Rower uznawany jest za najbardziej ekologiczny i ekonomiczny środek transportu – nie emituje spalin i jednocześnie daje jego właścicielowi możliwość zadbania o kondycję fizyczną. Poza tym tempo rowerowe jest idealne do spokojnego oglądania nowych miejsc. Na dwóch kółkach można pokonać nawet do 100 km dziennie, jadąc spokojnie, dzięki czemu nic nie umyka uwadze. Poruszanie się lokalnymi drogami pozwala zajrzeć za płot, przyjrzeć się ludziom, zawiesić oko na jakimś architektonicznym detalu, zatrzymać się przy ciekawym widoku. Dzięki rowerowi widzi się to, czego nie widać podróżując samochodem drogą ekspresową, zza ekranów akustycznych.
O miłości do dwóch kółek i najpiękniejszych trasach rowerowych w Polsce rozmawiam z Agnieszką Jędrzejek, organizatorką wyjątkowych wypraw rowerowych, twórczynią biura podróży pod marką Wyprawy RoweLove z siedzibą w Warszawie.
Brenda Mazur: Agnieszko, jesteś jedną z tych osób, które kręcą kilometry w ramach poznawania świata. Skąd u Ciebie wzięła się pasja do rowerowych wycieczek? Jak złapałaś rowerowego bakcyla? I jak powstał pomysł założenia rowerowego biura turystycznego?
Agnieszka Jędrzejek: Sport był w mojej rodzinie zawsze obecny. Rodzice dali mi możliwość spróbowania wielu dyscyplin i nie było możliwości, aby zostawać w domu przed telewizorem. Zawsze po szkole znalazł się czas na spacer, lekcje tenisa, jazdę konną, a w weekendy, wakacje i ferie – aktywne wyjazdy w góry i na rower.
Pierwszą dłuższą wyprawę rowerową odbyłam w podstawówce podczas dwutygodniowego obozu wędrownego po Pomorzu Zachodnim. Wakacje spędzaliśmy na pięknej, choć niełatwej dla podróżnika Suwalszczyźnie. Później na studiach pojechałam z mamą na zorganizowane wyjazdy wędrowne na dwa tygodnie do Francji, pod namiot (1000 km!), na Korsykę na tydzień (ok. 500 km) i na Sardynię (ok. 500 km). Wówczas jednak byłam nieco zbuntowana i nie do końca doceniałam te wyjazdy. Dzisiaj dziękuję mojej mamie, że tak we mnie inwestowała i wyciągała mnie na rower.
Pracę podjęłam zgodnie z zawodem jako urzędniczka. Choć praca była rozwijająca – rozliczałam fundusze europejskie – to po kilku latach byłam już nieco znudzona papierami. Bardzo chciałam „rozkręcić coś swojego”. Nosiło mnie – chciałam samodzielnie przejechać szlak Green Velo, który ma ponad 1800 km wzdłuż wschodniej granicy Polski, ale ostatecznie przestraszyłam się swojego pomysłu. Obawiałam się samotności w podróży i o swoje bezpieczeństwo. I wówczas zapaliła się lampka: „Pewnie jest więcej takich osób jak ja, które chciałyby podróżować na rowerze, ale brak im towarzystwa, nie mają czasu lub głowy do organizacji samodzielnego wyjazdu. Może ja im zorganizuję takie wyjazdy? Organizacji i logistyki się nie boję, czuję, że mogę dużo ogarnąć, a jednocześnie w grupie czuję się pewniej, więc mogę takie grupy prowadzić”. Tym samym znalazłam dwa rozwiązania na raz! Pomysł na biznes i sposób na aktywne życie, jakie kocham.
Poza tym, zgodnie z zainteresowaniami ze studiów rozwojem regionalnym, jestem przekonana, że warto wspierać rozwój oddolnie, nakręcając rodzime biznesy. Dzięki temu one się rozwijają i stają się silniejsze. Mamy mnóstwo cudownych miejsc i ludzi w Polsce, którzy z pasją prowadzą niebanalne obiekty noclegowe, mają wiele ciekawych inicjatyw (historycznych, kulturalnych i kulinarnych) dla turystów – warto je odwiedzić na rowerze!
Mój biznes kręci się już od dziewięciu lat i jestem szczęśliwa, że się udało. Były momenty trudniejsze, wszystkiego uczyłam się na własnej skórze, sporo wyzwań, ale każda następna wyprawa (a jest ich już ponad 200) niesie cenne doświadczenia. Jednak bez wsparcia rodziny: rodziców i męża oraz dzieci (którzy również biorą udział w moich wyjazdach), to by się nie udało.
Porozmawiajmy zatem o trasach. Turystyka rowerowa ma coraz więcej zwolenników, to też znakomite propozycje do zwiedzania Polski. Nasuwa się więc pytanie, gdzie wybrać się rowerem po Polsce. Sama mogę polecić trasę Velo Dunajec. Przejechałam ją i jedno określenie, jakie się nasuwa – coś pięknego!
To prawda, ta trasa jest urokliwa, ale i wiele innych też może nas oczarować. Rowerzystów, rowerów i infrastruktury rowerowej w Polsce znacząco przybyło w ostatnich latach i sporo zmienia się na naszą rowerową korzyść – w świadomości społecznej i kulturze podróżowania na rowerach, a nawet na drogach. Hotele i samorządy również coraz częściej stawiają na udogodnienia dla podróżników rowerowych. Największy skok rozwojowy obserwuję po pandemii – przymusowe zamknięcie w domach spowodowało efekt odwrotny. Ludzie docenili przebywanie na świeżym powietrzu i wolność, którą niesie rowerowa przygoda lub zwykła przejażdżka po okolicy.
Ale wróćmy do tras – niezależnie od dystansu, który chcemy przejechać lub umiejętności, z czystym sercem poleciłabym dziś na pewno kilka długodystansowych szlaków w Polsce (które oczywiście można dowolnie dzielić na wygodne etapy).
Pierwsza to wspomniana Velo Dunajec, Zakopane–Opatowiec, dystans całkowity: 287 km. Od Zakopanego po Nowy Sącz dominują asfaltowe drogi tylko dla rowerów, w większości wydzielone z ruchu samochodowego. Na szlaku możemy podziwiać spektakularne widoki na cztery pasma górskie z nietrudnej drogi w dolinie rzeki Dunajec: Tatry, Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki. Każdego podróżnika zauroczą architektura drewniana oraz smaki Podhala. Obiekty noclegowe coraz chętniej przyjmują podróżników na jedną noc, aby nasz wyjazd stał się prawdziwą wyprawą. Można wybrać pobyty w agroturystyce, aż po hotele 5-gwiazdkowe. Na trasie są liczne wypożyczalnie rowerów, również elektrycznych i dla dzieci. To raj dla fanów dwóch kółek, którzy kochają góry, ale niekoniecznie chcą się bardzo zmęczyć.
Wiślana Trasa Rowerowa zapewnia piękne widoki na królową polskich rzek – Wisłę. Jest to dość łatwa asfaltowa trasa, wiodąca głównie po wałach przeciwpowodziowych. Rozpoczyna się w województwie śląskim, w Wiśle, a kończy w Opatowcu (małopolski etap). Na szlaku, poza możliwością obcowania z naturą (Wisła jest dzika, ponieważ nie jest uregulowana), odwiedzić można tzw. Dolinę Karpia, Park Rozrywki „Energylandia”, Oświęcim, Kraków, Wieliczkę czy zamek w Niepołomicach.
Szlak Orlich Gniazd, Częstochowa–Kraków. To już nieco bardziej wymagający, liczący prawie 190 km szlak, obfitujący w sieć zamków wybudowanych za czasów Kazimierza Wielkiego. Nawierzchnie bywają różne: asfalty, drogi szutrowe i szlaki leśne, wymagają już nieco doświadczenia. Można go podzielić na 3–5 dni jazdy na dystansach 40–60 km tak, aby cieszyć się nie tylko jazdą, lecz także atrakcjami na trasie, w tym również Pustynią Błędowską i przeuroczym Ojcowskim Parkiem Narodowym (warto wybrać się na rowerach na jeden dzień z Krakowa).
Województwo zachodniopomorskie (i pomorskie): Międzynarodowy Szlak Rowerowy R-10 wzdłuż Morza Bałtyckiego, Świnoujście–Hel–Piaski, dystans ok. 550 km. Podróżnicy lubią morze, dlatego polecam ten szlak – pełen latarni morskich, wydm, z dwoma parkami narodowymi: wolińskim i słowińskim na tle szumu fal. Zdecydowanie polecam jechać poza sezonem (maj-czerwiec i wrzesień), bo latem deptaki są pełne plażowiczów i trudno przemieszczać się w kurortach między straganami z pamiątkami. Widokowo na pewno zachwyca! W większości teren jest płaski, nadaje się zatem dla rodzin z dziećmi, jak i dla wprawionych, długodystansowych podróżników. Notabene szlak R10 jest odcinkiem europejskiego szlaku EuroVelo, który ma swój pododcinek również na Litwie. Prowadzi wybrzeżem Bałtyku, północną częścią Mierzei Kurońskiej do Kłajpedy i stamtąd przez kurort Połąga do granicy z Łotwą.
BlueVelo i Szlak Pojezierzy Zachodnich to zdecydowanie mniej oblegane szlaki, ale nie mniej atrakcyjne. Pierwszy biegnie z Kostrzyna nad Odrą granicą polsko-niemiecką, wzdłuż Zalewu Szczecińskiego, aż do Świnoujścia i liczy ok. 270 km. Dystans drugiego wynosi 432 km (z dwiema odnogami) i wiedzie z zachodu na wschód województwa zachodniopomorskiego, m.in. przez leśne tereny Pojezierza Drawskiego. Inny jeszcze, tzw. Stary Szlak Kolejowy, prowadzi z południa regionu nad Morze Bałtyckie i wykorzystuje dawną infrastrukturę kolejową, gładko prowadząc po płaskich i równych jak stół drogach dla rowerów. Zwykle są one odseparowane od ruchu samochodowego, więc są bezpieczne również dla rodzin z dziećmi.
Green Velo – szlak prowadzący przez pięć województw wzdłuż wschodniej granicy Polski. Wiedzie z Elbląga do Rzeszowa i zahacza o województwo świętokrzyskie. W sumie ponad 1800 km niezwykłej rowerowej przygody na styku wielu kultur i religii. Niemal egzotyczna, pełna barwnych cerkwi, sielskich widoków i bezkresnych dróg blisko natury. Jeśli więc ktoś szuka ciszy, spokoju i braku tłumów, to ta trasa jest dla niego. Każde województwo ma swoje „królestwa” – liczne poboczne szlaki rowerowe poza głównym przebiegiem szlaku Green Velo. Można więc zaplanować dłuższą podróż lub spędzić czas nieopodal szlaku w jednym miejscu, kręcąc pętle wokół miejsca zakwaterowania.
Wyżej wspomniane szlaki mają świetnie prowadzone strony internetowe z dokładnie opisanymi szlakami, atrakcjami i tak zwanymi miejscami przyjaznymi rowerzystom – obiektami noclegowymi, restauracjami na szlaku czy też serwisami rowerowymi na szlakach. Na każdym działa aplikacja na telefony komórkowe, ułatwiająca nawigację. Warto zajrzeć na strony internetowe portali rowerowych i poznać naprawdę ogromny potencjał turystyki rowerowej w Polsce: rowery.wzp.pl, narowery.visitmalopolska.pl/velomalopolska, greenvelo.pl.
Czy Ty masz swoją jakąś najbardziej ulubioną trasę? Co w niej takiego wyjątkowego?
Trudno powiedzieć, ale na pewno lepiej czuję się w górach niż nad morzem. Góry mnie uspakajają i uczą pokory. Tam też jest ciszej i spokojniej, ważne jest dla mnie, by nie było tłumów, może nie być infrastruktury i cywilizacji. Najlepiej czuję się blisko natury. Na co dzień mamy tyle biegu i bodźców, że zaszycie się gdzieś w górach jest dla mnie niezwykle kojące. Skłaniam się więc ku trasom w ramach systemu szlaków Velo Małopolska i Velo Dunajec (choć ten akurat jest już dość popularny) i szlakom górskim w Beskidach – są dla mnie osiągalne nawet na zwykłym rowerze. Jeśli jednak ktoś szuka świetnej infrastruktury rowerowej, takiej jak u naszych zachodnich sąsiadów, zapraszam na Pomorze Zachodnie.
Przed pasjonatami rowerowego zwiedzania otwiera się niemal cały świat. Czy w swojej ofercie macie również zagraniczne trasy?
Tak. I tu bez kokieterii odpowiem, że naprawdę miło wspominam cenną wyprawę na Litwę. Było to moje pierwsze zagraniczne zlecenie (wcześniej nie organizowałam wyjazdów zagranicznych, więc uznałam, że czas spróbować). Dużo czytałam i szukałam informacji o Litwie i szlakach, a uczestnicy tej wyprawy nie oczekiwali, że trasy będą przez nas sprawdzone. Zaplanowałam więc trasy, zarezerwowałam im noclegi i wrócili bardzo zadowoleni. W kolejnym sezonie uznałam, że sama muszę to sprawdzić i udałam się śladami poprzedniej wycieczki. Wróciłam zauroczona, zwłaszcza Mierzeją Kurońską. Odwiedziliśmy Wilno, Żmudzki Park Krajobrazowy, wybrzeże Bałtyku od Połągi po Nidę i cudowną Mierzeją Kurońską oraz ujście Niemna. Następnie wzdłuż Niemna pojechaliśmy do Kowna–Birsztan, a wyprawę zakończyliśmy w Druskienikach – trasy są przepiękne przyrodniczo i bardzo ciekawe kulturowo. Choć nie mają wielu dróg asfaltowych, to swoistą przygodą jest sielska podróż bezkresnymi szutrowymi drogami. Zamierzam tu wrócić za rok.
Mamy też w ofercie inne wyjazdy zagraniczne: szlak wokół Tatr wiodący przez Słowację, szlak wzdłuż Łaby z Pragi do Drezna pełen wspaniałej architektury, czeskie Morawy i okolice Ołomuńca, a także szlaki po niemieckiej stronie wiodące w stronę i wokół Zalewu Szczecińskiego. Czuję, że dopiero rozwijam skrzydła!
Jak poleciłabyś się przygotować osobie, która zainspirowała się twoimi historiami i chciałaby też spróbować tego typu podróży?
Myślę, że warto na początek mierzyć siły na zamiary, żeby na starcie przygody z rowerem nie okazało się, że zbyt ambitnie zaplanowaliśmy trasę. To może spowodować raczej zniechęcenie niż rozwijanie pasji. Najpierw więc krótsze wycieczki, np. kilkugodzinne, jednodniowe, potem kilkudniowe, a następnie dłuższe wyprawy. Ważne jest budowanie kondycji i sprawdzenie, czy w ogóle nam się to podoba. O sprzęcie na wyprawy można pisać w nieskończoność, ale ważne, aby mieć ze sobą podstawowe narzędzia, np. do zmiany dętki, kurtkę przeciwdeszczową, mapę i rozsądnie zaplanowaną trasę. Koniecznie trzeba mieć prowiant: coś do zjedzenia po drodze i koniecznie zapas wody! To tak na start, a potem… doświadczenie samo podpowie.
Czytaj więcej: Na rowerze i z aparatem przez życie
Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 20 (59) 25-31/05/2024