Od wyborów sejmowych 2016 roku AWPL-ZChR straciła ponad 21 tysięcy głosów: w 2016 roku zdobyła 69 tys. (5,48 proc.), w 2020 — już tylko 56 tys. (4,8 proc.), a w tym roku o kolejnych 8 tysięcy mniej, czyli 48 tys. (3,89 proc.). Niestety ta tendencja była przez wierzącego niezachwianie w swój geniusz Waldemara Tomaszewskiego non stop bagatelizowana. I jest bagatelizowana nadal w imię narracji o kolejnym historycznym zwycięstwie wbrew knowaniom „złych lietuvisów”.
Wygrana „fuksem”
Gdy w 2020 roku AWPL-ZChR nie przekroczyła progu wyborczego w wyborach sejmowych, wieczny prezes partii uznał to za wypadek przy pracy. Trzy lata później AWPL-ZChR straciła stanowisko mera w rejonie wileńskim. A teraz po raz kolejny nie przekroczyła progu wyborczego w wyborach do Sejmu i musi się zadowolić trzema posłami z okręgów jednomandatowych.
Rita Tamašunienė w Niemenczynie i Jarosław Narkiewicz w Solecznikach co prawda wygrali już w I turze, ale tym razem tylko tzw. fuksem. Gdyby nie to, że konserwatyści podstępem poprawili ordynację wyborczą, i w jednym, i w drugim okręgu doszłoby do II tury i nie wiadomo, czy np. Tamašunienė poradziłaby w niej z byłym kolegą partyjnym, a obecnie socjaldemokratą Robertem Komarowskim, zaś Narkiewicz z prokremlowskim Eduardasem Vaitkusem.
Jeszcze ciekawsza jest sytuacja z trzecim posłem AWPL-ZChR. Czesław Olszewski, który już od kilku kadencji jest jednym z najbardziej milczących i najmniej aktywnych posłów litewskiego parlamentu, w II turze w okręgu Wilno Południowe wygrał o włos i w gruncie rzeczy tylko dzięki poparciu jakiego mu udzielili liderzy wszystkich lewicowych ugrupowań politycznych, a więc głosami… Litwinów! Gdyby nie to, że II tura odbywała się pod hasłem „byle kto, tylko nie konserwatysta” — zobaczyłby Olszewski salę sejmową tylko w ramach jakiejś wycieczki seniorów.
Walka kontrproduktywna
To paradoks, że partia, która przez całą swoją karierę stawiała na konfrontację z Litwinami, na wzniecanie konfliktów, na współpracę — wbrew tragicznej historii polsko-litewskiej nacechowanej przestępstwami, podstępem rosyjskiego imperializmu, krwawo stłumionymi powstaniami — z prokremlowskimi Rosjanami, zdobyła trzeci mandat dzięki wyborcom litewskojęzycznym!
Tak, AWPL-ZChR traci głosy nie tylko liberalnych wyborców-Polaków, ale i prokremlowskich Rosjan. Szczególnie widoczne to jest w Kłajpedzie, gdzie nie pomogło partii nawet kandydowanie Waldemara Tomaszewskiego w jednym z okręgów jednomandatowych. Elektorat rosyjskojęzyczny po prostu miał tym razem z kogo wybierać, bo niemal każda partia ogólnokrajowa miała na swoich listach Rosjan. Bardziej lewicowy albo liberalny wyborca zagłosował na socjaldemokratów, liberałów i demokratów. A prokremlowski Rosjanin miał swój Świt Niemna, Partię Ludową i Koalicję Pokoju Wiktora Uspaskicha.
Już najwyższy czas, żeby Waldemar Tomaszewski zrozumiał, iż walka o głosy rosyjskojęzycznych wyborców jest kontrproduktywna. Nie przebije swoimi ofertami przyjaźni z Łukaszenką Eduardasa Vaitkusa, który proponuje przyjaźnić się z samym Putinem. Powinien też zrozumieć, że i granie na konflikt już nie przynosi politycznych dywidend. Wystarczy przeanalizować wpływ niezwykle mocno nagłośnionej na Litwie i w Polsce reorganizacji szkół polskich w rejonie trockim. Konflikt jest, emocje wrą, a i w Połukni, i w Starych Trokach AWPL-ZChR straciła po kilkanaście, nawet kilkadziesiąt procent głosów w tych wyborach!
Zmiany są niezbędne
AWPL-ZChR jeśli chce przetrwać jako licząca się siła polityczna (chociażby na poziomie regionalnym) — musi się zmienić. Zdemokratyzować. Otworzyć na nowe środowiska. Odzyskać polskich wyborców liberalnych. Ale przede wszystkim zrezygnować z bezsensownej walki o wyborców rosyjskojęzycznych i skoncentrować na przekonywaniu do siebie Litwinów. Bo przykłady Roberta Duchniewicza, Eweliny Dobrowolskiej, Roberta Puchowicza czy Tomasa Tomilinasa wskazują, że Polak już nie działa na wyborcę litewskiego jak czerwona płachta na byka. Jedynie Polak z AWPL-ZChR mobilizuje — a i to nie zawsze — Litwinów do masowego głosowania przeciw. Wątpię jednak, że reforma AWPL-ZChR jest możliwa pod rządami obecnego prezesa partii. Jest na to za stary, zbyt znudzony, sfrustrowany, zmęczony. Obawiam się jednak, że otoczony chórem klakierów tego nie rozumie.
Reforma AWPL-ZChR to jednak dalsza i mglista perspektywa. Może nawet utopia. Ta bliższa — to koalicja rządząca. Jeśli powstanie koalicja socjaldemokratów z demokratami i chłopami — a prawdopodobnie taka właśnie powstanie — będzie potrzebowała do zapewnienia sobie bezpiecznej większości w parlamencie trzech głosów AWPL-ZChR. Może nie będą to głosy na wagę złota, ale to nadal doskonała okazja, żeby nie tylko wejść do rządu, zdobyć kilka intratnych stanowisk, ale i załatwić coś dla Polaków na Litwie. Bardziej liberalną Ustawę o mniejszościach narodowych, legalizację wszystkich znaków diakrytycznych w pisowni polskich imion i nazwisk, większe pieniądze na media polskojęzyczne i walkę z kremlowską propagandą…
Jak dotychczas sukcesy w tych dziedzinach AWPL-ZChR, która współuczestniczyła już w tworzeniu aż 4 rządów niepodległej Litwy, były bardziej niż skromne. Ale być może do pięciu razy sztuka?…
zw.lt, śródtytuły od redakcji