Więcej

    Wolność była w Nim [Z GALERIĄ]

    „Życie księdza Jerzego Popiełuszki ewidentnie pokazuje, że był prowadzony przez Boga. Został wybrany, a wcześniej próbowany, żeby zaistnieć w 1980 r. i być świadkiem Chrystusa. By być z ludźmi cierpiącymi” – mówi Ewa K. Czaczkowska, współautorka biografii błogosławionego, z którą rozmawiamy na kilka dni przed kolejną rocznicą beatyfikacji wyjątkowego kapłana.

    Czytaj również...

    Jarosław Tomczyk: W tym roku minie 40. rocznica tragicznej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Czy wszystkie okoliczności tego zdarzenia są już dzisiaj wyjaśnione?

    Ewa K. Czaczkowska: Według dokumentów i oceny specjalistów, z którymi rozmawialiśmy wraz z Tomaszem Wiścickim, pracując nad biografią ks. Jerzego, można powiedzieć, że morderstwo zostało dokonane 19 października 1984 r. Ksiądz był bestialsko bity przez funkcjonariuszy SB, tłuczony drewnianą pałą, a następnie z workiem kamieni przywiązanym do nóg został wrzucony do Wisły. Oczywiście, jest wiele alternatywnych historii zbrodni, ale to historie budowane na dość wątłych podstawach. Proszę zauważyć, iż do tej pory żaden z ich autorów nie przedstawił jednoznacznych dowodów na to, że stało się to kiedy indziej, gdzie indziej lub kto inny zbrodni dokonał. Rozmawialiśmy z dr. Tadeuszem Jóźwikiem, który wraz z kilkunastoosobowym zespołem wykonywał sekcję zwłok ks. Jerzego w 1984 r., a w zespole tym byli także przedstawiciele Episkopatu Polski z prof. Edmundem Chróścielewskim i mec. Janem Olszewskim, późniejszym premierem w III RP. Według protokołu podpisanego przez zespół śmierć ks. Jerzego musiała nastąpić mniej więcej dwie godziny po porwaniu. Wskazują na to m.in. treść żołądkowa i plamy opadowe na jego ciele. Plamy powstają w określonym czasie po śmierci, a ich układ pokazuje, w jakiej pozycji było ciało w momencie śmierci. Tego nie da się sfałszować, są dowodem niepodważalnym. A wskazują one, że ciało ks. Jerzego było ułożone w pozycji pionowej, lekko odchylone, a taki był układ ciała w wodzie, nieco odchylony z uwagi na prąd wody. Ale są jeszcze inne dowody, że śmierć nastąpiła w tym czasie. Nie wszystkie były ujawnione w toruńskim procesie zabójców. Miejmy nadzieję, że wkrótce zostaną przedstawione.

    Czytaj więcej: Ksiądz Jerzy – pamiętamy!

    Sprawcy chcieli zabić czy – jak sugerowała komunistyczna propaganda – jedynie nastraszyć księdza?

    Absolutnie zabić. Wszystkie tego typu opowieści propagandy PRL to bzdury. Jeśli ktoś nie chce zabić, to nie wozi w bagażniku samochodu, w którym uprowadził człowieka, całego arsenału narządzi, takich jak: potężne pałki, dwa worki kamieni, sznur, knebel itd. 

    Czym ks. Jerzy Popiełuszko aż tak zaszedł komunistom za skórę, że zdecydowali się na tak bestialski krok?

    Tym, że mówił prawdę i o prawdę w życiu indywidulanym i społecznym się upominał. Obnażał komunistyczne kłamstwo, pokazywał, że system komunistyczny oparty jest na kłamstwie, na fałszywej wizji człowieka i świata. On publicznie upominał się o ludzi skrzywdzonych przez komunistyczne państwo, ujmował się za więzionymi i internowanymi w stanie wojennym, za wyrzuconymi z pracy, szykanowanymi. Domagał się, by wartości ewangeliczne i humanistyczne zarazem były obecne w życiu publicznym, takie jak: prawda, wolność, sprawiedliwość, solidarność, szacunek dla godności człowieka, dla jego pracy. To po latach okazało się zresztą zabójcze dla tego systemu. Ks. Jerzy uczył, jak w systemie zakłamania i zła zachować wewnętrzną wolność, wolność ducha, opartą na wierze. Komuniści nie mogli sobie z ks. Jerzym poradzić, różnymi metodami próbowali go uciszyć. Inwigilowali, szykanowali, zastraszali. Władze naciskały też na biskupów, episkopat, by go uciszono, przeniesiono w inne miejsce etc. Pętla wokół ks. Jerzego powoli, ale coraz bardziej się zaciskała.

    Pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki 3 listopada 1984 r. zgromadził olbrzymie tłumy i przekształcił się w wielką manifestację. W pogrzebie uczestniczyli m.in. liderzy opozycji antykomunistycznej w PRL-u: Lech Wałęsa, Jacek Kuroń, Adam Michnik, Andrzej Szczepkowski. Popiełuszko został pochowany na terenie kościoła parafialnego św. Stanisława Kostki w Warszawie, w grobie w kształcie niewielkiego kurhanu. Nagrobek w kształcie krzyża został poświęcony 29 czerwca 1986 r. przez ks. bp. Jerzego Modzelewskiego. Miejsce to jest ogrodzone kamieniami połączonymi łańcuchem, tworzącymi różaniec w kompozycji z nagrobkiem. Na zdjęciach: uczestnicy pogrzebu z okolicznościowymi transparentami | Fot. NAC

    Ale mieli przecież do czynienia z kapłanem bardzo nisko umieszczonym w hierarchii Kościoła.

    Jednak kimś, kto stał się autorytetem dla milionów. Ks. Jerzy Popiełuszko, gdy chodzi o system hierarchiczny, był najniżej, bo nie był nawet wikariuszem w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie. Był rezydentem, czyli kimś, kto z racji słabego zdrowia miał być w mniejszym stopniu niż wikariusze obciążony obowiązkami duszpasterskimi. Tymczasem stało się coś przeciwnego i przedziwnego – ks. Jerzy tak mocno zaangażował się jako duszpasterz w pracę z robotnikami, a także z innymi środowiskami, w tym średniego personelu medycznego, w organizację mszy świętych za Ojczyznę, że pracował niezwykle intensywnie, właściwie non stop. I sam się dziwił, że tak dobrze się czuje fizycznie, o czym mówił w jednym z wywiadów dla zachodnich mediów. 

    Czytaj więcej: Wystawa o błogosławionym ks. Jerzym Popiełuszce w DKP

    Na zdrowiu podupadł podczas pobytu w wojsku.

    Bez wątpienia wojsko mocno przyczyniło się do pogorszenia jego stanu zdrowia. We wspomnieniach przewija się jednak, że on zawsze był wątły, aczkolwiek wytrzymały na ból. Dwa lata po wyjściu z wojska przeszedł poważną operację z uwagi na nadczynność tarczycy. Doszło do komplikacji pooperacyjnych, krwotoku, który zagrażał jego życiu. Koledzy w seminarium modlili za niego, myśląc, że on nie przeżyje. Sytuacja była bardzo poważna. Natomiast gdy był wikariuszem w parafii pw. Dzieciątka Jezus w Warszawie, w czasie mszy świętej zemdlał. Badania wskazywały, że zasłabnięcie spowodowała choroba Addisona-Biermera, czyli złośliwa niedokrwistość. Ksiądz miał też dolegliwości żołądkowe. Ci, którzy go znali wcześniej, widzieli jego olbrzymią przemianę, którą w oczywisty sposób przypisywali mocy Ducha Świętego. To było też źródło jego mocy fizycznej, dzięki której mógł podołać zadaniu. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Kiedy Służba Bezpieczeństwa zaczęła się nim interesować?

    Kiedy wstąpił do seminarium duchownego. Służba Bezpieczeństwa zakładała każdemu klerykowi tzw. teczkę ewidencji operacyjnej na księdza, w której zapisywano wszystkie zdobyte informacje na temat kleryka, potem księdza, aż do jego śmierci. Kiedy był wikarym w podwarszawskich Ząbkach, SB podjęła próbę zwerbowania go na agenta, oczywiście bezskutecznie. Natomiast w specjalnym rozpracowaniu operacyjnym Służby Bezpieczeństwa ks. Jerzy znalazł się wiosną 1982 r., czyli od momentu, gdy w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie na Żoliborzu zaczął odprawiać msze święte za Ojczyznę i głosić na nich kazania.

    To moment przełomowy w jego działalności kapłańskiej?

    Tak. Wraz z wybuchem Solidarności w 1980 r. jako wielomilionowego oddolnego ruchu ksiądz Popiełuszko wszedł w nurt społecznej odnowy narodu. Uwierzył, że ta wielka międzyludzka solidarność może się przyczynić do moralnej odnowy całego społeczeństwa i zmian. W myśl pouczeń prymasa Stefana Wyszyńskiego zainteresował się społecznym nauczaniem Kościoła. Przyciągał do siebie robotników, z którymi związał się po odprawieniu 31 sierpnia 1980 r. mszy świętej w Hucie Warszawa. Już wcześniej prowadził duszpasterstwo średniego personelu medycznego, studentów medycyny. Ks. Jerzy utworzył przy kościele św. Stanisława Kostki szkołę robotniczą, na wzór uniwersytetu prowadzonego przez ks. Stefana Wyszyńskiego przed wojną we Włocławku, zapraszał z wykładami specjalistów z różnych dziedzin. A po roku zaczął odprawiać te wielkie msze święte za Ojczyznę, znaczone niezwykłymi kazaniami, które przyciągały tysiące słuchaczy z całej Polski. Ci wszyscy, którzy go dobrze znali, m.in. ks. Bogdan Liniewski, przyjaciel od czasów seminarium, mówili, że on otrzymał moc Ducha Świętego, bo inaczej nie byłoby to możliwe. Jeśli porównywać kazania księdza sprzed i po 1980 r., to widać ogromną przemianę, której nie byłby w stanie sam w sobie dokonać bez wpływu i mocy Ducha Świętego. On nie głosił nic innego, niż mówi społeczna nauka Kościoła, niż jego wielcy mistrzowie, jak Jan Paweł II czy kard. Stefan Wyszyński, na których powoływał się w każdym kazaniu. Ale to, w jaki sposób przekazywał ich myśli, jak interpretował nauczanie Kościoła i osadzał w kontekście ówczesnych przeżyć ludzi, sprawiało, że jego kazania miały tak wielką moc. 

    Jakie najważniejsze przesłanie płynie z biografii Jerzego Popiełuszki?

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Życie ks. Jerzego ewidentnie pokazuje, że był prowadzony przez Boga. Został wybrany, a wcześniej próbowany, żeby zaistnieć – powtórzę za ks. Liniewskim – w tamtym czasie, w 1980 r. i w stanie wojennym, by być z ludźmi udręczonymi, cierpiącymi. Ks. Jerzy w pełni odpowiedział na to powołanie. Na jego mszach naprawdę działy się cuda. Ludzie chłonęli wszystko, co mówił, nawracali się, po kilkudziesięciu latach przystępowali do spowiedzi. Wcześniej ks. Jerzy był normalnym, a nawet przeciętnym wikarym, ze słabym zdrowiem, słabymi kazaniami. To wszystko, co stało się w 1980 r. i działo się w kolejnych latach, aż do męczeńskiej śmierci, mogło się stać, powtórzę, dzięki działaniu Ducha Świętego w człowieku, który miał w sobie to wszystko, o czym mówił na kazaniach. Miał to wyjątkowe poczucie godności dziecka Bożego, wewnętrzną wolność, prawdę i sprawiedliwość, której uczył i o którą się upominał. Miał ogromną wrażliwość na cierpienia ludzi i chęć niesienia im pomocy swoim kosztem. Dzięki temu mógł wchodzić w każde środowisko, czy to robotników, czy artystów, naukowców i lekarzy, być z ludźmi i dawać im siebie. Wszędzie był sobą i to przyciągało do niego ludzi. A żył tymi wszystkim wartościami wynikającymi z głębokiej wiary, bo został wychowany w takiej właśnie rodzinie, co miało na niego ogromny wpływ. Nie miał kompleksów, choć mógłby je mieć, bo wywodził się z biednej rodziny, wsi na Białostocczyźnie, nie był szczególnie uzdolniony, a jeszcze w seminarium ujawniał naleciałości gwary białoruskiej. Ale on wszędzie był sobą. Żył tak, jak mówił. Był duszpasterzem, za jakim tęsknią ludzie.

    Jakie były losy sprawców zabójstwa ks. Jerzego?

    Ukarani zostali tylko czterej: trzech bezpośrednich morderców i ich bezpośredni przełożony. Kary więzienia były niskie, najwyższe 25 lat więzienia dla G. Piotrowskiego i A. Pietruszki, i w dodatku bardzo szybko obniżane przy okazji kolejnych amnestii. Wszyscy są już od dawna na wolności, jeden, W. Chmielewski, niedawno zmarł. Nie zostali nigdy ukarani mocodawcy zbrodni, choć po 1989 r. były procesy generałów W. Ciastonia i Z. Płatka. Nie zakończyły się skazaniem. Żaden ze sprawców nie wyraził nigdy prawdziwej skruchy.

    Jak przebiega proces kanonizacyjny Jerzego Popiełuszki?

    Aktualnie nie jest rozpatrywany żaden cud za wstawiennictwem ks. Jerzego. Do Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie spływają informacje o łaskach za jego wstawiennictwem, których dzieje się dużo, a które osoby ich doznające uznają za cud. Ale te historie muszą być bardzo dobrze udokumentowane. W najnowszym wydaniu biografii piszemy o historii uzdrowienia pani Marii Zappii z Sydney, którą poznałam osobiście w styczniu tego roku, gdy przyjechała do grobu ks. Jerzego podziękować za cud uzdrowienia. Wydaje się to bardzo mocna historia, ale żeby stała się podstawą kanonizacji, to prace musi podjąć i przeprowadzić dowód diecezja w Sydney.

    Proszę w skrócie przybliżyć tę historię pani Marii.

    Ponad rok temu zdiagnozowano u niej przewlekłą zatorowość płuc. Lekarz prowadzący stwierdził, że tego typu zmiany obserwuje się u zmarłych, w czasie sekcji zwłok. Dał jej trzy miesiące życia, zalecając, by z nich jak najlepiej skorzystała. Poleciała wtedy do Ziemi Świętej, bardzo gorąco się modliła. W tym czasie pochodzący z Ugandy seminarzysta seminarium w Sydney zasugerował jej modlitwę o wstawiennictwo do ks. Popiełuszki, dał jej nawet obrazek z modlitwą. Pani Maria słyszała to nazwisko wcześniej, ale niewiele o księdzu wiedziała. Jednak zaczęła się modlić i w kwietniu 2023 r. przyleciała do Polski do grobu ks. Jerzego. Doznała wówczas trwającego kilka dni krwotoku z nosa. Po powrocie do Sydney okazało się, że wyniki badań są dobre, że jest zdrowa. Jeśli dokumentacja zostanie zgromadzona, a medycyna uzna to uzdrowienie za niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia, będzie mógł ruszyć proces.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Zakończony 6 czerwca 2014 r. proces beatyfikacyjny też trwał dość długo.

    Trzeba mieć właściwą miarę czasu dla takich procesów, które z reguły trwają dość długo. Zaczynają się, z wyjątkami, nie wcześniej jak pięć lat po śmierci kandydata na ołtarze, potem są dwa etapy procesu, na poziomie diecezji i Watykanu. Gromadzenie dokumentacji, analizy, przesłuchania świadków – to wszystko wymaga czasu. Po śmierci ks. Jerzego wiele środowisk od razu domagało się wszczęcia procesu, w przekonaniu, że poniósł on śmierć męczeńską. Jednak przed 1989 r. ten proces w Polsce nie mógłby się rozpocząć, nie tylko z racji wymaganych prawem kanonicznym pięciu lat, ale sytuacji politycznej. Po transformacji w samym Kościele wciąż dość silna była frakcja przekonana, by jeszcze poczekać i zobaczyć, czy kult przy grobie ks. Jerzego ma charakter wyłącznie religijny, czy również polityczny. Kult się oczyszczał, odchodzili ci, którzy byli przy grobie z racji politycznych. W końcu wszystko znalazło szczęśliwy finał. 

    Jest wiele relikwii bł. ks. Jerzego. Czy na Litwie też takowe się znajdują?

    Jest ok. 1800 relikwiarzy, z tego blisko 700 poza granicami Polski, są na całym świecie, w tak różnych miejscach, jak np.: Wybrzeże Kości Słoniowej czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, również w Rosji, na Białorusi, Ukrainie. Co najmniej jeden relikwiarz jest na Litwie, w sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Wilnie. 

    Spotkanie autorskie z Ewą Czaczkowską i Tomaszem Wiślickim z okazji premiery kolejnego wydania książki „Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko. Biografia”, XXIX Targi Wydawców Katolickich, 13 kwietnia br. | Fot. mat. pras.


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego”Nr 22 (65) 08-14/06/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Litwa – gość honorowy. Z wizytą na Targach Dobrych Książek

    Hala Stulecia to jeden z symboli Wrocławia. To budowla wzniesiona w latach 1911–1913, ze względu na swój niezwykły projekt wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO, będąca symbolem kultury swojej epoki. Od 5 do 8 grudnia, przez cztery dni, zawładnęli...

    Lektury pod choinkę

    Według ostatnich badań czytelnictwa w Polsce, przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową, Polacy wciąż wolą czytać książki tradycyjne niż te w formatach cyfrowych. Lekturę co najmniej jednego tytułu na ekranie urządzenia elektronicznego zadeklarowało tylko 7 proc. czytelników. Budujące, że w minionym roku...

    Polska cenniejsza niż życie. Z wizytą w Muzeum AK

    Z dworca Kraków Główny to raptem 10 minut spaceru. U schyłku XIX w., tu, na jego zapleczu, znajdował się duży kompleks aprowizacyjny armii Austro-Węgier. Składały się na niego m.in.: młyn, piekarnia, fabryka konserw, wytwórnia marmolady, chłodnia, lodownia oraz magazyny...

    Tytuł wrócił do Wilna. Sezon piłkarski zakończony

    Litewski futbol, który nigdy nie był potęgą, upadł tej jesieni na samo dno… Reprezentacja grająca w dywizji C Ligi Narodów w sześciu spotkaniach z Rumunią, Cyprem i Kosowem nie zdołała zdobyć choćby punktu. I to w czasach, gdy wyraźnie...