Więcej

    W co się bawić i jak się bawić – czyli o wychowaniu dziecka przez zabawę

    Nie warto tłumić tej radości wewnętrznej, jaką ma w sobie dziecko. Zabawa jest dla dziecka naturalną formą poznawania świata i zbierania doświadczenia. Jest drogą, którą ono idzie nie po to, by dojść w jakieś konkretne miejsce, ale by idąc – zatrzymać się tu i ówdzie, pobiec, zawrócić, usiąść i poprzyglądać się. Coś go zaduma, zaciekawi, rozbawi. To my, dorośli, często uznajemy, że sens ma jedynie szybkie dotarcie do celu lub odwrotnie – że droga bez celu jest pozbawiona sensu – mówi Olga Czerniawska, logopeda, animatorka czasu wolego, organizatorka imprez okolicznościowych, a przede wszystkim wielbicielka i pasjonatka dzieci, prywatnie zaś mama 15-letniego syna.

    Czytaj również...

    Można śmiało powiedzieć, że Pani życie kręci wokół dzieci i z dziećmi.

    Już nawet nie pamiętam, ale chyba sama, jeszcze będąc dzieckiem, wiedziałam, że chcę zmieniać świat dziecka. Miałam mnóstwo różnych pomysłów na zabawy, które mnie interesowały i nimi zarażałam wszystkich wokoło. Później w czasach szkolnych również mnie doceniano i to mnie powierzano organizowanie imprez – nawet na wagarach miałam spowodować, żeby nie było nudy. Potem na studiach też wiodłam prym na spotkaniach towarzyskich i wieczorkach tanecznych.

    Ta chęć umilania życia sobie i innym, a przede wszystkim dzieciom, została we mnie na zawsze. I dziś ten, kto mnie zna, wie, że uwielbiam dzieci, pracę i zabawę z nimi, dlatego też od lat pracuję w przedszkolu i kocham to, co robię. W trakcie swojej pracy zauważyłam, że niektóre dzieciaki mają problemy z mową, a na rynku brakuje fachowej pomocy. Pomyślałam, że warto się tym zająć, i za namową podjęłam się kształcenia w tym kierunku. Zdecydowałam się na studia podyplomowe z logopedii na Uniwersytecie w Białymstoku. I tak zdobyłam kwalifikacje, które ciągle pogłębiam, aby pomagać dzieciakom w trudnościach mowy.

    Logopedia mnie pochłonęła, chciałam działać tak, aby dzieciaki się na tych zajęciach nie nudziły, bo same ćwiczenia, powtarzanie tych samych fraz w pozycji siedzącej dziecka jest mało efektywne. I któregoś dnia odkryłam, że mogę wykorzystać swoją pasję animatora w tej praktyce. Zaczęłam tworzyć swoje pierwsze pomoce logopedyczne. Pamiętam, że wówczas mieściły się one w pudełku po butach, dziś wypełniają cały mój gabinet. Są to wszelkiego rodzaju zabawki, maski, piłki, książeczki, gry planszowe. Bawimy się razem i ćwiczymy. I takie „zabawy” przynoszą niesamowite efekty. Leczą i bawią. Każdy sukces, każde osiągnięcie małego pacjenta to moja największa nagroda. Uśmiech dziecka, jego niedowierzanie: „Pani Olu, ja to umiem, ja już mówię ten trudny kiedyś do wypowiedzenia wyraz!”. Kiedy widzę radość tego dziecka, widzę szczęście w oczach mamy, wdzięczność rodziców, to sprawia, że po całym dniu pracy wracam do domu jak na skrzydłach. Szczęście dzieci udziela mi się i czuję się wtedy jak magiczna wróżka. I nigdy, przenigdy nie zamieniłabym swojej pracy na żadną inną.

    Coraz częściej opiekunowie dzieci przyznają zabawie ważną rolę w kształtowaniu osobowości małego człowieka.

    Aby uszczęśliwiać dzieciaki, poszła Pani dalej i organizuje imprezy okolicznościowe dla dzieci. Jest Pani animatorką zabaw dla dzieci organizowanych zarówno w gronie rodzinnym, jak i szkolnym, w wybranych lokalach czy też w plenerze. Jest Pani zapraszana również przez parafie.

    Wszystko zaczęło się we Włoszech. Kiedy pracowałam jeszcze jako administratorka w przedszkolu, wyjechałam tam na warsztaty szkoleniowe. W międzyczasie miałam też przyjemność uczestniczyć w weselu jednej z koleżanek. Nagle podczas przyjęcia zauważyłam, że nie ma dzieci, gdzieś wszystkie zniknęły. Pomyślałam, że może taki zwyczaj, że nie uczestniczą w całej imprezie i zostały zabrane do swoich domów. Po jakimś czasie patrzę – wracają: całe umorusane malowidłami, ale szaleńczo szczęśliwe, roześmiane, rozbawione. Okazało się, że specjalnie dla nich zaproszono animatorów, którzy zorganizowali dla nich zabawy. Ten pomysł mnie zachwycił. U nas nic podobnego jeszcze nie było. I wtedy zaświtała iskra. Muszę zaszczepić coś podobnego na Litwie. I tak się stało. Założyłam pięcioosobowy zespół osób kochających dzieci i mający w sobie iskrę do zabawy. Pomysł się przyjął, jesteśmy już na rynku prawie 14 lat, a ja jestem niezmiennie szczęśliwa, kiedy widzę szczęśliwe dzieci, szał radości w ich oczach i zaangażowanie rodziców. 

    Nasza ekipa jest zapraszana na obiady rodzinne organizowane z okazji chrztów, komunii, wesel, jubileuszy. Bierzemy udział w parafialnych odpustach, szkolnych imprezach, imprezach noworocznych. Spotykamy się z dziećmi w przedszkolach i szkołach.

    Czytaj więcej: Warsztaty stolarskie „Dzikie Dzieci” w DKP w Wilnie

    Rozpoznawalnym gościem na tych przyjęciach jest ogromny miś, który samym swoim pojawieniem sprawia, że buzia się śmieje.

    I rozwesela on nie tylko dzieci. Ostatnio, na otwarciu nowego skrzydła Domu Kultury Polskiej w Wilnie, nasz miś witał przybyłych gości, uśmiechając się od ucha do ucha, wprawiając dorosłych w dobry humor. Dzieci uwielbiają naszego Pana Misia. Oprócz niego mamy też dwa białe polarne niedźwiadki i dwa szare zające. Atrakcją jest lustrzany człowiek, serce, amur, a największą stanowią bańki mydlane. Bańki mydlane mają w sobie moc.

    Wykorzystując te pomoce, tworzymy wspaniałą zabawę mającą wymiar zabawowy, jak i w podtekście edukacyjny. Jest kreatywnie i wesoło. W zależności od potrzeb grupy i okoliczności mogą to być np. zabawy ruchowe, plastyczne, malowanie buziek, skręcanie balonów, dmuchanie olbrzymich baniek mydlanych i co tylko przyjdzie do głowy. Poddajemy się też ich pomysłom, bo muszę tu powiedzieć, że rozochocone, rozbawione, wolne od upominających spojrzeń dziecko jest bardzo kreatywne i pełne fantazyjnych, twórczych pomysłów.

    To przedsięwzięcie jest udane na sto procent, gdy do zabawy dołączają dorośli.

    To jest bardzo ważne dla tych najmłodszych. Wtedy maluchy są przeszczęśliwe, gdy widzą, jak ich rodzice czy dziadkowie zaczynają odkrywać swoje ukryte dziecięce marzenia, bawią się razem, wchodzą w ich dziecięcy świat. Nie jest to łatwe, niekiedy dorośli chcą utrzymywać „rodzicielską formę”, jednak ja zachęcam. Często, kiedy zaczynam jakąś zabawę z dziećmi, to zapraszam i dorosłych. Ostatnio udało się nam do tańca z misiem namówić pewną babcię. Szło to na początku bardzo opornie, babcia się buntowała, ale czego się nie robi dla ukochanego wnuka. Kiedy tylko objęła naszego misia, trema minęła i babcia rozkręciła się na całego. Bo w każdym z nas drzemie duch dziecka, który obudzony w pewnym momencie dodaje nam werwy, energii, radości, sprawia, że stajemy się znów młodzi, weseli. Dorośli potrafią, jak dzieci cieszyć się z konkursów z piłką, biorą udział w organizowanych przez nas wyścigach i chętnie śpiewają karaoke. I dzieci są też zadowolone, kiedy widzą, że ich rodzice angażują się do wspólnej zabawy: kiedy mama pozwala także sobie umalować twarz, kiedy zaśpiewa piosenkę, kiedy tato uczestniczy w konkursie. Szczęście dziecka to szczęśliwi rodzice obok niego.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Dzieci przychodzą na świat z potrzebą aktywności. Już u niemowląt obserwujemy wkładanie stóp do buzi, robienie przedziwnych min, ściąganie tacie okularów z nosa. Każdy dzień pełen jest chwytania, obracania, potrząsania, stukania i rzucania. Te fundamentalne czynności stymulują zmysły: wzroku (kształty, kolory, wielkość), dotyku (twardość, temperatura), węchu i smaku (gryzienie, oblizywanie) i słuchu (grzechotki, kroki, dzwonek telefonu). Wielokrotnie powtarzając je, maluszek odkrywa też… zasady fizyki, bo np. wypuszczony z dłoni klocek zawsze spada na podłogę. Im starsze dziecko, tym jego zabawy są coraz bogatsze i bardziej wszechstronne, ale nadal największe znaczenie dla jego rozwoju ma aktywność spontaniczna, podczas której może bez ograniczeń realizować swoje własne pomysły. Rozbudzać wyobraźnię. Dzięki tej aktywności rozwija się intelektualnie, kształtując logiczne myślenie. Zaczynawiązać przyczynę ze skutkiem. Uczy się planowania, modyfikowania i przewidywania skutków swoich działań.

    Dziecko się bawi, a proces uczenia się pojawia się niejako „przy okazji”. Bawiąc się, maluszek nabywa, ciągle rozszerza i doskonali nowe umiejętności. Samodzielnie zdobywa doświadczenia, wiedzę i różnorodne sprawności, które będą przydatne w jego życiu.

    Dzięki zabawie maluch poznaje otaczający świat, rozwija wyobraźnię, jednocześnie ucząc się obcowania z naturą i ludźmi

    Jednak dziecku trzeba pozwolić na swobodną, wesołą zabawę.

    „Pobawisz się ze mną?” – to pytanie, które zwłaszcza po ciężkim dniu wypełnionym codziennymi obowiązkami sprawia, że niejeden rodzic czuje się bezsilny. A przecież to podczas tej swobodnej zabawy i rozmowy poznajemy dziecko. W zabawie rodzic może się dowiedzieć o dziecku tego, czego nie dowie się ze sztywnych rozmów i stawianych pytań. W takim luźnym kontakcie buduje się relacje oparte na zrozumieniu, tworzą się więzi. Dodatkowo dla dziecka jest to okazja, aby uczyć się świata, zrozumieć doświadczane sytuacje, takie jak konflikty w przedszkolu czy szkole, i wchodzić w różnorakie interakcje.

    Korzyści płynące ze swobodnej zabawy można mnożyć – weźmy choćby rozwijanie procesów myślowych, mowy, naukę samokontroli. Warto też wspomnieć o umiejętności samodzielnego organizowania sobie wolnego czasu, co zaoszczędzi rodzicom częstego wysłuchiwania: „Mamo, tato, nudzi mi się, nie mam co robić”. Nie bez znaczenia jest również to, że dziecko – bawiąc się samo, z rodzeństwem czy rówieśnikami – zapomina na jakiś czas o istnieniu telewizora w pokoju, czy gier na smartfonie. Swobodna zabawa nie jest więc marnotrawieniem czasu, wręcz przeciwnie – jest dla dziecka czasem intensywnej i wszechstronnej nauki. I powoduje ciekawość, radość i uśmiech dziecka, kiedy udaje mu się czegoś dowieść, coś sprawdzić.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Żeby uzyskać państwową pomoc socjalną, warto wiedzieć, co ci się należy

    Radość… Któż z nas, rodziców, nie chce, by ich dzieci pełne były radości. Przecież te obrazy zabaw z dzieciństwa pozostają w nas przez całe życie.

    Pracuję z dziećmi już wiele lat. Moja Grupa Animacji to pierwsza z firm oferujących takie usługi u nas. Założyłam ją, mając wielkie marzenie, by moja praca niosła prawdziwą radość i prawdziwą wartość. Chciałam dzielić się pasją, zarażać uśmiechem, dawać od siebie coś więcej niż zrealizowane zlecenie. Uwielbiamy tańczyć i śpiewać. Kochamy bańki mydlane, bez których nie wyobrażamy sobie żadnej animacji.

    Jednakże zdajemy sobie sprawę, że nie każdy musi mieć ochotę na zabawę, dlatego tworzymy też strefę chilloutu, w której dzieci mogą oddać się spokojnym zajęciom plastycznym czy rozsiąść na wygodnych poduchach, gdzie czytamy książki, jednocząc się z ich bohaterami. I robimy wszystko, aby na buzi dziecka zobaczyć uśmiech. Lata mijają, a my pozostajemy wierni ideałom, jakie przyświecały nam na początku animacyjnej przygody, pamiętając, że „kiedy śmieje się dziecko, to śmieje się cały świat”, jak twierdził Janusz Korczak, lekarz i pedagog, a przede wszystkim wielki miłośnik dzieci i badacz ich świata.


    Fot. archiwum prywatne Olgi Czerniawskiej


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 21(61) 27/05-02/06/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Oto niezwykle subtelny głos. Czas poznać go od innej strony

    Brenda Mazur: Gdyby Pani miała podać dwa najważniejsze zajęcia, które ją definiują, mówią – jaka jestem naprawdę – co by Pani wybrała? Elita Narkiewicz-Jurkevičienė: W dwa chyba się nie zmieszczę. Bywam bowiem bardzo różna w swoich zainteresowaniach. Bywa, że wiele...

    Zafascynowana białym kimonem – pasjonatka karate Dominika Wersocka

    Brenda Mazur: „Oss”! Czy mogę się tak z Tobą przywitać, Dominiko? Czy to jest coś w rodzaju „cześć”, „hello”? Dominika Wersocka: Tak, „oss” to może być zwykłe powitanie, podobne do „hello” czy „hi”. Ten zwrot to bardziej jednak kod językowy...

    Sukces Elity Narkiewicz-Jurkevičienė na Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie

    Nagrodę zdobyła za wykonanie kolędy „W żłobku śpiąca kruszyna”. Autorem słów tej pięknej pieśni bożonarodzeniowej jest Arkadiusz Kobus, muzykę napisał Piotr Kalicki. Największy kolędowy przegląd w Europie Festiwal Kolęd i Pastorałek w polskim Będzinie to największy kolędowy przegląd w Europie, a...

    „Kubuś Puchatek”, fenomen literatury nie tylko dziecięcej

    W tym roku uroczy miś obchodzi swoje 99. urodziny i mimo sędziwego wieku wciąż trzyma się świetnie! O powstaniu książki Ta historia ma swój początek w 1920 r., kiedy na świat przyszedł syn pisarza, Christopher Robin (pierwowzór polskiego Krzysia). Na pierwsze...