— Podjęliśmy wiele starań, by nie doszło do reorganizacji, odbyliśmy wiele rozmów i spotkań, mówiliśmy o naszych oczekiwaniach podczas licznych wieców, wspólnota szkolna zapraszała mera i wicemera na uroczystości szkolne. Żaden z nich nie wyraził zgody na spotkanie czy podjęcie dyskusji — ubolewa Agnieszka Rynkiewicz, aktywna członkini Komitetu Rodzicielskiego Szkoły Podstawowej im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach.
Czytaj więcej: Jan Dziedziczak: „Istnienie tych szkół jest prawem człowieka”
Reorganizacja, czyli stopniowa likwidacja
Decyzja o reorganizacji polskojęzycznej placówki została przeforsowana większością głosów radnych z koalicji konserwatystów, liberałów i Zielonych, przeciwko woli społeczności szkoły w Starych Trokach i wbrew protestowi radnych z ramienia Akcji Wyborczej – Związku Chrześcijańskich Rodzin. Z 25 radnych za reorganizacją szkoły opowiedziało się 14, przeciwko — 11.
Decyzja rady oznacza, że Szkoła Podstawowa im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach od 1 września 2024 r. ma zostać filią Gimnazjum w Trokach. Ponadto zostanie ona zdegradowana ze szkoły prowadzącej nauczanie w klasach 1-10 do szkoły 8-letniej.
— Szkoła Podstawowa w Starych Trokach jest z całą pewnością bardzo potrzebna, ponieważ wiele dzieci dojeżdża z pobliskich miejscowości, takich jak Świętniki, Międzyrzecz. W tych miejscowościach również do niedawna były szkoły, które zreorganizowano do poziomu filii. Dzisiaj ich po prostu nie ma — zaznacza Agnieszka Rynkiewicz.
Jak mówi Romuald Grzybowski, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach, zdegradowanie szkoły z prowadzącej nauczanie w klasach 1-10 do szkoły 8-letniej oznacza automatycznie mniejszą liczbę lekcji dla nauczycieli klas 5-8, którzy będą zmuszeni szukać dodatkowych lekcji w innych szkołach. Dla uczniów klas 9-10 oznacza to, że będą musieli dojeżdżać do Gimnazjum w Trokach.
— Kiedy ze szkoły wychodzą starsi uczniowie, w ślad za nimi wychodzą również młodsi — rozpoczyna się proces, który bardzo szybko się zakończy. Wszyscy o tym wiedzą. Żadna filia nie przetrwała roku — gorzko konstatuje Romuald Grzybowski.
— Takie nieliczenie się z wolą lokalnej społeczności odbieramy jako demonstrację siły ze strony władzy samorządowej i rozprawienie się z nami, jako Polakami — podkreśla Agnieszka Rynkiewicz.
Wstrzymana reorganizacja
Plan reorganizacji Szkoły Podstawowej im. Andrzeja Stelmachowskiego w Starych Trokach został przygotowany w 2022 r. przez władze rejonu trockiego z merem Andriusem Šatevičiusem na czele. Oficjalnym powodem zmian miał być brak wymaganej liczby uczniów.
— W marcu 2022 r. na posiedzeniu rady samorządu zapadła decyzja, która dotyczyła przyjęcia planu reorganizacji sieci szkół w rejonie trockim, również szkoły Stelmachowskiego. Decyzja o reorganizacji szkoły w Starych Trokach zapadła po miesiącu, już w kwietniu, co oznaczało, że miała ona stać się filią Gimnazjum w Trokach. Obie decyzje rady zostały zaskarżone w sądzie administracyjnym. Zdecydował on o zastosowaniu środków zapobiegawczych, czyli na czas rozpatrywania sprawy w sądzie proces reorganizacji został wstrzymany — wyjaśnia Agnieszka Rynkiewicz, radna Samorządu Rejonu Trockiego, a prywatnie mama dziecka pobierającego naukę w polskojęzycznej szkole w Starych Trokach.
Rodzice uczniów wielokrotnie protestowali przeciwko reorganizacji szkoły. Uzasadniali potrzebę istnienia polskojęzycznej placówki w rozmowach z administracją samorządu, a także zwracając uwagę szerszej społeczności na problem, urządzając pikiety pod gmachem samorządu, rządem Litwy, ambasadą RP, ambasadą USA.
Buldożerowe metody
— 28 lutego br. sąd administracyjny pierwszej instancji rozstrzygnął sprawę na niekorzyść Szkoły Podstawowej w Starych Trokach, ale wyznaczył termin 30 dni na zaskarżenie tej decyzji w sądzie apelacyjnym. Oznacza to, że dopóki sprawa jest zaskarżona w sądzie apelacyjnym, samorząd nie ma prawa reorganizować szkoły — tłumaczy Agnieszka Rynkiewicz.
Tymczasem rada samorządu zadecydowała inaczej i 28 marca przegłosowała uchwałę za reorganizacją szkół na podstawie planu przyjętego w 2022 r. 29 marca została zaskarżona decyzja sądu z 28 lutego br. w sądzie apelacyjnym, ten zaś przyjął sprawę do rozpatrzenia.
— Mimo to, że sprawa nadal jest w sądzie, mer już zarządził, by opracować zasady, na mocy których szkoła w Starych Trokach stanie się filią Gimnazjum w Trokach — wskazuje Agnieszka Rynkiewicz.
Uczniów nie brakuje
Na posiedzeniu rady samorządu trockiego z 28 marca, podczas którego ważyły się losy polskiej szkoły w Starych Trokach, wicemer Jonas Kietavičius zarzucił, że dotychczas funkcjonuje w niej łączona klasa 3-4.
— Z informacji, które posiadam, wynika, że w następnym roku klas łączonych już by nie było, ponieważ dochodzi jedno dziecko, którego brakowało do pełnego kompletu — podkreśla radna.
Jak zapewnia dyrektor, liczba uczniów w szkole wykazuje tendencję wzrostową.
— W pierwszej klasie mamy 10 uczniów. W grupach przedszkolnych mamy po kilkanaścioro dzieci, tak więc również w następnych latach będzie pełny komplet uczniów w klasach — wylicza.
— W czerwcu ubiegłego roku radni przyjęli decyzję, by otworzyć jeszcze jedną grupę przedszkolną przy szkole. Władze same sobie zaprzeczają, bo z jednej strony motywują, rzekomo brakuje dzieci w szkole, a z drugiej — liczba dzieci faktycznie się zwiększa. Szkoła ma teraz nie tylko zerówkę, ale też grupę przedszkolną. Dodatkowo grupy z polskim językiem nauczania funkcjonują również w przedszkolu w Starych Trokach — dodaje Agnieszka Rynkiewicz.
Rzekome oszczędności
Kiedy na posiedzeniu 28 marca radni z opozycyjnej AWPL-ZChR zapytali mera, ile planuje zaoszczędzić na reorganizacji szkoły, nie potrafił udzielić wyraźnej odpowiedzi.
— Nikt takich kalkulacji nawet nie robił. Dofinansowanie szkoły nie jest zbyt duże — rocznie wynosi ono ok. 90 tys. euro z budżetu samorządu — wskazuje radna.
Na radzie zostały nawet zgłoszone propozycje dofinansowania szkoły ze środków z Polski, jednak nie zostały one wzięte pod uwagę.
— Samorządowi widocznie chodzi nie o finanse, tylko o coś innego. Naszej szkole, jako szkole mniejszości narodowych, przysługują wyjątki, dotyczące np. zachowania mniej licznych klas. Gdyby samorząd chciał, mógłby utrzymywać te szkoły i finansować niepełne klasy w szkole mniejszości narodowych. Brakuje jednak dobrej woli — podkreśla dyrektor.
Jak zwraca uwagę Agnieszka Rynkiewicz, jako przykład dobrej woli może posłużyć otwarcie szkoły podstawowej z litewskim językiem nauczania w Suwałkach, gdzie w grudniu ubiegłego roku naukę w pierwszej klasie podjęło… czworo uczniów.
— Zapewnia się nas, że międzypaństwowe stosunki polsko-litewskie jeszcze nigdy nie były tak dobre jak teraz, ale jeżeli chodzi o konkretne decyzje w stosunku do polskiej mniejszości narodowej, to niestety, nie są one podejmowane — mówi nasza rozmówczyni.
Czytaj więcej: Dyskusja nad Ustawą o mniejszościach narodowych ma wrócić w maju
Czekanie na wyrok
Obecnie społeczność szkoły czeka na wyrok sądu apelacyjnego.
— Próbuje się nas zastraszyć, rzekomo sprawą są zainteresowane władze w rządzie, sejmie i ministerstwie oświaty, że sprawę przegramy i nic nie zyskamy. Otwarcie nam się mówi, że wszystko jest załatwiane odgórnie. Ze swej strony liczymy na to, że w państwie demokratycznym uda się załatwić sprawę drogą sądową. Rodzice jeszcze ufają i mają nadzieję, nie możemy im tego zabrać — mówi Agnieszka Rynkiewicz.