Marius Rindokas, dyrektor Departamentu eksploatacji sieci gazowej dystrybutora ESO, powiedział nam, że najważniejsze jest zachowanie spokoju.
— W przypadku poczucia, że ulatnia się gaz, należy powiadomić firmę obsługującą wewnętrzną instalację gazową (nadzorcę) oraz pogotowie ESO, dzwoniąc pod numer telefonu 1804.
Czytaj więcej: „Pożar czy wybuch?”. Co uwzględnić ubezpieczając swoje mienie
Zmniejszyć ryzyko wybuchu
Jak powiedział rozmówca, czekając na pogotowie gazowe, należy wyłączyć urządzenia gazowe, zakręcić zawory (krany) znajdujące się przed urządzeniami gazowymi, szeroko otworzyć drzwi i okna, aby wytworzyć przeciąg i przewietrzyć pomieszczenie.
— W zagazowanym pomieszczeniu nie wolno palić, używać żadnych urządzeń elektrycznych w postaci włączników, wtyczek, telefonów, domofonów ani innego sprzętu komunikacyjnego. Wówczas zmniejszy się ryzyko wybuchu — zapewnia Marius Rindokas.
Bardzo ważne jest również, aby opuścić pomieszczenie, w którym czuje się gaz. Trzeba też poinformować sąsiadów o opuszczeniu budynku. Najbezpieczniej jest zrobić to pukając do nich, niż dzwoniąc — do drzwi.
Podstawowe zasady bezpiecznej eksploatacji
Ekspert zwraca też uwagę na podstawowe zasady bezpiecznej eksploatacji urządzeń gazowych.
Po pierwsze, urządzenia spalające gaz, a zasilane energią elektryczną (np. kuchenki gazowe z palnikami elektrycznymi czy piekarniki) powinny być uziemione. Po drugie, trzeba kierować się zasadą, że „ogień musi poczekać na gaz”, a nie odwrotnie. Najpierw należy odkręcić kurek z gazem, a dopiero potem zbliżyć ogień do palnika.
— Zaleca się także sprawdzenie ciągu w kominach lub wentylacjach przed włączeniem urządzeń gazowych. Ręką powinno się wyczuć przepływ powietrza — radzi przedstawiciel ESO, który przypomina o konieczności regularnego dbania o konserwację urządzeń gazowych oraz wykonywanie okresowych przeglądów profilaktycznych. Usługi te świadczone są przez wyspecjalizowane firmy, z którymi użytkownicy instalacji gazowych sami muszą się skontaktować.
Czujnik gazu — niedrogi, a skuteczny
Jak już pisaliśmy, w e-sklepach można kupić tzw. detektory gazu. Najtańsze kosztują 3,60 euro.
W sklepach ze sprzętem elektronicznym są o ok. 5 euro droższe. Autonomiczny czujnik na baterie, przeraźliwym, pulsującym dźwiękiem uprzedzi o nadciągającym nieszczęściu. Ważne, żeby był prawidłowo zainstalowany — w centrum pomieszczenia, pod sufitem. A najlepiej by było ich nawet kilka — w pobliżu miejsc możliwego wybuchu pożaru — kuchenki, kominka, pieca.
Czytaj więcej: Zimą rośnie ryzyko pożarów w domach i mieszkaniach