— Również nasza szkoła dołączyła do nauczycieli na całej Litwie. Nasi nauczyciele są zrzeszeni w Związkach Zawodowych Pracowników Oświaty Litwy i chcąc polepszyć warunki pracy zarówno nasze, jak i uczniów, postanowiliśmy wziąć udział w strajku ostrzegawczym — w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” poinformowała Ernesta Zabulienė, lituanistka Gimnazjum im. Władysława Syrokomli w Wilnie, przewodnicząca szkolnego związku zawodowego nauczycieli.
Jak mówi, nie tylko nauczycielom, ale też uczniom trudno jest pracować w tych warunkach, jakie panują obecnie w szkołach.
— Zwłaszcza że toczą się najróżniejsze reformy, są wdrażane odnowione programy nauczania, jest wiele różnych niejasności, dodatkowym obciążeniem jest szykowanie się do nich. Dotychczas nie mamy podręczników. Wiele rzeczy złożyło się na to, że nauczyciele zdecydowali przyłączyć się do strajku ostrzegawczego — wskazuje nasza rozmówczyni.
Jak mówi, ważną rzeczą w codzienności nauczyciela są stworzone warunki pracy, takie jak np. liczba uczniów w klasie, która w wielu szkołach na Litwie jest maksymalnie duża i sięga nawet 31 osób. W tak licznych klasach praca jest naprawdę trudna. Rośnie również obciążenie nauczyciela pracą — niestety, wynagrodzenie pozostaje na tym samym poziomie.
— Wynagrodzenie etatowe zniekształciło obciążenie pracą nauczyciela. Etat z 18 godzin tygodniowo stał się 24-godzinny. Oznacza to, że nauczyciel wykonuje dodatkową pracę za to samo wynagrodzenie. Do tego dochodzi dodatkowe przygotowanie się do lekcji, sprawdzanie prac domowych itp. Chcemy zmienić warunki pracy nie tylko dla siebie, ale również dla dobra uczniów — podkreśla Ernesta Zabulienė.
Czytaj więcej: 15 września — ostrzegawczy strajk nauczycieli
Strajkowało 5 435 nauczycieli, 229 placówek oświatowych
Według organizatora strajku, Związku Zawodowego Pracowników Oświaty Litwy (ZZPOL), w strajku ostrzegawczym 15 września wzięło udział 5 435 nauczycieli, 229 placówek oświatowych — zarówno szkół, jak i przedszkoli.
„15 września w wielu litewskich placówkach edukacyjnych był świętem demokracji. Nauczyciele, rozczarowani decyzjami polityków, odważyli się publicznie pokazać, że nie podobają im się takie postawy i zachowania. Łącznie 229 placówek oświatowych i 5 435 pracowników oświaty wzięło udział w strajku ostrzegawczym na Litwie. Dziękuję każdemu, kto zdecydował, że nie należy milczeć, ale zacząć aktywnie stawiać opór i żądać odpowiedzialności od polityków” — napisał na profilu społecznościowym przewodniczący ZZPOL Andrius Navickas.
Pedagodzy strajkowali w całej Litwie — bardzo licznie w Kłajpedzie, Poniewieżu, Możejkach, Mariampolu, jak również w Olicie, Koszedarach czy Wilnie. Do strajku ostrzegawczego dołączyli również licznie nauczyciele ze szkół z polskim językiem nauczania w Wilnie i rejonie wileńskim.
Zapowiedziano prawdziwy strajk
W poniedziałek, 18 września, ZZPOL poinformował rząd oraz Ministerstwo Oświaty, Nauki i Sportu RL, że 29 września od 8 rano nauczyciele rozpoczynają prawdziwy strajk.
„Widząc, że większość problemów nie jest rozwiązywana, ale ukryta pod interpretacjami liczb i faktów, zdając sobie sprawę, że sytuacja w sektorze edukacji staje się coraz bardziej skomplikowana, a MONiS i podległe mu organy nie wykazują właściwego przywództwa, ZZPOL zdecydował się podjąć bardzo trudny krok, który spełnia oczekiwania większości nauczycieli: ogłosić prawdziwy strajk” — czytamy w oświadczeniu ZZPOL wydanym w poniedziałek.
Organizatorzy strajku żądają m. in. podwyżek wynagrodzeń nauczycieli o 20 proc. od września bieżącego roku i o kolejne 30 proc. — od stycznia 2024 r., jak również — zmniejszenia liczby uczniów w klasach. ZZPOL wyraził również potrzebę zmniejszenia liczby uczniów w nowo utworzonych klasach i zmniejszenia obciążenia pracą nauczycieli z 24 do 18 godzin. Proponuje też zapewnienie wyższej jakości pracy z uczniami ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
„Ministerstwo manipuluje”
Navickas powiedział, że nauczyciele ocenią możliwości osiągnięcia porozumienia z MONiS po zapoznaniu się z propozycjami, ale był sceptyczny, mówiąc, że ministerstwo manipuluje liczbami.
„Kiedy zobaczymy propozycje, wtedy je ocenimy. Nie ma zbyt wiele nadziei, podają niedokładne liczby, oczywiste jest, że nie chcą naprawdę się dogadać, chcą tylko pokazać umowę, przedstawić ją opinii publicznej i nie ma zbyt wielu szans na porozumienie” — powiedział Navickas.
Twierdził on, że kierowany przez niego związek zawodowy jest gotowy do negocjacji aż do przewidzianej daty strajku i, jeżeli uda się osiągnąć porozumienie, gotowy jest do odwołania strajku „nawet rankiem tego samego dnia”.
Premier Ingrida Šimonytė twierdzi, że wynagrodzenia dla nauczycieli w wysokości do 130 proc. średniego wynagrodzenia zostaną podniesione w przyszłym roku, jak się zobowiązano w porozumieniu między stronami. Zostanie to zrealizowane w dwóch etapach — od stycznia i od września. Część żądań związku zawodowego, według niej, jest nie do urzeczywistnienia.
Czytaj więcej: Strajk się zbliża, trwają rozmowy w sprawie żądań nauczycieli
Minister Jakštas „chce usłyszeć nauczycieli“
Minister oświaty, nauki i sportu Gintautas Jakštas, odwiedzając w piątek jedno z progimnazjów w stolicy, powiedział, że chce usłyszeć nauczycieli.
„Trudno czasem nawet zrozumieć, o co chodzi w strajku, dlatego chce się rozmawiać nie z jednym przedstawicielem, ale słuchać strajkujących nauczycieli, jak widzą sytuację, dlaczego wybrali tę metodę i co mają nadzieję dzięki niej osiągnąć” — podkreślił minister.
Podkreślił, że strajk nauczycieli nie pomoże Ministerstwu Oświaty, Nauki i Sportu znaleźć więcej środków na podwyższenie wynagrodzeń nauczycieli. Według Jakštasa ministerstwo przestrzega zobowiązań przewidzianych zarówno w krajowym porozumieniu ws. oświaty, jak i w umowach zbiorowych ze związkami zawodowymi nauczycieli.
„Nie znajdzie się więcej pieniędzy na skutek strajku, to jasne. Są podjęte zobowiązania i trzeba się ich trzymać” — powiedział minister.
Jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia lub przynajmniej osiągnąć kompromis, to 29 września rozpocznie się prawdziwy strajk, który trwałby, zgodnie z przewidywaniami, przez miesiąc.