10 lipca 1994 roku odbyła się II tura wyborów prezydenckich. Zwycięzcą został 40-letni Alaksandr Łukaszenka, który przedtem pracował dyrektorem „Haradziec” w rejonie szkłowskim. „Dzień zaprzysiężenia pierwszego prezydenta Białorusi ma stać się dniem końca sporów w społeczeństwie i pierwszym krokiem do ustanowienia zgody obywatelskiej. Właśnie dlatego pierwszy prezydent ma stanąć i stanie ponad własnymi politycznymi sympatiami, będąc otwartym na wszystkie siły polityczne” — mówił podczas inauguracji pierwszy i jak na razie ostatni prezydent Białorusi.
Przyszłość pokazała, że to były ostatnie wolne i demokratyczne wybory w tym kraju. — Nikt nie sądził, że to potrwa 30 lat. Wszyscy myśleli, że to będzie jednorazowa wpadka, a po pięciu latach normalność wróci — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Andrzej Pukszto, politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.
Czytaj więcej: Łukaszenka objął urząd prezydenta podczas niezapowiedzianej inauguracji
Droga do władzy i kult jednostki
Później Łukaszenka został nazwany „ostatnim dyktatorem Europy”. Natomiast do władzy doszedł, jako demokrata zwalczający korupcję. W marcu 1990 r. został deputowanym Najwyższej Rady Białoruskiej SSR. W roku następnym opublikował artykuł „Dyktatura: wariant białoruski”, w którym zarzucał rządzącej nomenklaturze, że ma autorytarne ciągotki i chce stworzyć polityczną dyktaturę. Był jednym z liderów frakcji „Komuniści Białorusi za demokrację”. W latach 1993–94 stał na czele parlamentarnej komisji ds. walki z korupcją.
Niezależnie od tego, że na początku swej kariery swym oponentom zarzucał autorytaryzm, to od samego początku bycia prezydentem zaczął zbliżać się do rządów dyktatorskich. W 1996 r. w wyniku referendum została zmieniona konstytucja kraju. Przedłużono też kadencję Łukaszenki do 2001 r. Później wygrywał wszystkie kolejne wybory. Opozycja oskarżała go o fałszowanie wyników. Organizowała protesty, które zawsze były tłumione. „O ile wcześniej przejawy kultu jednostki na Białorusi wydawały się odosobnionymi przykładami »podlizywania się«, o tyle ostatnio przybrały skalę zjawiska systemowego” — podsumowała trzy dekady władzy telewizja „Bielsat” w swym materiale.

| Fot. Marian Paluszkiewicz
Polityka Zachodu
Łukaszenka i Białoruś od lat są objęte zachodnimi sankcjami. — Zachód, podobnie jak w sprawie Rosji, nie miał jakiegoś wypracowanego klarownego stanowiska. W Europie Zachodniej patrzono na Białoruś jak na coś bardzo odległego. Próbowano metody kija i marchewki. Były pewne projekty, jak zainicjowane przez Polskę i Szwecję, Partnerstwo Wschodnie. To oczywiście była marchewka. Nie miało to jednak żadnego przełożenia na rzeczywistość wewnątrz kraju. Polityka Unii Europejskiej lub Stanów Zjednoczonych wobec Białorusi są to generalnie same porażki. Niezależnie od tego, że na różne projekty gospodarcze lub demokratyczne wydano duże pieniądze — sądzi Pukszto.
Ostatnie wybory prezydenckie odbyły się w sierpniu 2020 r. Łukaszenka ponownie ogłosił zwycięstwo. Opozycja zarzuciła dyktatorowi fałszerstwa wyborcze i wyprowadziła na ulice setki tysięcy osób. Niestety pokojowe protesty zostały krwawo stłumione. Kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska musiała udać się na emigrację.
Czytaj więcej: Na szczycie NATO w Wilnie Swiatłana Cichanouska spotkała się z prezydentem Joe Bidenem
Protesty i Litwa
Litwa była jednym z pierwszych krajów nieuznających wyniku wyborów. Litwa też akredytowała Swiatłanę Cichanouską, czyli nadała jej oficjalny status. Część litewskich politycznych komentatorów krytykowała takie działania. „Rozpoczynając flirt z jedną z opozycyjnych grup i zrywając stosunki dyplomatyczne z Mińskiem litewskie MSZ przyczyniło się do zmniejszenia wolności demokratycznych i praw człowieka w Białorusi. Litwa straciła, jakikolwiek wpływ na sąsiednie państwo. Komu, jeśli nie Putinowi, taka polityka jest potrzebna?” — pisał w jednym z tekstów historyk oraz politolog Šarūnas Liekis. Jego zdaniem polityka Litwy, a później Zachodu, spowodowała, że Białoruś stała się rosyjskim protektoratem.
Andrzej Pukszto uważa, że sytuacja była bardziej skomplikowana. — Czy trzeba było uznawać lub nie Swiatłanę Cichanouską? Jest to bardzo skomplikowana kwestia. Jak już wspominałem Zachodowi nie udało się wypracować stanowiska względem Białorusi i Łukaszenki. Stosowano metodę prób. Na zasadzie — może to pomoże, może to. Niestety nadal nie ma klucza do Białorusi. Wydaje mi się, że w dużym stopniu pogodzono się z faktem, iż Białoruś stała się częścią Rosji. Pod tym względem wpadliśmy w większy dół, ale ten dół już istniał wcześniej. Zmiany na Białorusi, moim zdaniem, są możliwe tylko po zmianach w Moskwie. Być może jestem zbyt pesymistycznie nastawiony, ale nie wydaje mi się, że sami Białorusini dadzą radę z reżimem Łukaszenki. Nawet, jeśli Alaksandr Łukaszenka z jakiegoś powodu ustąpi ze stanowiska, to zawsze może go zastąpić starszy syn — podkreśla rozmówca.
Oficjalnie Białoruś nie bierze udziału w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Jednak to właśnie z terytorium Białorusi w lutym i marcu 2022 r. rosyjskie wojsko szło na Kijów.
Czytaj więcej: Łukaszenka: „Iskandery poleciały z Białorusi”. Wcześniej deklarował, że nie weźmie udziału w inwazji na Ukrainę