dochodów rocznych. Następnie w 2026 r. proponuje się kolejne zwiększenie GPM z 17 do 20 proc. oraz obniżenie dolnej granicy nieopodatkowania z 15 do 10 tys. euro.
„Obecnie podstawa opodatkowania jest różna dla różnych czynności, od 50 proc. do 100 proc., dlatego proponuje się ujednolicić i zastosować stawkę 90 proc.” — powiedziała minister finansów Gintarė Skaistė.
Retoryczne pytanie
LBAA wyliczyło, że proponowane zmiany oznaczają, że osoby zarabiające na samozatrudnieniu 5 tys. euro rocznie w 2026 r. zapłacą 128 euro więcej podatków niż obecnie.
Księgowi stowarzyszenia zadają minister finansów retoryczne pytanie: „Czy sprawiedliwe jest podwyższanie podatków dla tak nisko dochodowej działalności indywidualnej, skoro już teraz jej opodatkowanie jest wyższe niż w stosunku do pracy najemnej?”
Indywidualna praca przestanie się opłacać?
LBAA stwierdza, że jeśli wszystkie propozycje ministerstwa finansów zostaną zatwierdzone, to od 2026 r. bardziej się opłaca pracować za minimalną miesięczną pensję u najemcy, niż pracując indywidualnie uzyskiwać takie same dochody. Stowarzyszenie zwraca też uwagę, że w 2026 r. podatek od działalności gospodarczej wzrośnie o ponad 100 euro nawet tym zatrudnionym, których dochody są poniżej granicy ubóstwa — 417 euro miesięcznie.
Mała spółka lepsza dla zarabiających więcej
Po planowanej reformie mieszkańcom o wyższych dochodach korzystniej będzie założyć małą spółkę (Mažoji bendrija — MB) niż dalej angażować w indywidualną działalność.
Z wyliczeń stowarzyszenia wynika, że obecnie podatki od działalności indywidualnej są niższe niż w MB, jeśli roczny dochód nie przekracza 100 tys. euro. Po reformie poprzeczka ta spadnie do 30 tys. euro. LBAA w obliczeniach wykorzystało przykład rocznego dochodu w wysokości 120 tys. euro.
Obecnie osoba uzyskująca taki dochód z indywidualnej działalności płaci rocznie 21 501 euro różnych podatków, czyli 21,83 proc. wszystkich swoich dochodów. Po reformie udział podatków w dochodzie wzrósłby do 44,89 proc. i wyniesie 37 180 euro.
Wówczas, w przypadku założenia spółki MB, dziś za taki dochód trzeba zapłacić 25,48 proc., czyli 24 365 euro, a po reformie kwota wzrosłaby tylko do 25 440 euro, czyli do 26,9 proc.
Czytaj więcej: Nadciąga reforma podatkowa
Wyrównanie można osiągnąć w inny sposób
Žygimantas Mauricas, ekonomista banku Luminor, twierdzi, że ministerstwo finansów, chcąc ujednolicić opodatkowanie poszczególnych czynności i stosunków pracy, mogło pójść inną drogą i zamiast zwiększać podatki dla osób prowadzących działalność na własny rachunek, mogło obniżyć opodatkowanie stosunków pracy.
„Jeśli chcemy ujednolicić taryfy, musimy najpierw ujednolicić kwoty dochodów wolnych od podatku i limity SoDry. Tak, aby każdy wiedział, że jego pierwsze 5-6 tys. euro są wolne od podatku, wówczas do kwoty X opodatkowana jest ta stawka, a od X inna stawka. I to wszystko, wystarczą dwie taryfy” — przekonuje ekonomista.