25 maja 1992 r. dotarła do Polski informacja z Nepalu o zaginięciu Wandy Rutkiewicz, która zdobywała swój dziewiąty ośmiotysięcznik – Kanczendzongę. Tuż przed wyprawą miała ona powiedzieć matce, że jeśli nie wróci, oznacza to, że została buddyjską mniszką i przebywa w górach, osiągnąwszy spokój, którego tak jej w życiu brakowało. Ciała himalaistki nigdy nie odnaleziono.
Eliza Kubarska, reżyserka z zawodu, alpinistka z zamiłowania, postanowiła wyruszyć jej śladami, czego efektem jest film dokumentalny „Wanda Rutkiewicz. Ostatnia wyprawa”. – Pytaniem filmu nie było, czy Wanda może wciąż żyje – mówi magazynowi „Kuriera Wileńskiego”. – Punktem wyjścia było poszukiwanie „fizycznej” Wandy po to, by poznać ją od strony psychologicznej.
Tajemnica strychu
Jest faktem powszechnie mało znanym, że Wanda Rutkiewicz urodziła się na Litwie – 4 lutego 1943 r. w Płungianach na Żmudzi. Po II wojnie światowej wyjechała z rodzicami i starszym bratem Jerzym do Łańcuta, w którym mieszkali dziadkowie ze strony jej ojca. Potem rodzice, Zbigniew Błaszkiewicz i Maria z Pietkunów, którzy doczekali jeszcze dwójki dzieci, Michała i Janiny, podjęli decyzję o przenosinach na ziemie zachodnie do Wrocławia. Tam Wanda zdała maturę w II Liceum Ogólnokształcącym, a później zdobyła dyplom inżyniera elektronika na Politechnice Wrocławskiej. Po studiach podjęła pracę we wrocławskim Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych. Po przeprowadzce do Warszawy pracowała w Instytucie Maszyn Matematycznych.
– Od Janiny Fies, siostry Wandy, i od zaprzyjaźnionej z nią Justyny Tafel, reżyserki od lat pracującej nad filmem fabularnym o Rutkiewicz, dowiedziałam się, że po zaginięciu Wandy jej brat Michał zabrał do domu we Wrocławiu wszystko, co zostało w jej mieszkaniu – mówi Eliza Kubarska. – Próbował te rzeczy porządkować, ale niestety, przedwcześnie zmarł. Po jego śmierci wszystkie miały zostać wyrzucone. Janina, mieszkająca w Niemczech, dostała telefon, że ma jeden dzień, żeby zabrać pamiątki po Wandzie z piwnicy. Było tego bardzo dużo, wiele pudeł zajmujących przynajmniej jeden pokój, trzeba mieć miejsce, żeby to przechowywać. Wtedy Justyna Tafel zorganizowała transport i przewiozła wszystko na pewien strych we Wrocławiu. Rzeczy leżały tam przez kolejne osiem lat. Kiedy dowiedziałam się, że są, poprosiłam o nie Janinę. Obiecałam, że wszystko zdigitalizuję. Zajęło mi to dwa lata…
Znaleziony wśród sterty materiałów archiwalnych intymny audiopamiętnik Wandy Rutkiewicz, który prowadziła na temat swych podróży, stał się dla reżyserki bardzo ważną wskazówką. Zaznacza ona jednak, że odnalezione archiwa nie były inspiracją do zrobienia filmu, nad którym pracę rozpoczęła znacznie wcześniej. Wpisały się natomiast doskonale w założenia, które przyjęła do realizacji.
– Bardzo chciałam oddać głos Wandzie i szukałam na to pomysłów – kontynuuje Kubarska. – W Polskim Radio znalazłam osiem godzin audycji z Wandą Rutkiewicz, co tylko dowodzi, jak znaną i popularną osobą była w tamtym czasie. Liczyłam też bardzo, że znajdę zapis rozmowy z Wandą dziennikarki Barbary Rusowicz, pełnego wywiadu z nią, zrobionego tuż przed tą ostatnią wyprawą. Urodziła się z niego książka „Wszystko o Wandzie Rutkiewicz. Wywiad rzeka”, którą uważam za najlepszą, jaką wydano o życiu Wandy. Niestety, tego zapisu nie znalazłam, ale właśnie wtedy dowiedziałam się o archiwach złożonych na wrocławskim strychu.
Cena pasji
Sport, rywalizację Wanda Rutkiewicz zawsze miała we krwi. Jako licealistka była świetnie zapowiadającą się siatkarką, grała w pierwszej lidze, aspirowała do reprezentacji Polski. Postawiła jednak na alpinizm, który był jej największą miłością i pasją. Wspinaczką zaraziła się w pobliżu Jeleniej Góry, na skałkach koło Janowic Wielkich w Rudawach Janowickich.
Jako 19-latka ukończyła kurs taternicki na Hali Gąsienicowej w Tatrach. Wspinała się w nich nie tylko na klasycznych trasach, lecz także na bardzo trudnych drogach, m.in. północną ścianą Małego Kieżmarskiego Szczytu oraz wariantem „R” na Mnichu. Poprowadziła też kilka nowych dróg, m.in. na Koprowym Wierchu. Była członkinią i uczestniczką wypraw jaskiniowych wrocławskiej Sekcji Grotołazów, a po przeprowadzce do Warszawy, od 1973 r., należała w stolicy do Klubu Wysokogórskiego. W 1964 r. po raz pierwszy wyruszyła w Alpy, potem przyszedł czas na Pamir, Hindukusz i wreszcie Himalaje.
16 października 1978 r., w dniu, gdy konklawe w Watykanie wybrało Karola Wojtyłę na papieża, jako trzecia kobieta na świecie, pierwsza Europejka i pierwsza osoba z Polski zdobyła najwyższy szczyt Ziemi – Mount Everest. Osiem lat później jako pierwsza kobieta na świecie i pierwsza z Polaków zdobyła K2, drugi pod względem wysokości na świecie. W sumie zdobyła osiem z 14 ośmiotysięczników, oprócz dwóch najwyższych także: Nanga Parbat, Sziszapangmę, Gaszerbrum II, Gaszerbrum I, Czo Oju i Annapurnę.
– Wanda miała duszę sportowca, chęć bicia rekordów – mówi Kubarska. – Chciała wejść na wszystkie ośmiotysięczniki. Nie jest przypadkiem, że jest pierwszą osobą z Polski, która stanęła na Mount Evereście i na K2, co w moim odczuciu nie jest należycie silnie artykułowane. Rutkiewicz była kobietą, która miała pomysł na swoje życie, na siebie, swoją pasję i bardzo ceniła sobie swoją wolność. „Jedną z najważniejszych rzeczy dla mnie jest wolność” – mówi w filmie. Niestety, zapłaciła za to wszystko bardzo wysoką cenę właściwie na każdym polu. Moim zdaniem za wysoką, która nie byłaby aż taką, gdyby Wanda nie była kobietą. Chodzi o to, że kobiecie w pewnych sferach, mówimy tu akurat o alpinizmie i himalaizmie, będzie zawsze trudniej. Nie ma innej możliwości chociażby z powodów biologicznych. Nie da się rodzić dziecka i w tym samym momencie być na wyprawie. Można natomiast być na wyprawie jako ojciec dziecka, które się rodzi. Ja tego nie oceniam, są różne sytuacje, ale u kobiet to biologicznie niemożliwe. Tak samo po urodzeniu więź z dzieckiem jest bardzo silna, ono bardzo potrzebuje matki. Albo zatem taka kobieta nie może mieć rodziny i płaci cenę ogromnej samotności, albo próbuje łączyć te ekstremalnie trudne wyzwania z byciem matką, a to jest bardzo trudne. Mężczyźni działający w górach, mający rodzinę, mają łatwiej, mają do kogo wrócić, zawsze ktoś czeka. W wypadku Wandy tak nie było, jej dwa małżeństwa się nie udały [pierwsze z taternikiem Wojciechem Rutkiewiczem, drugie z austriackim lekarzem i alpinistą Helmutem Scharfetterem – przyp. aut.], i to też była cena tej jej pasji.
Historia uniwersalna
12 maju 1992 r. o godz. 3.30 Wanda Rutkiewicz wraz z Carlosem Carsolio wyruszyli w górę z obozu IV na 7950 metrach, rozpoczynając szczytowy atak na Kanczendzongę. Po 12-godzinnej wspinaczce w głębokim śniegu Carsolio stanął na wierzchołku. Schodząc, napotkał Wandę na wysokości ponad 8200 metrów. Mimo braku sprzętu biwakowego zdecydowała się przeczekać noc i kontynuować wejście następnego dnia. Od tego momentu nikt już jej nie widział…
Ministerstwo Turystyki Nepalu uznało prowadzenie akcji ratunkowej za praktycznie niemożliwe, do Polski informacja o zaginięciu dotarła po prawie dwóch tygodniach.
Zaginięcie Rutkiewicz stało się ziarnem wielu teorii spiskowych. Eliza Kubarska nie chciała jednak rozprawiać się z nimi w swoim filmie. – Nie było pytaniem, gdzie Wanda jest i czy żyje, tylko co się wydarzyło w życiu tej kobiety, że na końcu była nieszczęśliwa, samotna i nie miała do czego wracać, chociaż miała niesamowite osiągnięcia, była dobrze wykształcona, odważna, piękna i wydawałoby się, że ma wszystko do tego, by prowadzić szczęśliwe życie – mówi reżyserka. – Chciałam, żeby to nie był film tylko dla ludzi, którzy pasjonują się górami. Ta historia mogłaby się wydarzyć zupełnie gdzie indziej, nie musiała w górach, ale że akurat wydarzyła się tam, to jest to i atrakcyjne wizualnie i dzieje się też przy okazji „w moim świecie”. Chciałam, żeby to była historia uniwersalna, która może się odnieść zarówno do znanej wokalistki, do filmowca, nawet nie tylko do kobiet, choć ta historia jest bardzo kobieca. Ważnym jest dla mnie przesłanie, że jeżeli jest taka kobieta jak Wanda, w świecie silnie męskim, to środowisko musi ją wspierać. Uważam, że to jest jego obowiązek – kończy reżyserka.
Czytaj więcej: Góry, podróże, warsztaty i fraszki: polskie propozycje podczas Wileńskich Targów Książki 2024
Prapremiera filmu dokumentalnego „Wanda Rutkiewicz. Ostatnia wyprawa” miała miejsce na tegorocznym Festiwalu Górskim w Lądku-Zdroju, który odbył się na tydzień przed tragiczną powodzią, która dotknęła także to miasteczko. Film otrzymał prestiżową nagrodę publiczności. Od 18 października wszedł na ekrany w całej Polsce. W listopadzie będzie miał międzynarodową premierę na prestiżowym festiwalu IDFA w Amsterdamie, jednym z najważniejszych festiwali filmów dokumentalnych na świecie.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 40 (121) 26/10-01/11/2024