Gitanas Nausėda pozostaje liderem rankingów politycznych, jeśli chodzi o zaufanie społeczne. Pozytywnie urzędującego prezydenta ocenia 21,8 proc. mieszkańców kraju. Tak wynika z badań opinii publicznej przeprowadzonych przez agencję Baltijos tyrimai na zlecenie agencji informacyjnej ELTA. W lipcu działalność prezydenta pozytywnie oceniało trochę ponad 24 proc. badanych. Na drugim miejscu danego rankingu znalazła się była prezydent Dalia Grybauskaitė, która cieszy się zaufaniem społecznym na poziomie 8,1 proc.
Czytaj więcej: Nausėda nadal pozostaje liderem rankingu prezydenckiego
Gitanas Nausėda nadal poza konkurencją
Na dalszych miejscach znaleźli się liderzy Związku Demokratów „W imię Litwy” Saulius Skvernelis (6,5 proc.) oraz socjaldemokratów Vilija Blinkevičiūtė (6,4 proc.).
— Z jednej strony wydaje się, że w krajach postsocjalistycznych ludzie lubią koncentrować się na jednej lub maksymalnie kilku osobowościach. Z drugiej strony, niestety przez ostatnie 3–4 lata nie pojawiły się nowe postacie polityczne. Dotyczy to szczególnie partii politycznych. Widzimy, że ponownie mogą uczestniczyć w wyborach Saulius Skvernelis i Vilija Blinkevičiūtė, ale żaden z tych polityków pod względem popularności nie dorasta nawet do kostek Gitanasa Nausėdy. Pojawił się niedawno komentarz Rimvydasa Valatki, który napisał, że w przyszłorocznych wyborach prezydenckich praktycznie nie będziemy mieli żadnego wyboru. Faktycznie na dzień dzisiejszy wydaje się, że obecny prezydent jest absolutnym pewniakiem. I to pomimo tego, że ciągle próbuje się wyciągnąć na światło dzienne różne niekorzystne dla niego sprawy. Jak chociażby przynależność do partii komunistycznej lub naciski na VSD. Niestety, kiedy oponenci nie potrafią zaproponować alternatywy, to te wszystkie działania nie mają żadnego wpływu — oświadcza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego Andrzej Pukszto.
Partie tracą zaufanie, prezydent je zyskuje
Zdaniem politologa popularność Nausėdy można wytłumaczyć na dwa sposoby. Po pierwsze, sam urząd prezydenta od zawsze cieszył się większym zaufaniem społecznym niż inne wysokie stanowiska polityczne w kraju. Po drugie — dziś możemy dobrze obserwować kryzys wewnętrzny w partiach.
— Liderzy poszczególnych partii muszą uczestniczyć w wyborach i być tymi lokomotywami. Niestety wszystko wskazuje na to, że żaden z liderów nie będzie mógł zagrozić obecnemu prezydentowi. Mamy do czynienia z pewnym kryzysem. Partie stały się zamkniętymi klubami, gdzie nie wiadomo, na jakich zasadach ludzie tam robią karierę. Nie wiadomo, na jakich zasadach funkcjonuje i jest wybierany zarząd lub rada partii. To wszystko obniża zaufanie społeczne do ugrupowań politycznych. Dlatego ci kandydaci, którzy zostali wytypowani przez partie, nie mają żadnych szans — wyjaśnia Pukszto.
Pod koniec października zostały opublikowane sondaże partyjne, przeprowadzone przez Vilmorus na zlecenie dziennika „Lietuvos rytas”, z których wynikało, że największą popularnością cieszą się socjaldemokraci (18 proc.), konserwatyści (9, 3 proc.) oraz Związek Demokratów (7,5 proc.).
Czytaj więcej: Ranking partii: czy socjaldemokraci wykorzystają wiatr w żaglach?
Vėgėlė i Grybauskaitė: co ich łączy?
W przypadku badań przeprowadzonych przez Baltijos tyrimai do pierwszej piątki działaczy społecznych z największym zaufaniem społecznym trafił też adwokat Ignas Vėgėlė, który cieszy się popularnością wśród 5,5 proc. badanych. Część komentatorów litewskiego życia politycznego nazywa Vėgėlė „czarnym koniem” wyborów prezydenckich. Chociaż sam adwokat oficjalnie nie ogłosił, że zamierza ubiegać się o najwyższe stanowisko w państwie.
— To jest litewski fenomen, czy wręcz moda na liderów niepartyjnych. Na liderów, którzy przychodzą do polityki „ze strony”, czyli nie są powiązani z żadną opcją polityczną. Trzeba pamiętać, że w taki sposób do pałacu prezydenckiego trafiła też Dalia Grybauskaitė. Nie była związana z żadną partią. I do dzisiaj cieszy się sporym zaufaniem. Trzeba też przyznać, że jej dwie kadencje, podobnie jak kadencje Valdasa Adamkusa były dosyć udane. I to, co już mówiłem, wcześniej nie pojawiły się nowe twarze, oprócz Nausėdy. Jeśli spojrzymy na różne sondaże i rankingi, to widzimy, że jest Nausėda i dalej pustka. Można powiedzieć, że jeśli on jest na pierwszym miejscu, to drugie, trzecie i czwarte miejsca są wolne — skomentował sytuację Andrzej Pukszto.
Kandydaci partyjni i bezpartyjni
Tuż za Vėgėlė, na miejscu szóstym, uplasował się były prezydent Valdas Adamkus, którego darzy zaufaniem 5,3 proc. wyborców. Na dalszych miejscach znaleźli się Ingrida Šimonytė (4,9 proc.), Andrius Tapinas (4,1 proc.), Visvaldas Matijošaitis (3 proc.), Arvydas Anušauskas (2,9 proc.), Viktorija Čmilytė-Nielsen (2,2 proc.), Remigijus Žemaitaitis (2,1 proc.), Ramūnas Karbauskis (2 proc.), Gabrielius Landsbergis (1,8 proc.).
Wybory prezydenckie mają odbyć się w maju 2024 r. Dotychczas o swej decyzji uczestniczenia w wyborach poinformowało sześć osób. Wśród których trzech to kandydaci partyjni. Związek Chłopów i Zielonych wystawił byłego ministra zdrowia Aurelijusa Verygę. Od konserwatystów ma kandydować premier Ingrida Šimonytė, a od Partii Regionów — Mantas Varaška. Poza tym swą chęć do wyścigu o fotel prezydencki zadeklarowali Eduardas Vaitkus, były dowódca Sił Zbrojnych Litwy Valdas Tutkus oraz działacz społeczny Antanas Kandrotas.