Wybory prezydenckie mają odbyć się 12 maja przyszłego roku. W przypadku, gdyby odbyły się w najbliższą niedzielę, jak wynika z badań opinii publicznej przeprowadzonych przez Spinter na zlecenie delfi.lt, to 19,3 proc. badanych oddałoby swój głos na rezydującego prezydenta. We wrześniu urzędującego prezydenta Gitanasa Nausėdę wspierało 23,2 proc. ankietowanych. Na drugim miejscu znalazła się premier Ingrida Šimonytė, którą obecnie wspiera 6,6 proc. Znaczy to, że popularność litewskiej premier znacznie spadła, gdyż przed dwoma miesiącami wspierało ją 10,1 proc. ankietowanych.
Czytaj więcej: Wybory prezydenckie 2024: kandydaci zwlekają z deklaracją
Šimonytė i Landsbergis
Podobne tendencje pokazuje też inne badanie przeprowadzone przez Baltijos tyrimai na zlecenie agencji informacyjnej ELTA, gdzie badano zaufanie społeczeństwa Litwy wobec poszczególnych polityków. Politykami z najniższym poziomem zaufania społecznego są premier Ingrida Šimonytė i szef MSZ Gabrielius Landsbergis. Szefową rządu pozytywnie ocenia 20 proc. badanych, a negatywnie 74 proc. Jest to najniższy wskaźnik w ciągu ostatnich 12 lat. Najlepiej teraźniejsza premier była oceniana w roku 2018, kiedy 56 proc. respondentów jej działalność oceniała pozytywnie, a 34 proc. negatywnie.
W przypadku ministra spraw zagranicznych pozytywną oceną obdarza go 14 proc. ankietowanych, a negatywnie 79 proc. Ranking względem Landsbergisa jest prowadzony od 2015 r. Podobnie jak w przypadku Šimonytė, najlepsze notowania miał w 2018 r. Wówczas 39 proc. mieszkańców oceniało go pozytywnie, a 51 proc. negatywnie.
— Wydaje się, że nie każdy człowiek jest urodzony do bycia politykiem. Można być dobrym finansistą, dobrym politologiem, ale to nie oznacza, że będzie się również dobrym politykiem. Wydaje się, że w tym przypadku brakuje charyzmy. Moim zdaniem, bycie politykiem, to jest sztuka godzenia interesów państwa, kontaktów z wyborcą, pracy w zespole, czyli w partii oraz rządzie i parlamencie. Widocznie pewnych cech w wypadku obu tych polityków brakuje. Całkiem możliwe, że bycie politykiem nie jest ich powołaniem — komentuje sytuację dla „Kuriera Wileńskiego” Andrzej Pukszto, politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego.
Prezydent i socjaldemokraci
Z badania wynika, że generalnie społeczeństwo nie ufa wszystkim liderom koalicji rządzącej. Liderkę Partii Wolności Aušrinę Armonaitę 77 proc. badanych ocenia negatywnie, a 15 proc. pozytywnie. W przypadku prezeski Ruchu Liberałów Viktoriji Čmilytė-Nielsen liczby są odpowiednio: 63 proc. negatywnie i 30 proc. pozytywnie.
Największym zaufaniem społecznym cieszy się natomiast były prezydent Valdas Adamkus, czyli 80 proc. pozytywnie i 12 negatywnie oraz urzędująca głowa państwa Gitanas Nausėdą, którego 72 proc. respondentów darzy zaufaniem, a wśród 21 proc. takiego zaufania brak.
W przypadku partii politycznych, to liderem pozostają socjaldemokraci. Ugrupowanie popiera, wynika z kolejnego badania przeprowadzonego przez Baltijos tyrimai na zlecenie ELTA, 18, 3 proc. wyborców. Na drugim miejscu znalazł się Litewski Związek Chłopów i Zielonych, który popiera 10 proc. społeczeństwa. Na trzecim miejscu znalazł się Związek Demokratów „W imię Litwy”, których popularność społeczna wynosi 9,6 proc. Konserwatyści znaleźli się tylko na czwartym miejscu z 8,4 proc. poparcia na koncie.
— Z jednej strony Związek Ojczyzny zawsze miał grono bardzo oddanych wyborców. Z drugiej —zawsze trudno mu było pozyskiwać nowych wyborców. To wiązało się, wiąże i niestety chyba nadal będzie wiązało z taką dużą arogancją. Z orientacją przede wszystkim na wyborcę dobrze wykształconego i bogatego. Dlatego spora część obywateli nie widzi w nich swych przedstawicieli. To jest stary problem tej partii, arogancja i brak odpowiedniej komunikacji. Zawsze ich słabym miejscem była polityka socjalna oraz sfera budżetowa. Chociaż praca minister opieki socjalnej i pracy Moniki Navickienė jest raczej dobrze oceniana. Jednak ogólna polityka rządu w zakresie sektora publicznego jest bardzo słaba. Dlatego na pewno będą się nasilały strajki nauczycieli. Widzimy też wielki kryzys w sektorze służby zdrowia — tłumaczy wynik sondażu dotyczący największego ugrupowania teraźniejszej koalicji rządzącej Andrzej Pukszto.
Czytaj więcej: „Litewski wyborca chce widzieć w prezydencie Boga Ojca”. Komentarze ekspertów o rankingu polityków
Liberałowie i Partia Pracy
Ruch Liberałów popiera 7 proc. ankietowanych. Warto podkreślić, że badania były robione przed ogłoszeniem wyroku Sądu Apelacyjnego w sprawie MG Baltic, w ramach którego ich byłego prezesa Eligijusa Masiulisa skazano na karę pozbawienia wolności, a na samą partię nałożono dużą karę pieniężną. Andrzej Pukszto sądzi, że wyrok nie będzie miał większego wpływu na popularność ugrupowania.
— Generalnie Ruch Liberałów zawsze był lekko ponad progiem wyborczym. Ich elektorat to 6–7 proc. Ma, podobnie jak konserwatyści, grono swych stałych wyborców. Nie wydaje mi się, że te grono stopnieje. Poza tym mamy nową przewodniczącą w partii. Jest nowy zarząd, który absolutnie nie pokrywa się z tym, jaki był za czasów Masiulisa. Jeśli partia będzie się odżegnywała od osób z ławy sądowej, to sądzę, że plus-minus zachowa swój elektorat — uważa politolog.
Inny figurant w tzw. sprawie MG Baltic — Partia Pracy jest popierana przez 6,9 proc. respondentów.
— Ich popularność w społeczeństwie jest dosyć niska. Jest w granicach progu wyborczego. Oni jakoś nie starają się zdystansować od posła Vytautasa Gapšysa. Sądzę, że jeśli problem będą zbywali milczeniem, to na pewno nie polepszy to ich sytuacji. Muszą stanowczo odciąć się od tej sprawy — oświadcza Andrzej Pukszto.
Pozostałe partie, jak wynika z badań, w chwili obecnej nie przekraczają progu wyborczego. Partię Regionów popiera 3,3 proc. mieszkańców, partię Wolność i sprawiedliwość — 2,5 proc., Partię Wolności — 2 proc. W skali roku największy skok odnotowali socjaldemokraci, których poparcie wzrosło o 6 proc. W przypadku konserwatystów ich elektorat skurczył się o 3 proc.
Czytaj więcej: Kurlianskis i Masiulis do więzienia. Bezprecedensowy wyrok ws. MG Baltic