Zaprzysiężenie odbyło się w Sejmie 12 lipca. „W ciągu pięciu lat, które dzieli jedno a drugie zaprzysiężenie, zrobiliśmy naprawdę dużo. Wzmocniliśmy państwo. Nie patrząc na kryzysy i wstrząsy, nie tylko zachowaliśmy gospodarkę, ale wyciągnęliśmy pomocną dłoń do ludzi, chroniąc ich miejsca pracy i zarobki. Zmniejszyliśmy przepaść społeczną. Tworzyliśmy Litwę, która dba i pomaga tym, którzy tego najbardziej potrzebują. Tworzyliśmy mocniejszą, sprawiedliwszą, ekologiczną i innowacyjną Litwę” — oświadczył po złożeniu przysięgi prezydent.
„Zgoda i wspólny wysiłek”
Przewodnicząca Sejmu Viktorija Čmilytė-Nielsen w swej mowie gratulacyjnej oświadczyła, że w polityce nie można się miotać i omijać konfrontacji. „Jest ku temu tylko jedna droga. Zgoda i wspólny wysiłek skierowany w jednym kierunku. Zgoda to polityczne i ludzkie porozumienia, których podstawowym celem jest demokracja, dobrobyt mieszkańców i bezpieczne życie kraju” — zaznaczyła polityk.
Decyzja premier
Z kolei premier Ingrida Šimonytė, w odróżnieniu od poprzednich szefów rządu, zrezygnowała z mowy gratulacyjnej. „Ścisłego kanonu dla inauguracji, który jest posiedzeniem Sejmu, nie ma. Scenariusz ceremonii każdorazowo szykuje specjalna komisja. Po konsultacjach z Sejmem, postanowiono, że mowy przewodniczącej Sejmu oraz prezydenta w pełni wypełnią treść wydarzenia” — skomentowała swą decyzję premier. Šimonytė zrezygnowała również z uczestnictwa w wieczornym przyjęciu w pałacu prezydenckim.
Decyzja premier została skrytykowana przez polityków. „Oceniam źle. Trzeba potrafić przekroczyć swe ambicje” — powiedział dziennikarzom socjaldemokrata Algirdas Sysas. „Naprawdę nie warto w takich miejscach demonstrować jakiś własnych ambicji. Też kiedyś przegrałem. Tylko trzeba pamiętać, że to (inauguracja — przyp. red.) jest zaszczytem, to jest historyczna chwila, w której premier powinien uczestniczyć i szanować tradycje, które się wytworzyły” — ocenił były premier Saulius Skvernelis.
„Polityka będzie podobna”
Pierwsza kadencja Gitanasa Nausėdy rozpoczęła się w 2019 r., druga skończy się w roku 2029. Czego można oczekiwać od ośrodka prezydenckiego przez najbliższe pięć lat?
— Gitanas Nausėda przyszedł spoza polityki, dlatego przez pierwszą kadencję, tak naprawdę, tylko się uczył uprawiać politykę. W przypadku polityki zagranicznej to ukształtował pewne podstawy. Przyjeżdża na jakieś międzynarodowe spotkanie, wygłasza swoje stanowisko i potrafi dostosować się do pewnego bloku lub grupy państw, które mają podobne poglądy. Wszystko wskazuje na to, że w drugiej kadencji jego polityka zagraniczna będzie podobna. Nic nie wskazuje na to, że prezydent jest tą osobą, która potrafi zaproponować światu nową ideę dla UE lub NATO. Wyjść z inicjatywą stworzenia nowej koalicji państw, która będzie przełamywała pewne tematy tabu na arenie międzynarodowej — komentuje dla „Kuriera Wileńskiego” Mariusz Antonowicz, politolog z Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego.
Kontrowersyjni goście
Wieczorem 12 lipca w pałacu prezydenckim odbyło się przyjęcie dla ok. 2 tys. osób. Wśród gości byli politycy, społecznicy oraz przedstawiciele świata kultury oraz nauki. Kontrowersje wzbudziła również część osób zaproszonych. Wśród gości znalazł się znany ze swych antysemickich wypowiedzi polityk Remigijus Žemaitaitis, oskarżany o biznesowe powiązania z Rosją mer Kowna Visvaldas Matijošaitis, skazany za nepotyzm mer Janowa Mindaugas Sinkevičius, czy znany z prokremlowskich wypowiedzi aktor Žilvinas Tratas.
Zaproszenie na przyjęcie poszczególnych osób skrytykował analityk Marius Laurinavičius. „To jest powiązane z bezpieczeństwem. Ta inauguracyjna impreza pokazała, że prezydent i ośrodek prezydencki na bezpieczeństwo narodowe patrzą przez palce” — powiedział dla LRT analityk.
Inny rozmówca publicznego nadawcy, politolog Vytautas Dumbliauskas, zaznaczył, że obecny prezydent poświęca zbyt dużo uwagi rankingom, stąd ci, a nie inni goście, byli obecni na uroczystej kolacji.
Polityka i sondaże
Mariusz Antonowicz oświadczył, że warto zaczekać z głębszymi prognozami dotyczącymi drugiej kadencji. Rozmówca sądzi, że bardziej konkretne analizy będzie można przedstawić po wyborach do Sejmu, które odbędą się w październiku.
— W przypadku polityki wewnętrznej to podstawowym celem urzędującego prezydenta było zagwarantowanie sobie reelekcji. Zapewnił to sobie poprzez konsekwentne zwalczanie rządu i osobistą walkę z Ingridą Šimonytė. Oczywiście ze strony premier też różne były zachowania. Tym niemniej, były przypadki, kiedy prezydent ewidentnie szedł na konflikt. Najlepszym przykładem jest spór o ambasadorów. Powstaje pytanie, jak będzie zachowywał się w drugiej kadencji, ponieważ reelekcja nie wchodzi w grę. Cała jego działalność wskazuje na to, że w dużym stopniu swą politykę opiera na sondażach. Sondaże wskazują, że największą popularnością cieszą się socjaldemokraci. Teraz trochę zachowuje się, jakby był jednocześnie prezydentem i szefem rządu. Coś na wzór Emmanuela Macrona oraz Wołodymyra Zełenskiego. Jednak więcej o jego postawie będzie można powiedzieć po jesiennych wyborach. Dużo będzie też zależało od jego doradców. Bo tam też z pewnością zajdą zmiany. Odszedł Jarosław Niewierowicz. Mówi się, że może podać się do dymisji Kęstutis Budrys — prognozuje politolog.
Czytaj więcej: Gitanas Nausėda zaprzysiężony na prezydenta Litwy. Kadencja potrwa do 2029 roku