Tymczasem to jednak Kreml traci resztki wpływów w Unii Europejskiej. Może sobie to jednak odbić w Mołdawii, która nie ma tyle pieniędzy, ile zachodni sąsiedzi, by zmienić źródło dostaw gazu i uniknąć potężnego obciążenia budżetu i zwykłych obywateli. Rosja to wykorzysta w nadchodzących wyborach.
Kiedy 1 stycznia rosyjski gaz przestał płynąć na zachód przez Ukrainę, był to koniec pewnej epoki. Wszak od ponad 50 lat tym szlakiem Rosja (wcześniej Sowieci) sprzedawała Europie surowiec, za który dostawała ogromne pieniądze. To również cios dla Moskwy, pokazujący, jak decyzja Putina o prowadzeniu wojny totalnej przeciwko Ukrainie podważyła zdolność Rosji do wykorzystywania dostaw energii jako dźwigni wpływów w dużej części Europy.
Gazowy rozwód
Gazprom wstrzymał dostawy gazu do Europy przez Ukrainę 1 stycznia 2025 r. w związku z tym, że pięcioletni kontrakt z Naftohazem nie został przedłużony przez stronę ukraińską. To oznacza koniec dostaw gazu z Rosji na Słowację i do Mołdawii. Jak wynika z obliczeń Bloomberga, utrata tranzytu przez Ukrainę zmniejszy przychody Rosji nawet o 6 mld dolarów rocznie.
Teraz Rosji pozostał tylko jeden działający szlak tranzytowy do Unii Europejskiej – przez Morze Czarne i Turcję. Gaz płynie nim wciąż na Bałkany i na Węgry. Ale generalnie udział rosyjskiego gazu w najbliższym i najbardziej lukratywnym rynku, rynku Europy, skurczył się do zaledwie 5 proc. W 2021 r. udział ten wynosił 45 proc. i był głównym źródłem dochodów Gazpromu.
Jednak z całej tej klęski Kreml chce wyciągnąć coś dobrego dla jego celów. Chodzi o Mołdawię. Zakręcenie kurków z gazem dla tego kraju (warto podkreślić, że Rosja wykorzystała wygaśnięcie umowy tranzytowej z Ukrainą do przykrycia faktycznego powodu zakończenia dostaw dla Mołdawii – zerwania współpracy pod pretekstem niespłacenia przez Kiszyniów długów) ma na celu jego destabilizację tuż przed wyborami parlamentarnymi.
Już 28 października 2024 r. Gazprom wysłał zawiadomienie do mołdawskiej spółki gazowej Moldovagaz, informując, że z powodu regularnego niewywiązywania się przez stronę mołdawską ze swoich zobowiązań płatniczych i „nagromadzonych zaległości” dostawy gazu ziemnego do Republiki Mołdawii zostaną całkowicie wstrzymane. Gazprom twierdzi, że Mołdawia nie spłaciła długu w wysokości 709 mln dolarów. Audyt przeprowadzony przez brytyjskie i norweskie firmy audytorskie wykazał jednak w 2022 r., że Mołdawia była winna Gazpromowi tylko 8,6 mln dolarów.
Naddniestrze bez gazu
Po dekadach zależności od rosyjskiego gazu Mołdawia w ostatnich latach zdywersyfikowała swoje źródła energii, do czego częściowo przyczyniła się inwazja Rosji na Ukrainę w 2022 r., która skłoniła całą Europę do ponownego przemyślenia polityki importowej gazu. Dzięki tej dalekowzrocznej polityce prozachodnich władz w Kiszyniowie zakręcenie kurków z gazem 1 stycznia nie miało większego bezpośredniego wpływu na zdecydowaną większość kraju. Poza separatystycznym Naddniestrzem.
To skrawek Mołdawii leżący na wschód od Dniestru. Zamieszkane przez 450 tys. ludzi quasi-państewko z 1500 rosyjskimi żołnierzami na swoim terenie, uzależnione gospodarczo od Rosji, politycznie wierne Moskwie od początku lat 90. XX w. Rosja dostarczała ok. 2 mld m sześc. gazu rocznie do separatystycznego regionu. Jak jest teraz? Według firmy Tiraspoltransgaz prawie 75 tys. gospodarstw domowych pozostało bez gazu w pierwszym dniu nowego roku. Kolejnych 116 tys. abonentów otrzymuje gaz w zmniejszonych ilościach.
Stanął cały naddniestrzański przemysł, z wyjątkiem producentów żywności. Z powodu braku gazu główna elektrownia, która jest własnością rosyjskiej firmy Inter RAO, przestawiła się na węgiel. Zapasy wystarczą mniej więcej do 20 lutego.
Tymczasem mołdawska spółka Moldovagaz zgromadziła zapasy gazu na cały sezon grzewczy, do końca marca 2025 r., ale tylko dla prawobrzeżnej części kraju. Awaryjny zakup gazu był prowadzony od lata. Paliwo kosztowało więcej niż rosyjskie. W związku z tym taryfy gazowe dla ludności Mołdawii zostały podniesione o 28 proc., wbrew obietnicy premiera o niezmienianiu cen gazu i energii elektrycznej w tym sezonie grzewczym. Mołdawia zwiększyła też import energii elektrycznej z Rumunii.
Moldovagaz i mołdawska państwowa spółka energetyczna Energocom zaoferowały Naddniestrzu pomoc techniczną i handlową w pozyskiwaniu gazu z rynków europejskich. Tyraspol pomoc odrzucił.
Czytaj więcej: Naddniestrze — wejdą czy nie wejdą?
Celem Rosji – Mołdawia
Moskwa ciężko pracuje, aby zrzucić winę na prozachodni rząd z Kiszyniowa. I jego „protektorów”. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa powiedziała 2 stycznia, że „odpowiedzialność za zaprzestanie dostaw rosyjskiego gazu spoczywa całkowicie na Stanach Zjednoczonych i marionetkowym reżimie w Kijowie”, a także na europejskich zwolennikach Ukrainy.
Rosja ma nadzieję na wykorzystanie sytuacji do zaostrzenia napięcia między rządem Mołdawii a władzami i obywatelami Naddniestrza, jednocześnie podsycając niezadowolenie z rosnących cen w całym kraju. Prawobrzeżna Mołdawia do niedawna otrzymywała 80 proc. energii elektrycznej z Kurczugan, elektrowni w Naddniestrzu, która była zasilana rosyjskim gazem. Obecnie elektrownia jest częściowo zasilana importowanym węglem.
Mołdawia jest skazana na import energii elektrycznej z Rumunii, choć ceny są wyższe. To jeszcze bardziej podbije rachunki obywateli, już i tak rosnące na skutek dywersyfikacji importu gazu w imię zwiększenia bezpieczeństwa państwa i uniezależnienia się od Rosji.
Mieszkańcy Mołdawii przygotowują się na przerwy w dostawach prądu. Dwaj najwięksi operatorzy energetyczni na rynku zażądali od Krajowej Agencji Regulacji Energetyki (ANRE) podniesienia taryf za energię elektryczną średnio o 50 proc. Jeśli tak się stanie, rachunki pójdą ostro w górę. Akurat na parę miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, w których wspierana przez Moskwę opozycja zamierza odebrać władzę prozachodniemu obozowi.
Partia rządząca PAS prezydent Mai Sandu (w listopadzie ub.r. uzyskała reelekcję nie bez problemów) może przegrać wybory. Wybory prezydenckie i referendum konstytucyjne dotyczące integracji Mołdawii z UE były tylko poligonem doświadczalnym dla Moskwy. Realnie rządzi bowiem ten, kto ma większość w parlamencie. Wspierana przez Rosję opozycja z socjalistami i komunistami na czele będzie więc zapewne grać na kryzysie gospodarczym i rosnących kosztach utrzymania – wywołanych w dużej mierze przez Rosję.
Czytaj więcej: Prezydenci Litwy i Polski pogratulowali Mai Sandu, zwyciężczyni wyborów prezydenckich w Mołdawii
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 2 (4) 11-17/01/2025