Po raz pierwszy do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. Tomaszewski startował ze wspólnej listy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie oraz Związku Rosjan Litwy. Łącznie obie partie uzyskały 68 937, czyli 5,7 proc. głosów w skali kraju, jednak nie otrzymały żadnego z litewskich mandatów w Parlamencie Europejskim.
W czerwcu 2009 r. Tomaszewski był liderem samodzielnej listy Akcji Wyborczej Polaków na Litwie w wyborach do PE, na której co piąty kandydat legitymował się członkostwem w partii Alians Rosjan. Wybory charakteryzowały się niską frekwencją – z prawa głosu skorzystało zaledwie niecałe 21 proc. osób uprawnionych do głosowania. Na listę AWPL-ZChR padło 46 293, czyli 8,4 proc. głosów, co pozwoliło Tomaszewskiemu uzyskać mandat posła do PE.
W maju 2014 r. Tomaszewski ubiegał się o reelekcję do europarlamentu – tym razem już z oficjalnie wspólnej listy Blok Waldemara Tomaszewskiego – koalicja Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Aliansu Rosjan, która zdobyła 92 108, czyli nieco ponad 8,0 proc. głosów. Tomaszewski ponownie na kolejne pięć lat uzyskał mandat eurodeputowanego.
W maju 2019 r. Tomaszewski do Parlamentu Europejskiego startował z listy Blok Waldemara Tomaszewskiego – koalicja Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin i Aliansu Rosjan. Tym razem lista koalicyjna zdobyła 69 347, czyli 5,5 proc. głosów. Mimo że był to rezultat najgorszy z dotychczasowych wyników jego uczestnictwa w wyborach do Parlamentu Europejskiego, Waldemarowi Tomaszewskiemu udało się trafić do PE na trzecią kadencję, która w następnym roku się kończy.
Dlaczego opłaca się zostać europosłem?
Walka o fotel europosła ma oprócz wymiaru politycznego również bardziej wymierny aspekt. To pieniądze oraz bardzo rozbudowany system przywilejów. Zarobki eurodeputowanych są naprawdę spore. Europarlamentarzysta w ciągu kadencji może otrzymać pół miliona euro. Ma on zagwarantowaną dość solidną pensję, nawet gdy pracuje na luzie. Zarobki europosłów są takie same dla wszystkich i nie zależą od tego, z którego kraju pochodzi dany poseł.
Pensja miesięczna europosła, po potrąceniu unijnego podatku i składki ubezpieczeniowej, wynosi 7647,13 euro, czyli prawie 92 tys. euro rocznie lub ponad 450 tys. euro za pięcioletnią kadencję. Wysokość wynagrodzenia zasadniczego posła ustalono na poziomie 38,5 proc. wynagrodzenia zasadniczego sędziego Trybunału Sprawiedliwości UE.
Po zakończeniu kadencji europoseł może liczyć na wysoką odprawę, inaczej zwaną złotym spadochronem. Za każdą odpracowaną kadencję należy się mu ok. 50 tys. euro. Suma rośnie w zależności od liczby kadencji. W przypadku Tomaszewskiego – po odbyciu trzech kadencji może on otrzymać ponad 150 tys. euro.
Po ukończeniu 63. roku życia i zakończeniu kadencji europoseł za każdy rok zasiadania w PE jako dodatek do emerytury otrzymuje miesięcznie 3,5 proc. otrzymywanego przez niego wynagrodzenia. Za jedną kadencję należy się wypłata w wysokości 1500 euro, zaś za trzy kadencje – odpowiednio 4,5 tys. euro miesięcznie.
Sam Tomaszewski na pewno często śni o jeszcze jednej, czwartej kadencji w PE. Dla niego to wielka stawka.
Może rządzić z kraju lub z Brukseli
Europoseł ma prawo decydować, czy chce na czas pełnienia funkcji na stałe zamieszkać w Brukseli, czy swój mandat sprawować z biura krajowego. Osoby, które wybiorą życie w Brukseli, otrzymują po 338 euro za każdy dzień zamieszkiwania tam. Warunkiem otrzymania diety jest codzienne podpisywanie listy obecności. Tej samej wysokości dieta należy się posłom funkcjonującym w biurze krajowym – za każdy dzień pracy parlamentarnej.
Ci, którzy zdecydują się na prowadzenie biura w kraju, otrzymują miesięczny budżet na ten cel w wysokości 4778 euro. Poseł może, ale nie musi, prowadzić biuro. Celem jest ułatwienie kontaktu z wyborcą, organizowanie współpracy z instytucjami społecznymi i charytatywnymi.
Jak twierdzi w wywiadach Waldemar Tomaszewski, w Brukseli bywa 5 dni w miesiącu, czyli w ciągu roku 50–55 dni, resztę czasu spędza w Wilnie. Na stronie internetowej Parlamentu Europejskiego jest podane, że biuro europosła Tomaszewskiego na Litwie mieści się w Wilnie przy ul. Naugarduko 76, czyli w Domu Kultury Polskiej.
Większość posiedzeń Parlamentu Europejskiego odbywa się w Brukseli i Strasburgu. W tych miastach w pomieszczeniach PE europosłowie mają też swoje biura. Posłowie otrzymują zwrot rzeczywistych kosztów podróży do miejsca, w którym się odbywają te posiedzenia.
Kilka rodzajów asystentów do pomocy
Posłowie do Parlamentu Europejskiego mogą sami dobierać sobie asystentów w granicach środków budżetowych określonych przez parlament. W 2020 r. maksymalna kwota miesięczna dostępna na ten cel wynosiła 25 442 euro na posła. Posłowie mogą korzystać z usług kilku rodzajów asystentów – zatrudniać jednego bądź dwóch (wyjątkowo – nawet trzech) akredytowanych asystentów parlamentarnych, potrzebną im liczbę asystentów krajowych oraz stażystów.
Ustalono, że na wypłatę wynagrodzenia dla akredytowanych asystentów, którzy są zatrudnieni w Brukseli oraz w Strasburgu i podlegają bezpośrednio administracji Parlamentu Europejskiego, rezerwuje się przynajmniej 25 proc. środków na pokrycie pomocy parlamentarnej, a więc ponad 6 tys. euro.
Akredytowany asystent europosła najczęściej prowadzi oba zagraniczne biura, a także koordynuje pracę w kraju, z którego został wybrany. Asystent czuwa nad działaniami zespołu, który pracuje dla posła. A zadań mu wystarczy, bowiem w Parlamencie Europejskim odbywają się posiedzenia grup politycznych, posiedzenia plenarne, posiedzenia komisji parlamentarnych, spotkania robocze, seminaria, konferencje, odczyty, trwają prace nad raportami, sprawozdaniami czy przygotowaniem opinii. Charakter i tempo pracy asystenta zależy od europosła, który decyduje, jaką rolę odgrywa asystent.
Asystenci krajowi to osoby fizyczne, które zawarły z posłem umowy o pracę, aby wspierać ich w państwie, w którym posłowie zostali wybrani.
Parlament Europejski oferuje również płatne staże u europosłów, które mogą być realizowane w wielu różnych obszarach tematycznych. Kandydatów na staż dobiera europarlamentarzysta. Poseł, który przyzna staż, wyznacza konkretne zadania do wykonania. W zależności od oferty staż może odbywać się w siedzibie parlamentu w Brukseli, w Strasburgu lub w państwie członkowskim, z którego wybrano europarlamentarzystę. Czas trwania stażu wynosi od sześciu tygodni do pięciu kolejnych miesięcy. Stażyści otrzymują miesięcznie wynagrodzenie w wysokości od 816 do 1399 euro za pracę świadczoną w pełnym wymiarze godzin. Staże przeznaczone są dla osób, które mają obywatelstwo jednego z państw członkowskich, ukończyły co najmniej 18 lat w momencie rozpoczęcia praktyki, posiadają dyplom ukończenia co najmniej szkoły średniej, bardzo dobrze znają przynajmniej jeden oficjalny język UE.
Czytaj więcej: Tomaszewski mówi o okupacji, Jedziński chce sojuszu Polski z Rosją. To nie prima aprilis — to Twoi przedstawiciele
Akredytowani asystenci Tomaszewskiego
Europoseł zatrudnia dwóch akredytowanych asystentów parlamentarnych – Piotra Szymanowicza oraz Rajmunda Zacharewicza. Nie ma publicznie dostępnej informacji o tym, jak podzielone są zadania zawodowe między akredytowanymi jego asystentami. Prawdopodobnie z asystentami krajowymi współpracuje tylko Rajmund Zacharewicz, który jako obywatel Litwy zna tutejsze realia. O Piotrze Szymanowiczu niektórzy asystenci krajowi nawet nie słyszeli.
Piotr Szymanowicz jest znaną publicznie osobą w polskiej polityce jako jeden z założycieli oraz od początku istnienia przewodniczący Rady Politycznej Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin (ZChR). Jest to partia polityczna o charakterze narodowym i chrześcijańskim, która została zgłoszona do ewidencji partii politycznych 2 lipca 2015 r. na wniosek Bogusława Rogalskiego, Piotra Szymanowicza oraz Pawła Kota i wpisana do niej 10 lipca 2015 r. Siedziba partii znajduje się we wsi Woryty w powiecie olsztyńskim. Zgodnie ze Statutem „ZChR działa na terenie Rzeczpospolitej Polskiej, Unii Europejskiej oraz wśród skupisk Polaków na świecie”, „może ustanawiać swoje przedstawicielstwa za granicą”. Przez osiem lat działalności i uczestniczenia w wyborach zarówno na szczeblu lokalnym, jak i krajowym, partia nie ma na swoim koncie żadnego zwycięstwa.
Na Litwie bardziej znany jest dr Bogusław Rogalski – niezmienny od założenia ugrupowania prezes ZChR, jeden z liderów międzynarodowego Ruchu „Europa Christi”, członek Olsztyńskiego Oddziału Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej. W latach 2004–2009 był posłem do Parlamentu Europejskiego. Od 2009 r. jest doradcą do spraw międzynarodowych Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) w PE, w której zasiada europoseł Waldemar Tomaszewski. Na Wileńszczyźnie dr Bogusław Rogalski jest znany jako felietonista kontrolowanego przez AWPL-ZChR portalu internetowego. W informacjach o sobie podaje, że jedną z podstawowych dziedzin jego badań są „relacje polsko-litewskie ze szczególnym uwzględnieniem dyskryminacji polskiej mniejszości narodowej na Litwie”.
Pokłosiem współpracy Tomaszewskiego z władzami Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin była jego inicjatywa zmiany nazwy kierowanej przez niego partii na Akcję Wyborczą Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin, której dokonano w 2016 r. – czyli już wkrótce po założeniu ZChR. Od siostrzanej partii w Polsce AWPL-ZChR zapożyczyła nie tylko logo, lecz także ideologię polityczną oraz po części jej program. Tymczasem prezes ZChR dr Bogusław Rogalski stał się wkrótce czołowym strategiem oraz jednym z głównych intelektualistów partii Tomaszewskiego, jej narratorem dla elektoratu AWPL-ZChR.
Tak więc przywódcy ZChR – nielicznej oraz mało znaczącej partii w Polsce – dzięki posadom w Parlamencie Europejskim mają możliwość zgodnie ze statutem partii „działać wśród skupiska Polaków” na Litwie oraz nie muszą zbytnio troszczyć się o swój byt.
Wśród asystentów krajowych – również politycy
Do pomocy na Litwie europoseł Waldemar Tomaszewski w chwili obecnej ma zatrudnionych ośmiu asystentów krajowych. Wśród nich na stronie internetowej europosła widnieją nazwiska polityków oraz innych osób, ściśle powiązanych z AWPL-ZChR. Już nie pierwszą kadencję na posadzie asystenta krajowego jest Maria Jedinskaja – małżonka do niedawna wiceprzewodniczącego AWPL-ZChR Zbigniewa Jedzińskiego, znanego z ordynarnych wypowiedzi eksposła na Sejm, który w wyniku skandali tymczasowo zawiesił swoją działalność w partii. Również już niejedną kadencję na etatach asystentów krajowych są zatrudnione Tamara Łochankina, przewodnicząca Aliansu Rosjan, oraz Valerija Scerbina, córka eksposłanki na Sejm, nieformalnej liderki tejże partii Iriny Rozowej.
Wśród asystentów w obecnej kadencji są: Czesław Pucz – małżonek wiceprzewodniczącej AWPL-ZChR Marii Pucz, który przedtem był zatrudniony na etacie kierowcy tego ugrupowania politycznego; Robert Rackiewicz – dyrektor kontrolowanej przez polityków AWPL-ZChR spółki wydawniczej „Rejspa”, radny samorządu rejonu wileńskiego z ramienia AWPL-ZChR; Renata Sobieska – administrator ZSA „L24plus”, do której należy kontrolowany przez AWPL-ZChR portal internetowy L24.lt, również radna samorządu rejonu wileńskiego z listy AWPL-ZChR; Edward Trusewicz – wiceprezes ZPL oraz radny Samorządu Miasta Wilna z ramienia AWPL-ZChR.
Atrakcyjna posada asystenta posła do PE przy dużej niepewności na rynku pracy jest szczególnie kusząca. W takiej sytuacji polityczno-towarzyskie wsparcie jest szczególnie cenne i pożądane. Mechanizm zatrudnienia przez europosła Waldemara Tomaszewskiego zawsze był prosty: najpierw wybory, a potem rozdawnictwo posad bez żadnych zasad. Posady asystentów europosła otrzymują osoby tylko powiązane z jego partią, cenne z uwagi na swoje wpływy, gwarantujące nie tylko polityczną lojalność, lecz także wierność liderowi. Zdaniem niektórych politologów nepotyzm oraz rozdawnictwo mocno się zakorzeniły w działalności AWPL-ZChR podczas sprawowania władzy na różnych szczeblach.
Zgodnie z zasadami Parlamentu Europejskiego europosłom nie wolno zatrudniać pracowników, których inne odpłatne aktywności mogą stanowić konflikt interesów – zarówno potencjalny, jak i rzeczywisty. Asystenci europosłów nie mogą prowadzić działalności gospodarczej ani pracować na rzecz działających w kraju partii politycznych. Każdy ujawniony przypadek fikcyjnego zatrudnienia na etacie asystenta osoby, która nie pomaga w merytorycznej pracy europosła, lecz działa na rzecz partii politycznej, może mieć poważne konsekwencje. Jeżeli administracja Parlamentu Europejskiego uzna, że którykolwiek z kontrolowanych posłów w zatrudnieniu asystentów sprzeniewierzył się przepisom UE, byli lub obecni posłowie będą musieli zwrócić do kasy PE pensje wypłacone niewłaściwie zatrudnionym asystentom.
Czytaj więcej: Nausėda liderem, Tomaszewski bez zaufania, ale bardziej lubiany niż Armonaitė i Landsbergisowie. Ranking polityków litewskich
Jak aplikować na staż w biurze Tomaszewskiego?
Próżno byłoby szukać informacji publicznej o tym, na jakiej zasadzie można otrzymać od europosła Waldemara Tomaszewskiego zaproszenie na staż w PE, jak też liczyć na to, że jego biuro poselskie ogłosi jawny nabór na staż. Podobne rzeczy przez 14 lat jego posłowania w PE jeszcze się nie zdarzyły.
Co prawda pod koniec poprzedniej kadencji na stronie internetowej AWPL-ZChR dr Rogalski napisał: „Co ciekawe, w swoich wystąpieniach i działalności politycznej Tomaszewski często wspiera młodych ludzi, aby między innymi mieli łatwiejszy dostęp do europejskiego rynku pracy. Osobiście zapewnił staż w Parlamencie Europejskim ok. 100 studentom i młodym ludziom z Litwy, głównie z Wileńszczyzny, aby dzięki temu mogli poznać pracę instytucji unijnych i mieć lepszy start w dorosłe życie. Zapowiada, że ta dobra i korzystna dla młodzieży praktyka będzie kontynuowana w przyszłości. Bardzo istotne, że wspiera też Polonię i Polaków za granicą, fundując również staże Polonusom, za co posłowi wdzięczni są młodzi ludzie nie tylko z Litwy i Polski, ale też Polacy z Białorusi, Czech, Irlandii, a nawet Kanady”.
Ufając narracji, że Waldemar Tomaszewski aż tylu młodym ludziom z Wileńszczyzny dopomógł zapoznać się ze specyfiką pracy europosła oraz im przybliżyć sposób funkcjonowania instytucji unijnych, można wnioskować, że za lata posłowania przygotował swojego namiestnika. A więc gdyby postanowił nie ubiegać się o reelekcję, nie musiałby wyciągać z rękawa kandydata AWPL-ZChR na posła w zbliżających się wyborach do PE.
Na jakiej zasadzie można otrzymać od europosła Tomaszewskiego zaproszenie na staż w PE? Trudno o taką informację
Tomaszewski jeszcze się nie zdecydował?
Na początku kwietnia br. brukselscy korespondenci portalu LRT.lt Justina Ilkevičiūtė oraz Mindaugas Laukagalis zapytali wszystkich 11 aktualnych europosłów litewskich o to, czy zamierzają ubiegać się o reelekcję w przyszłorocznych wyborach, jaką najważniejszą pracę wykonali w obecnej kadencji oraz co zaplanowali na ostatni rok swojego mandatu. Jedynie Aušra Maldeikienė oświadczyła, iż nie będzie kandydowała, tymczasem ponad połowa europosłów zamierza wziąć udział w następnym roku w wyborach do PE, reszta – na razie nie podjęła decyzji w tej sprawie.
Waldemar Tomaszewski stwierdził, że jeszcze się nie zdecydował, chociaż takie propozycje od kolegów partyjnych już otrzymał: „Decyzji nie ma, propozycje są. Skończy się rok, po nowym się dowiemy”.
W którym miejscu europoseł powiedział prawdę, a w którym – tylko ją zamarkował? Jest całkiem prawdopodobne, że lider partii propozycje kandydowania otrzymał, bowiem nie budzi wątpliwości troska giermków, aby ich chlebodawca mandat europosła zachował. Natomiast sam Tomaszewski na pewno często śni o jeszcze jednej, czwartej kadencji w PE. Dla niego to wielka stawka, bowiem kolejne pięć lat w PE oznaczają wielką kasę, a mianowicie: 450 tys. euro gaży, dodatkowe 50 tys. euro odprawy, czyli „złotego spadochronu” (200 tys. euro za cztery kadencje) oraz od razu po zakończeniu czwartej kadencji (w czasie jej trwania Tomaszewski ukończy 63 lata) możliwość otrzymywania 6 tys. euro miesięcznie jako dodatku do emerytury.
Zapytany o najważniejszą pracę zaznaczył, że najwięcej energii oraz wysiłku włożył, by w PE było więcej demokracji. „Niestety, przez ostatnie pięć, sześć kadencji różne partie o różnych poglądach i programach po wyborach się jednoczą i zgarniają wszystkie najważniejsze stanowiska. Dla innych partii miejsca nie ma, a przecież mają one dużo wyborców. Ich niekiedy reprezentuje nawet 30–40 proc. europosłów, lecz nie mają oni żadnego wpływu na procesy. To nie jest dobre” – powiedział dziennikarzom.
Dobrze wiedząc, jaką „demokracją” kieruje się Waldemar Tomaszewski w swojej działalności na rodzimej Wileńszczyźnie, muszę stwierdzić, że jego troska o demokrację w PE wydała mi się czystą hipokryzją. Dopiero później na stronie internetowej europarlamentu przeczytałem, że podobne słowa europoseł wypowiedział w debacie w imieniu całej frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), ogłaszając jej stanowisko w tej kwestii.
Odpowiadając na trzecie pytanie dziennikarzy, europoseł zaznaczył, że w ostatnim roku zamierza poświęcić więcej uwagi oraz włożyć energii w sprawy kontaktów z Białorusią. „Białoruś jest naszym najbliższym sąsiadem, z którym przez wieki stanowiliśmy wspólne państwo – Wielkie Księstwo Litewskie. Mieszkają tam ludzie reprezentujący nasz kod kulturowy, a my nie mamy żadnych kontaktów. Powstał mur, żelazna kurtyna. Jest to minus zarówno dla Europy, jak też dla nas. Trzeba coś robić, ponieważ z powodu takiej nieprzemyślanej naszej polityki Białoruś popadła w objęcia naszego wielkiego wschodniego sąsiada” – stwierdził Tomaszewski.
W tym miejscu warto zapytać europosła, jako wieloletniego wiceprzewodniczącego delegacji do spraw kontaktów z Białorusią, co osobiście zdziałał w czasie swoich kadencji w PE, by Białoruś nie wpadła „w objęciach wielkiego wschodniego sąsiada”. Jak również dlaczego nie złożył podpisu pod pismem, które 14 lutego br. grupa europosłów różnych opcji politycznych z różnych krajów – w tym z Litwy – skierowała do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, żądając nałożenia sankcji na osoby zaangażowane w prześladowanie Andrzeja Poczobuta – polsko-białoruskiego dziennikarza i działacza niezależnego Związku Polaków na Białorusi? Został on niewinnie skazany na 8 lat więzienia o zaostrzonym rygorze m.in. za jego wypowiedzi w obronie mniejszości polskiej na Białorusi czy określenie inwazji sowieckiej na Polskę w 1939 r. jako agresji.
Zbigniew Balcewicz
Autor jest sygnatariuszem Aktu Niepodległości Litwy.
Od redakcji: poglądy wyrażane przez autora nie zawsze odzwierciedlają stanowisko „Kuriera Wileńskiego”.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 22(64) 03-09/06/2023