Więcej

    Wspólnota Nowego Świata w Wilnie: Uczmy się od sąsiedniej Polski — trzeba samorządów II stopnia

    Rozmawiamy z członkiem Zarządu Wspólnoty Dzielnicy Nowy Świat w Wilnie, Artūrasem Melianasem. Z działalności społecznej temat szybko zszedł na politykę — przede wszystkim samorządową. „Musimy mieć to, co jest w Estonii czy Polsce, inaczej mówimy o parodii” — twierdzi. I wyjaśnia, gdzie jest pies pogrzebany — a raczej pieniądze mieszkańców.

    Czytaj również...

    Apolinary Klonowski: Po co w 2000 r. założył pan wspólnotę w dzielnicy Nowy Świat (lit. Naujininkai)?

    Artūras Melianas: Po prostu Nowy Świat w tamtym czasie był tak zaniedbanym obszarem z wieloma problemami związanymi z opieką społeczną. Chciałem coś zmienić, zwłaszcza po tym, jak zobaczyłem, jak to działa za granicą.

    Czytaj więcej: Artūras Melianas: Wszyscy pensjonariusze należą do grupy ryzyka

    Jak to działa za granicą? I za którą granicą?

    Na przykład w Polsce — widzimy, jak społeczności się łączą. To dzieje się też w Niemczech, Wielkiej Brytanii. Fascynujące było to, że ludzie zbierają się, by rozwiązywać swoje lokalne problemy. To nie tylko festiwale. Taki też był pomysł z mieszkańcami Nowego Świata, aby się zebrali i razem coś zrobili.

    Nie macie radnych ani posłów. Jakie realnie — bez hiperentuzjazmu — macie narzędzia?

    Jest ten tak zwany podmiot społeczny. To, co ludzie są w stanie zrobić sami. Organizujemy wydarzenia, które odpowiadają naszym potrzebom, bo sami lepiej wiemy, czego nam trzeba. Na jeden z większych projektów pojechaliśmy z dużą delegacją do mera, aby ponownie uruchomić budowę południowej obwodnicy. W tamtym czasie była ona całkowicie zapomniana. Udało się przywrócić ją z martwych, naprawić boiska sportowe, naprawić niektóre place, co zrobiliśmy na przykład na ulicy Telšių. Niestety, czasem władzy trzeba o sobie przypomnieć. I jednego człowieka trudno traktować poważnie, ale całą wspólnotę już trzeba.

    Ok. Niech pan poda trzy największe osiągnięcia.

    Dużo zrobiliśmy, ciężko jest coś wyróżnić. Na przykład, udało nam się nawiązać kontakt między aktywnymi ludźmi w starostwie i samorządzie, dlatego szybciej są sprzątane ulice, chodniki, schody, place itp. Po drugie, wspomniana obwodnica południowa — ponieważ cały transport przecinał Nowy Świat, a była to bardzo niebezpieczna sytuacja. Trzecią rzeczą, którą uważam za ważną, jest to, że teraz tworzymy park w dzielnicy Nowy Świat. Oczywiście jest to trudne, ale wierzę, że tak się stanie i będziemy mieli naprawdę bardzo urokliwe miejsce.

    I jak rozumiem, środki na park pochodzą przecież z miasta.

    W rzeczywistości jest to spółka miejska, Vilniaus parkai — ona jest odpowiedzialna za rozwój tego parku. Jednak to nasza inicjatywa sprawiła, że park urzeczywistnia się i wspólnota zaczęła prace. Rośliny już są stopniowo przycinane, zaczęto urządzać ścieżki. My jako społeczność sami zamontowaliśmy ławki. Pojawiło się boisko do siatkówki, będą inne boiska sportowe, aby więcej młodych ludzi mogło tam przebywać, matki z wózkami dziecięcymi mogły na tych ścieżkach jeździć i wszyscy inni mogli tam spędzać czas. Więc to faktycznie zmiana na lepsze.

    Ilu macie działaczy?

    To zmienna rzecz, ponieważ młodzi przychodzą, odchodzą, szczególnie, gdy szukają jakiejś poważnej pracy i wtedy nie mają już czasu na działalność społeczną. Powiedziałbym, że jest około 40 aktywnych osób. To bardzo dużo.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Współpracujecie z innymi wspólnotami?

    Na przykład ze społecznością Burbiškės czy nawet wspólnotami z zagranicy. Współpracujemy również ze wspólnotą Śnipiszek. Jesteśmy również w Wileńskiej Radzie Wspólnot i miałem szczęście być we wspólnej radzie wszystkich wspólnot na Litwie.

    Czy macie jakieś kontakty ze społecznością Solenik?

    Oczywiście. Mamy kontakt z obiema wspólnotami, gdyż są dwie. Z młodszą wspólnotą kontakt mamy świeższy, z przyczyn naturalnych.

    Skąd bierzecie pieniądze na działalność?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Wpłacają mieszkańcy, mamy 1,2 proc. od podatku dochodowego i bardzo zachęcam do przekazywania tych środków do wspólnego kotła Nowego Świata. Jest też oczywiście udział w różnych projektach, od projektów ogólnomiejskich po ogólnokrajowe, a nawet międzynarodowe, co pozwala zrobić trochę więcej, ale oczywiście chęci są zawsze większe.

    Wcześniej, a i po części teraz, jest pan aktywnym politykiem. Nie ma u działaczy braku zaufania z tego względu?

    Oczywiście, że ta nieufność jest. Ponieważ wielu polityków rozczarowuje ludzi. Chciałbym szczególnie podkreślić, że jest to odczuwalne na Nowym Świecie, gdzie wybrani byli posłowie, a w rzeczywistości przez cztery lata ludzie ich nie widzą. Myślę, że to bardzo dobrze, gdy politycy współpracują ze społecznościami, to normalne na całym świecie. Jeśli ktoś chce poznać oczekiwania ludzi, ich priorytety, ich bieżące problemy, musi po prostu tam być. W niektórych krajach zachodnioeuropejskich, gdzie tak jest od dawna, angażują się zwłaszcza ci, którzy są wybierani w okręgach.

    Zaufanie do polityków jest niskie, więc spada frekwencja wyborcza. Niska frekwencja, brak rywalizacji politycznej sprzyjają betonowi politycznemu. Jak wyrwać się z tego zaklętego koła?

    Jeśli chcemy, aby nasze życie było lepsze, musimy się tym zainteresować. Jeśli narzekamy, że ktoś źle wykonuje swoją pracę, ale na wybory nie idziemy albo idziemy i wybieramy tych samych, nie powinniśmy oczekiwać wielu zmian. Politycy, gdy poczują, że obywatele przestali być pasywni, będą czuli odpowiedzialność. Bo mogą ponownie nie wybrać. Bo mogą rozliczyć. Wtedy i presja, by obietnice spełniać, jest większa. Dobrze jest zacząć od działalności lokalnej.

    Wróćmy więc do działalności lokalnej. Czy we wspólnocie Nowego Świata działają jacyś Polacy?

    Tak, mamy ludzi różnych narodowości, naprawdę aktywnych. To człowiek jest ważny w tym miejscu, a nie narodowość czy kwestie religijne.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czy ci działacze na forum poruszają także tematy dotyczące swojej mniejszości narodowej?

    Tak, oczywiście, na przykład teraz dyskutujemy również o pewnych zmianach, które są planowane dla szkół mniejszości narodowych. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z przypadkiem, w którym urzędnicy nie robią tego właściwie i nie przygotowują reform, czy też ostatnio sztucznie stwarza się problemy na korzyść pewnej siły politycznej. Widzimy konflikt, to boli, nasi ludzie o tym rozmawiają, musimy być w temacie obeznani. Nie można się odwracać tylko dlatego, że dziś mnie to nie dotyczy.

    Wspomniał Pan o swoich obserwacjach w Europie Zachodniej w kwestii samorządów. Nas oczywiście najbardziej ciekawi Polska.

    Myślę, że na Litwie możliwości, które dano społeczności poprzez instytucję starostów, sołtysów i tak dalej, zostały już wyczerpane. Myślę, że prawdziwą drogą naprzód jest tworzenie samorządu drugiego stopnia. Samorządność drugiego stopnia to jest to, co mamy w Polsce czy w Estonii.

    Co to?

    To znaczy samorząd wybierany bezpośrednio także dla mniejszej jednostki administracyjnej. Jeśli ośrodek odpowiedzialności politycznej jest gdzieś daleko w centrum miasta, to go problemy Nowego Świata będą mało obchodziły. I można wiecznie gadać o jakichś dziurach w drogach czy chodnikach, zwyczajnie nie mają poczucia obowiązku tym się zajmować. W Europie standardem jest, że lokalny samorząd dba o chodniki, seniorów, aktywność i potrzeby młodzieży. Wtedy ludzie wierzą w demokrację, bo wybierają człowieka i od razu widzą jego prace.

    Na Litwie są przecież sołtysi i starości.

    Nie mają swoich budżetów. Dostają jakieś kwoty z samorządu miast, ale to są bardzo małe budżety, niewystarczające do pełnienia funkcji. Zresztą, dziś mogą dać, jutro mogą te pieniądze zabrać. Nie możemy mówić o realnej samorządności, jeśli nie ma jasnego zapisu, że taki i taki procent podatków od dochodów musi trafić do lokalnych władz Nowego Świata czy Śnipiszek czy Solenik.

    Mówimy o decentralizacji?

    Tak. Tak ma działać samorządność drugiego stopnia, która działa w Polsce. Nie jakieś zbieranie podpisów, tylko normalne wybory i normalny budżet, aby spełniać swoją rolę.

    Czyli bez swoich budżetów i wybieralności nie ma realnej samorządności?

    Bez tego mówimy o parodii samorządności. Bardzo szanuję te osoby, które zostały sołtysami, bo to jest wielkie poświęcenie. Nie otrzymują ani należytego wynagrodzenia, ani realnych zasobów, by rozwiązywać problemy. Ludzie do nich przychodzą, a co oni mogą? Doradzić. Muszą być pełne i normalne wybory, po których sołtys będzie odpowiadał przed mieszkańcami i normalne zasoby do rozwiązywania problemów.

    Litwa jest już niepodległa ponad 30 lat — tego czasu nie wystarczyło dla decentralizacji?

    Wszystkie decyzje podejmuje góra, tu musimy się jeszcze uczyć od demokracji zachodnich. Mówimy o samoograniczeniu się centrum, nie jest łatwo do tego przekonać. Musi być też presja ze strony obywateli. Samo się nic nie zrobi. W Niemczech są samorządy 600 mieszkańców i świetnie zarządzają swoją miejscowością sami. Trzeba się zainteresować swoim domem.

    Czytaj więcej: Jak Nowy Świat chciał zagarnąć Zarzecze

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    30-lecie traktatu polsko-litewskiego. Debata była burzliwa: „lepiej rękę uciąć”, ale i „wybierzmy Europę”

    Traktat o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy podpisano 26 kwietnia 1994 roku w Wilnie, czyli 30 lat temu. Do dziś bywa przywoływany, szczególnie ze względu na zapisy w nim zawarte. Jednak, jak podkreśla dr Barbara Jundo-Kaliszewska w specjalnym wywiadzie,...

    Litwa chce produkować 730 tys. ton wodoru, przyjęto projekt. „Bez wodoru nie ma niezależności energetycznej”

    We środę 24 kwietnia rząd Litwy zatwierdził projekt wytycznych Ministerstwa Energetyki dotyczących rozwoju produkcji wodoru na Litwie w latach 2024-2050. Cel to stworzenie ekologicznego systemu i infrastruktury produkcji wodoru, określenie głównych kierunków jej rozwoju do 2050 r. To oznacza,...

    38. rocznica Czarnobyla. „Po litewsku i polsku milczy się tak samo — a mogliśmy tylko milczeć”

    — Spotkałam przyjaciela w Brześciu. Biegł maraton z Polski właśnie do Brześcia. Tego dnia czułam się niedobrze, nie tylko ja, ale nie znałam przyczyny. Maraton odbył się. Dopiero kilka dni później dowiedzieliśmy się, że wybuchł Czarnobyl — opowiada „Kurierowi...

    Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych „Tropem Wilczym 2024” w Wilnie

    Litwini chętnie wzięli udział Przewijałem się pomiędzy kolejkami po pakiety startowe (pomadka do ust, batonik, roztwór magnezu na skurcze, maść chłodząca na urazy, numer uczestnika z czipem). Słychać było wyraźnie, że liczebność uczestników Polacy-Litwini przesunęła się w kierunku Litwinów. Większość...