Związek Pisarzy Litwy, na początku lipca, poinformował, że chce postawić pomnik znanego litewskiego poety Justinasa Marcinkevičiusa. Pomysł nie wszystkim przypadł do gustu. Część osób stwierdziła, że Marcinkevičius był bardziej sowieckim niż litewskim pisarzem.
Czytaj więcej: „Pan z Litwy i po polsku? Nie pojmuję wcale…”
Początek dyskusji
Publiczną dyskusję rozpoczął znany litewski nauczyciel oraz działacz społeczny Vytautas Toleikis artykułem w piśmie „Šiaurės Atėnai”. Z artykułu można dowiedzieć się, że poeta przede wszystkim swą karierę zawdzięcza komunistycznej partii, której członkiem był od 1957 r. Dzięki członkostwu i współpracy z reżimem okupacyjnym miał duże mieszkanie na Antokolu, nagrody państwowe oraz wyjazdy za granicę. „Gdyby autorzy pomnika mieli odwagę napisać »Najbardziej wzniosły sowiecki poeta sowiecki«, to wszystko byłoby jakby na miejscu. Moglibyśmy wtedy godzinami stać przed pomnikiem i opowiadać o bardzo skomplikowanym okresie w życiu i twórczości poety” — podsumował Toleikis.
W prasie pojawiło się więcej krytycznych wypowiedzi pod adresem Marcinkevičiusa. Na przykład pisarka Kristina Sabaliauskaitė oświadczyła, że jego twórczość jest pełna sowieckiej propagandy. Znaleźli się też obrońcy zmarłego w 2011 r. poety. Wśród obrońców znalazł się między innymi prezydent Litwy. „Justinas Marcinkevičius postawił sobie taki pomnik, że żaden XXI-wieczny inkwizytor ideologiczny go nie zburzy. To był chyba największy nasz piewca, jakiego mieliśmy w XX wieku. To chyba był jeden z najsławniejszych naszych poetów” — oświadczył dziennikarzom Gitanas Nausėda. Natomiast mer rejonu szyrwinckiego Živilė Pinskuvienė oświadczyła, że jeśli Wilno nie zdecyduje się na pomnik, to pomnik może stanąć w jej samorządzie. Wypowiedziała się również przewodnicząca socjaldemokratów Vilija Blinkevičiūtė, która nie wyobraża sobie odrodzenia narodowego bez poety. „Nie mam żadnych wątpliwości, że mieszkańcy Litwy, społeczeństwo, wcześniej lub później mimo wszystko dojdą do porozumienia, w jakiej formie, »jak?«, »gdzie?« i »kiedy?« to uczynić. Justinas Marcinkevičius naprawdę jest tego wart” — oświadczyła w jednym z wywiadów europoseł.
Stanowisko Wilna
Głos w sprawie pomnika zabrał mer Wilna Valdas Benkunskas, który oświadczył, że na razie kwestia nie zostanie poddana pod obrady rady samorządowej, ponieważ taka decyzja musi mieć akceptację społeczną. „W Wilnie od dawna mieszkało i pracowało wiele wybitnych osobistości, ale nie wszystkim im postawiono pomniki. Wśród nich jest już przedyskutowany pomnik dla osób ratujących Żydów, czy memoriał Jonasa Jablonskisa. Dlatego właśnie tym pomnikom chcemy poświęcić uwagę w trybie priorytetowym” — oświadczył polityk.
Vytautas Landsbergis oświadczył, że Marcinkevičius jest warty upamiętnienia, ale nie warto eskalować tej dyskusji, która dzieli społeczeństwo. „Justinas jest wart upamiętnienia. Sam osobiście często o nim myślę, o jego swoistym, dziwnym losie. Teraz mamy to całe zamieszanie dotyczące konkretnego pomnika. Nie jestem pewien, że to jest najważniejsza kwestia, którą musimy się zajmować” — oświadczył LRT pierwszy przywódca niepodległej Litwy.
Przewodnicząca sejmowego Komitetu Upamiętnienia Walk o Niepodległość i Historii Państwa Paulė Kuzmickienė oświadczyła, że sam fakt dyskusji jest czymś pozytywnym. „Dobrze, że taka dyskusja odbywa się. Być może jest trochę złośliwa i czasami dochodzi do obelg. Ale pod tym względem wszyscy uczymy się kultury dyskusji” — powiedziała agencji informacyjnej ELTA posłanka.
Czytaj więcej: Vytautas Landsbergis nagrodzony tytułem Honorowego Obywatela Wilna
Ważniejsze sprawy
Podobnego zdania, co Vytautas Landsbergis, jest pisarz Herkus Kunčius, który w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że nic nie ma przeciwko Justinasowi Marcinkevičiusowi jako poecie, chociaż to nie jest „jego autor”. Pisarz zaznaczył, że z biegiem czasu zmieniają się priorytety w ocenie twórczości. Jedni autorzy wywierają wrażenie w 20 lat, inni w 60. — Tak naprawdę nie interesuje mnie ta dyskusja, ponieważ są ważniejsze sprawy. Moim zdaniem minął ten czas, kiedy stawiało się pomniki poetom. Sądzę, że można przez pewien czas obejść się bez pomników. Myślę, że są też inne formy upamiętnienia kogokolwiek — powiedział pisarz.
— Dla jednych jest autorytetem, dla drugich nie. Kiedy zaczyna się tego typu kłótnia w społeczeństwie, to trudno dojść do prawdy. Trzeba pamiętać, że społeczeństwo nie jest monolitem. Z jednej i z drugiej strony pojawiają się fanatycy. Dlatego jeśli pojawia się taki rozłam w społeczeństwie, to sądzę, że można poczekać z decyzją o stawianiu pomnika — oświadczył Herkus Kunčius.
Justinas Marcinkevičius urodził się w 1930 r. W 1954 r. ukończył Wydział Filologiczny Uniwersytetu Wileńskiego. Rok później wstąpił do Związku Pisarzy Litwy. W tym samym roku wydał swój pierwszy tomik poezji pt. „Proszę słowa”. Jego pierwsze wiersze miały charakter realizmu socjalistycznego. W 1985 r. został wybrany do Rady Najwyższej Litwy, czyli ówczesnej namiastki parlamentu. W 1988 r. był jednym z założycieli „Sąjūdisu”. Jest autorem trylogii, na która składają się powieści: „Mindaugas”, „Katedra” i „Mažvydas”, które są zaliczane do litewskiej klasyki literackiej.