Więcej

    Z Sankt Peterburga do Krakowa przez Wilno. Dzieje rodu Kuźmów

    Prof. Ryszard Jan Kuźmo jest znanym wileńskim epidemiologiem i działaczem społecznym, założycielem i długoletnim rektorem Polskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Wilnie. Postanowił spisać historię swojego rodu, którą „Kurier Wileński” publikuje jako pierwszy.

    Czytaj również...

    Powstanie tego rodu jest dość dawne, w obecnych czasach jego opisanie staje się dość skomplikowane i nieproste. Otóż pierwsze wzmianki o Kuźmach pojawiły się jeszcze w XIV w. Kuźmowie mają swój herb rodzinny Jastrzębiec, został im nadany w 1300 r.

    Od końca XIX w. do rodu Kuźmów należą Trzeciakowie. Właśnie autor tych zapisków, Ryszard Jan Kuźmo, posiada akt przyznania szlachectwa przez Królewski Związek Szlachecki Litwy. Został wydany w 2014 r. po linii Treciakas, w której herbem jest Trzaska, bardzo podobna do herbu Jastrzębia. Został zarejestrowany w księdze Królewskiego Związku Litewskiej Szlachty (Lietuvos Bajorų Karališkoji Sąjunga) pod numerem 3831. Losy Trzeciaków i Kuźmów są dosyć skomplikowane.

    Ryszard Kuźmo, lat 12, z babcią Apolonią Kuźmową, 1950 r.
    | Fot. archiwum rodzinne

    Carski zegarmistrz

    Otóż Władysław Trzeciak (pradziadek Ryszarda) był w Sankt Petersburgu w Pałacu Zimowym u cara Rosji nadwornym zegarmistrzem. Jego przyjazd do Wilna nastąpił w 1881 r. po pewnym wydarzeniu.

    Po zamordowaniu cara Aleksandra III w pałacu odbywała się „stypa”. Trwały modły za duszę zamordowanego. Tymczasem mój pradziadek, przy wszystkich, podjął toast za… spokój duszy mordercy, który został wówczas natychmiast złapany i powieszony. Wszyscy obecni byli w szoku i zdziwieni, jak można prosić o pokój duszy mordercy.

    Następnego dnia car nakazał, żeby tego zegarmistrza nie było w pałacu ani ducha, ani śladu. Pozwolono mu w ciągu doby opuścić Sankt Petersburg.

    Po kilku dniach pradziadek przyjechał do Nowej Wilejki. Założył tu zakład zegarmistrzowski i ożenił się z moją prababcią szlachcianką Stefanią Romanowską.

    Zdjęcie ślubne Ryszarda Kuźmy ze Stefanią Warłamówną
    | Fot. archiwum rodzinne

    Chirurg społecznik w Sarnach

    Po kilku latach w 1884 r. na świat przyszedł mój dziadek Kazimierz Trzeciak. Mieszkał w Nowej Wilejce i pracował za tamtych czasów ponad 20 lat.

    W 1905 r. ożenił się z Antoniną Sztarnetówną. Z tego związku narodziły się dwie dziewczynki: Kazimiera (1907 r.) i Helena (1910 r.). W latach 30. XX w. Helena i Kazimiera studiowały na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Moja matka Helena studiowała na humanistyce, a Kazimiera – na medycynie. W 1934 r. Kazimiera (moja ciocia) wyszła za mąż za Wacława Beniasza, który ukończył medycynę i został chirurgiem.

    W 1937 r. wuj Beniasz ze swoją żoną Kazimierą wyjechali do Sarn (dziś Ukraina, obwód rówieński), gdzie Wacław Beniasz otrzymał stanowisko naczelnego lekarza, a Kazimiera była jego pomocnicą i gospodynią domową. Tu w Sarnach w 1937 r. narodziła się im córka Krystyna (moja kuzynka, cioteczna siostra).

    Mieszkając i pracując w Sarnach, mój wujek Wacław Beniasz leczył i pomagał miejscowym Ukraińcom i Polakom, i innym, którzy się do niego zwracali o pomoc. Będąc chirurgiem ogólnie wykonał dużo operacji, na miejscowych mieszkańcach, pomagał, konsultował i leczył ich bezinteresownie.

    I otóż w 1943 r. przyszli do Beniaszów banderowcy, przedstawiciele kolaborującej z hitlerowcami UPA. Wyprowadzili z mieszkania na podwórko męża Kazimiery, chirurga, który wszystkich leczył i wszystkim pomagał. Na oczach jego żony Kazimiery i jego córki Krystyny bestialsko go rozstrzelali. Lamenty i prośby żony i córki nic nie pomogły. Wacław Beniasz, lekarz i chirurg, został mimo niewinności stracony i okrutnie rozstrzelany w bandycki sposób.

    UPA i banderowcy pokazali swoją prawdziwą twarz. Zginął z ich rąk, dlatego że był Polakiem, a że ich leczył i im pomagał, nie zwrócili na to uwagi.

    Helena Kuźmowa, matka autora zapisków, 1951 r.
    | Fot. archiwum rodzinne

    Spotkanie moich rodziców

    Moja matka Helena poznała Jana Kuźmę, gdy był sekretarzem magistratu m. Nowa Wilejka. Tu w 1936 r. oni się pobrali i w 1938 r. na świat przyszedł ich syn Ryszard Kuźmo. Ochrzczony został w Ostrej Bramie.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Co się tyczy rodziny mego ojca Jana Kuźmy, to historia jest następująca. Mój pradziadek po linii ojca, Władysław Kuźmo, zamieszkiwał w Lidzie i Kownie.

    Wspomnijmy tu znanego rzeźbiarza i artystę Vladasa Kuźmę, którego rzeźba przedstawiająca rycerza zdobi po dzień dzisiejszy róg ulic Trockiej i Zawalnej (Pylimo) naprzeciwko budynku z dwoma Kerkulesami podpierającymi balkon. Właśnie ten Vladas Kuźma był bratem mojego pradziadka i ma w Kownie swoją ulicę pod nazwą V. Kuzmas.

    Zaś mój dziadek Wincenty Kuźma, syn mojego pradziadka Kuźmy, mieszkał w Lidzie i Wilnie, ożenił się z moją babcią Apolonią Woronowicz. Moja babcia Apolonia miała siostrę Adelę, znaną krawcową z tamtych czasów.

    Sześcioletni Ryszard Kuźmo, 1944 r.
    | Fot. archiwum rodzinne

    Wileńscy kolejarze bohaterowie

    Mój dziadek z babcią mieli trzech synów: Aleksandra, Piotra i Jana, których losy potoczyły się następująco.

    Mój dziadek po linii ojca należał do Zarządu „Samoobrony Wileńskiej”. Był nie tylko dobrym stolarzem, ale i świetnym kolejarzem, a później maszynistą. To właśnie wileńscy kolejarze w roku 1920 rozebrali tory pod Wilnem, żeby transport z wojskiem bolszewickim nie mógł wejść do Wilna. Mieli oni nawet swój hymn: „Idą, idą z wiarą silną, że odbiorą swoje Wilno, raz dwa trzy. Przy pomocy kolejarzy Pan Bóg zdrowiem ich obdarzy, raz, dwa, trzy”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Właśnie do Samoobrony wstąpił jako ochotnik niepełnoletni najstarszy dziadka Wincentego i Apolonii Aleksander. Zaciekle walczył pod Wilnem i tu zginął podczas obrony miasta. Najmłodszy syn Kuźmów Piotr służył w wojsku w Końskich. Tam był również na ćwiczeniach Jan Kuźmo, mój ojciec.

    Piotr Kuźmo zginął w czasie bombardowania w 1944 r. w Końskich.

    Mój ojciec Jan jako jedyny z Kuźmów przeżył wojnę i witał na Zwierzyńcu i na Kalwaryjskiej wkraczające do Wilna oddziały AK.

    Końskie – Piotr Kuźmo i Jan, 1934 r.
    | Fot. archiwum rodzinne

    Zasłużona Nauczycielka Litwy

    Po wojnie losy potoczyły się następująco. Mój ojciec Jan w ramach repatriacji na początku lat 50. wyjechał do Polski i osiadł w Szczecinie. Tam założył nową rodzinę.

    Matka moja, Helena z Trzeciaków, i cała pozostała rodzina Kuźmów zostali na Wileńszczyźnie. Po rodzinnych perturbacjach matkę moją Helenę Kuźmową tutejsze Ministerstwo Oświaty uczyniło w Mereczu-Wilkiszkach kierowniczką szkoły początkowej. Uwzględniając jej dobrą znajomość języka francuskiego, dowożono ją nawet na furmankach do progimnazjum w Turgielach i Jaszunach. Następnie naznaczyli ją kierowniczką oświaty okręgu Wileńsko-Solecznickiego.

    To była ciężka, wyczerpująca praca, ponieważ musiała ciągle jeździć furmankami i sprawdzać szkoły tego okręgu. Ryszard Kuźmo, jej syn, uczył się w szkole w Mereczu-Wilkiszkach, a doglądał go dziadek Kazimierz Trzeciak, ojciec matki Heleny. Tak to trwało do 1950 roku.

    Na początku lat 50. moją matkę przenieśli do rejonu trockiego. Przyczyny tej przeprowadzki były następujące.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W czasie kontroli jej pracy powstał zeszyt dotyczący jej pracy. Powiedziano, że naucza języka polskiego, tj. polonizuje szkoły. Matka, chcąc nie chcąc, musiała się zgodzić na tę przeprowadzkę, inaczej groziła jej wywózka na Syberię.

    Z początku ją zatrudnili jako nauczycielkę francuskiego w Trockiej Szkole Średniej. Następnie przenieśli do Ruchiszek na to samo stanowisko, a po roku do szkoły siedmioletniej w Solecznikach.

    Na początku 1953 r. skierowali ją do Szkoły Średniej w Landwarowie. Tu z początku wykładała język francuski, później pozwolono jej fakultatywnie uczyć języka polskiego, a niebawem można było oficjalnie wykładać go w szkołach na Wileńszczyźnie. Tu Helena Kuźmo znalazła się w swoim żywiole, ponieważ język polski to był jej życiowy cel – aby go nauczać młode pokolenia, dla którego był on językiem ojczystym.

    Pracowała tu ona aż do swojej śmierci, która nastąpiła w 1993 r. Za swoją wytężoną pracę otrzymała wiele podziękowań, dyplomów, a nawet tytuł Zasłużonej Nauczycielki Litwy. Nigdy nie przeszła na emeryturę, tzn. stała na warcie aż do końca swojego życia.

    Wujostwo Kazimiera i Wacław Bieniaszowie, 1936 r.
    | Fot. archiwum rodzinne

    Kariera naukowa

    Ryszard Kuźmo, syn Heleny Kuźmowej, autor tych słów, w tym czasie przeszedł następujące drogi życiowe i koleje losu.

    Po ukończeniu Szkoły Średniej w Landwarowie przystąpił do Instytutu Nauczycielskiego w Nowej Wilejce w 1957 r. Po jego ukończeniu przedłożył naukę w Instytucie Pedagogicznym i Uniwersytecie Wileńskim na Wydziale Przyrodniczym (biologii). Od najmłodszych lat był zapalonym myśliwym i zagorzałym obrońcą przyrody (ekologiem) i całą swoją egzystencję oddał sprawom przyrody i biologii.

    Uniwersytet ukończył celująco i otrzymał dyplom z wyróżnieniem. W tamtych czasach byli potrzebni specjaliści i młodzi naukowcy z dziedziny biologii, więc Instytut Uniwersytecki skierował Ryszarda Kuźmę na aspiranturę w Litewskiej Akademii Nauk do Leningradu (daw. Sankt Petersburg). Tam skierowano go do Instytutu im. Iwana Pawłowa, światowej sławy fizjologa. W tamtejszym laboratorium fizjologicznym rozpoczął pracę w dziedzinie fizjologii ekologicznej i termoregulacji.

    Po trzech latach wytężonej pracy tam obronił tytuł doktora nauk przyrodniczych. Praca doktorska miała tytuł „Termoregulacje u człowieka i zwierząt stałocieplnych”.

    Po obronie Ryszard Kuźmo wrócił do Wilna. Tu otrzymał pracę w Instytucie Zoologii i Parazytologii przy Akademii Nauk Litwy, jako młodszy pracownik naukowy.

    Po paru latach pracy w instytucie w Werkach przeszedł z powodzeniem konkurs na starszego pracownika naukowego. Wygrał konkurs i zaczął pracować w Instytucie Epidemiologii, Mikrobiologii i Higieny, który znajdował się koło placu Ratuszowego w Wilnie. Jednocześnie podjął prowadzenie wykładów w Wileńskim Instytucie Pedagogicznym. Tu przepracował 17 lat. Po tym okresie naznaczono go kierownikiem laboratorium w nowopowstałym Instytucie Enzymologii Stosowanej. Stąd przeszedł na emeryturę.

    Helena Kuźmowa ze swoją klasą, Landwarów, 1955/56 r.
    | Fot. archiwum rodzinne

    Uniwersytet Trzeciego Wieku

    W 1994 r. Ryszard Kuźmo założył Polski Uniwersytet Trzeciego Wieku w Wilnie, pierwszą uczelnię tego typu na Litwie. W 2024 r. uroczyście świętowano 30-lecie PUTW w Wilnie. Tą placówką dla seniorów Wilna i Wileńszczyzny kieruje do dnia dzisiejszego.

    W czasie trwania jego kadencji wydano pod redakcją Ryszarda Kuźmy sześć pozycji książkowych. Oto one: „Impresje poetyckie słuchaczy PUTW w Wilnie”, 2007; „Koleje losu słuchaczy Polskiego UTW w Wilnie”, 2005; „Nauka to potęgi klucz”, 2010; Wilnianie bohaterowi swojego życia”, 2011; „Duch wileński”, 2020; „Impresje poetyckie w kronikarskie słuchaczy PUTW w Wilnie”, 2024.

    Czytaj więcej: PUTW w Wilnie rozpoczął 31. rok akademicki

    Ryszard Kuźmo wśród delegacji wilnian w Katyniu, 1980 r.
    | Fot. archiwum rodzinne

    Dumny dziadek i pradziadek

    Po ukończeniu uniwersytetu nauczycielskiego Ryszard Kuźmo ożenił się ze swoją koleżanka ze studiów, Stefanią Kuźmo z domu Warłamówną.

    Stefania pracowała całe życie jako nauczycielka geografii i przyrody. Po ukończeniu Instytutu Nauczycielskiego pracowała w gajskiej szkole ośmioletniej. A kiedy ukończyła Instytut Pedagogiczny, zaczęła pracować w Landwarowie na stanowisku wicedyrektora Szkoły Średniej, gdzie były klasy polskie i rosyjskie. Szkoła ta miała dobrą renomę, a Stefania za swoją prace otrzymała wiele wyróżnień, podziękowań i dyplomów. Miała duży autorytet wśród nauczycieli i rodziców.

    Ze związku małżeńskiego Ryszarda i Stefanii narodziły się dwie córki, Alina i Diana. Starsza córka Alina ukończyła szkołę średnią i kilkuletnie kursy zarządzania w dietetyce. W tej dziedzinie pracowała długie lata, a obecnie prowadzi restaurację w Trokach. Tu realizuje swoją pasję. Dzięki jej staraniom i pomysłom restauracja prosperuje dobrze.

    Alina Kuźmo wyszła za mąż za Olgierda Iwanauskasa, mają córkę Justynę i syna Dariusza.

    Dzieci Aliny, a wnukowie Ryszarda założyli już swoje rodziny i posiadają własne dzieci. Justyna, po mężu Łukaszewicz, ma dwóch synów, Edwarda i Kewina. To prawnukowie Ryszarda. Dariusz założył rodzinę z Kariną Wasilewską i mają jednego syna Deimandasa.

    Moja młodsza córka Diana Kuźmo ukończyła w Krakowie Uniwersytet Jagielloński, została magistrem humanistyki. W Krakowie wyszła za mąż za swojego kolegę ze studiów Marka Wilczka. Jest teraz panią Dianą Wilczek. Mają trójkę dzieci: Karola, Marysię i Kasię.

    Marysia studiuje na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie na kierunku zarządzanie jakością produkcji. Kasia, najmłodsza wnuczka, chodzi do szkoły podstawowej. Wnuk Karol wyjechał do Warszawy i tam pracuje w firmie geodezyjnej.

    Obecnie Ryszard Kuźmo ma więc dwóch wnuków, trzy wnuczki i trzech prawnuków.

    Ryszard Jan Kuźmo


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 41 (124) 02-08/11/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Międzypokoleniowe warsztaty „Polska w naszych sercach” w Kowalczukach

    Dzięki zaplanowanym spotkaniom i warsztatom uczestnicy będą mieli okazję poznać historię wsi Kowalczuki oraz losy polskich mieszkańców tych terenów na przestrzeni lat. Realizację projektu zainaugurowały międzypokoleniowe warsztaty zatytułowane „Polska w naszych sercach”, które odbyły się właśnie z okazji Święta Niepodległości...

    Obchody Dnia Seniora w Rudominie

    Zespoły śpiewacze występowały z dużą werwą i zaangażowaniem. W ich skład wchodziło od dwóch do trzech osób, były również kwartety i zespoły, w których było zaangażowanych do 12–14 osób. Święto zaaranżował klub seniorów w Rudominie „Złoty Wiek”. Wystąpienie jego przedstawicieli wywołało...

    Msza św. w intencji mediów polskich na Litwie

    Zapraszam do wspólnej modlitwy o Boże błogosławieństwo dla dziennikarzy i ich rodzin oraz o miłosierdzie Boże dla zmarłych pracowników mediów polskich na Litwie. Z uszanowaniemks. Tadeusz Jasiński, red. naczelny katolickiej gazety „Spotkania”

    Deszcz nie przeszkodził: słuchacze PUTW w Wilnie zadbali o groby na Rossie

    Nie było nas wielu, mieliśmy nadzieję, że zbierze się więcej słuchaczy, ale każdy ma rodzinne groby, o które też trzeba zadbać. Na nasz widok kierowniczka cmentarza bardzo się ucieszyła i dziękowała za przybycie i chęć pomocy. Myślała o nas i...