Mama naszej rozmówczyni, Aldona Wermińska (1935–2024) urodziła się na Litwie.
— Litwa była jej ojczyzną, spędziła tam szczęśliwe dzieciństwo. Niestety, wojna zmusiła jej rodziców do wyjazdu i porzucenia ojczyzny. Rodzice mojej mamy byli dość majętnymi i wykształconymi ludźmi, przez co uznani zostali przez sowietów za „wrogów ludu”. Rodzina jej ojca miała duże gospodarstwo we wsi Slavikai w rejonie szakowskim (lit. Šakių rajonas). Mama mojej mamy, czyli moja babcia, była nauczycielką w miejscowości Ūdrija. Jej ojciec natomiast był leśniczym i pracował w rejonie szakowskim. Kiedy zaprzyjaźniony z nimi ksiądz powiadomił ich w nocy, że są na liście wywózki na Sybir, to szybko się spakowali i wozem ciągniętym przez konia ruszyli na Zachód — wspomina Lidia Ziemlewicz.
Powrót w rodzinne strony byłby niebezpieczny
— To był rok 1940. Moja mama miała wtedy pięć lat, a jej młodszy brat zaledwie trzy. Dotarli do Niemiec, aż pod Hamburg. A ponieważ dość dobrze znali język niemiecki, udało się im dostać pracę. Ojciec został zatrudniony przy wyrębie lasu, a mama przy opiece nad dziećmi w niemieckim gospodarstwie — kontynuuje Lidia Ziemlewicz.
Jak wspomina, w roku 1945, kiedy skończyła się wojna, zdecydowali się powrócić w rodzinne strony na Litwę. I w okolicach dzisiejszego Stargardu spotkali litewskie rodziny, które wiedziały, że po powrocie do kraju czeka ich wywózka na Sybir. Zrezygnowali więc z planów powrotu i osiedlili się — najpierw we wsi Gogolewo, a następnie w Marianowie na Pomorzu Zachodnim.
Nauczycielka niewiele starsza od swoich uczniów
— W lutym 1951 r. babcia Albina — czyli mama mojej mamy, otrzymała pracę w szkole podstawowej w Marianowie, a mamy ojciec — w tamtejszym urzędzie gminy. W Marianowie moja mama ukończyła szkołę podstawową i wyjechała do Szczecina, gdzie kontynuowała naukę w liceum pedagogicznym, a następnie zdobywała kolejne stopnie w zawodzie nauczycielskim, mieszkając w internacie. W liceum dużo się udzielała. Śpiewała w chórze i grała w szkolnym teatrze. Do Marianowa, do rodziców, wracała tylko na święta — opowiada nasza rozmówczyni.
Pierwszą pracę pani Aldona rozpoczęła w roku 1954, mając zaledwie 19 lat, w szkole podstawowej nr 3 w Szczecinie. I jak niekiedy wspominała, była niewiele starsza od swoich uczniów. Następnie, przez wiele lat, pracowała w szkole podstawowej nr 5, ucząc różnych przedmiotów. To była jej ukochana szkoła.
Aktywność społeczna i odznaczenia państwowe
— Miała duże zdolności plastyczne. W obu szkołach prowadziła więc kroniki szkolne, w których zapisywała wszystkie ciekawsze wydarzenia, ozdabiając je pięknymi rysunkami. Przez pewien czas pracowała w Wydziale Oświaty. W roku 1971 zorganizowała pierwszą w Stargardzie Poradnię Wychowawczo-Zawodową. Za swoją pracę otrzymała wiele wyróżnień i odznaczeń państwowych — m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski czy Złoty Krzyż Zasługi — wymienia Lidia Ziemlewicz.
Przez całe swoje życie zawodowe Aldona Wermińska udzielała się społecznie. Można powiedzieć, że wszędzie było jej pełno. Była bardzo aktywna, bo działanie sprawiało jej radość. Uwielbiała śpiewać, wyszywać, haftować, malować, pracować w ogrodzie.
— Była nauczycielką i wychowawczynią wielu pokoleń dzieci i młodzieży. Często, na ulicy, podchodzili do niej jej dawni wychowankowie, aby się przywitać z ich „ukochaną panią nauczycielką”. Chcieli w ten sposób podziękować jej za życzliwość. Takie spotkania sprawiały jej zawsze ogromną radość. Ostatnie lata były dla niej bardzo trudne. Pochowała swoją matkę i syna. Zaczęła poważnie chorować. Ostatnie cztery lata swego życia spędziła w moim domu, otoczona miłością i opieką — mówi Lidia Ziemlewicz.
Na pogrzeb pani Aldony Wermińskiej przyszło wielu jej dawnych przyjaciół i znajomych. Spotykałem ją kilkakrotnie w Pszczelniku, gdzie zginęli litewscy lotnicy i bohaterzy, S. Darius i S. Girėnas.
Czytaj więcej: Obchody 89. rocznicy śmierci litewskich lotników w Szczecinie i Pszczelniku
Litwini w Polsce
Narodowość litewską, podczas przeprowadzonego w roku 2011 narodowego spisu powszechnego, zadeklarowało 7 374 obywateli polskich (wedle danych poprzedniego narodowego spisu powszechnego z roku 2002 liczebność mniejszości litewskiej wynosiła 5 639 osób, w tym: w województwie podlaskim — 4 867 osób, mazowieckim — 446, warmińsko-mazurskim — 380). Największe skupisko osób należących do mniejszości litewskiej znajduje się na terenie powiatu sejneńskiego w województwie podlaskim, gdzie 21,20 proc. obywateli polskich zadeklarowało w trakcie spisu powszechnego z roku 2002 narodowość litewską. Litwini zamieszkują głównie gminę Puńsk — 75,7 proc. mieszkańców, gminę wiejską Sejny — 18,52 proc., gminę miejską Sejny — 7,80 proc., gminę Szypiliszki należącą do powiatu suwalskiego — 2,66 proc. mieszkańców. Polscy Litwini zamieszkują także inne części Polski, m.in. województwo zachodniopomorskie.
Czytaj więcej: Litwini w Polsce rezygnują z dwujęzycznych nazw